Ej, a graliście w... Original War?

Ej, a graliście w... Original War?

Ej, a graliście w... Original War?
marcindmjqtx
12.08.2015 17:35, aktualizacja: 15.01.2016 15:36

Siedzisz okopany na wzgórzu. Na samym środku największego złoża syberytu w rejonie. Wiesz, że Rosjanie nie odważą się użyć przeciw tobie broni atomowej, bo wszyscy mielibyście totalnie przerąbane. Nagle spośród gęstwiny otaczającej twoją bazę zaczynają wybiegać dziesiątki małpoludów. Cholera! Co one niosą!? To dynamit!!! To dyna...

Original War to dla mnie klasyk klasyków. Klejnot w królewskiej koronie gatunku. Do dzisiaj mam ją zainstalowaną na dysku i od czasu do czasu wracam aby rozegrać ulubione misje. Swoją premierę miała ona jeszcze w czasach, kiedy o wynalazku zwanym Internet słyszałem tylko w telewizji, więc zmuszony byłem do piłowania kampanii po kilka razy. Amerykanie, Przymierze, Rosjanie. Ukończyłem grę każdą z tych stron (była diabelnie trudna), ale zanim o tym, krótki rys fabularny, który pozwoli niezorientowanym w temacie zrozumieć, o co w niej chodziło. A akurat fabuła to naprawdę mocna strona tej produkcji. Pełna twistów i utrzymująca w napięciu do samego końca.

Oskar Śniegowski

W czasie I Wojny Światowej, jeden z amerykańskich wojskowych przebywa na Syberii i przypadkowo natrafia na tajemniczy artefakt. Świadom wagi swojego odkrycia, postanawia potajemnie przetransportować "to coś" na teren USA. Operacja się udaje i przez kolejne dziesiątki lat naukowcy zajmują się badaniem urządzenia, a w końcu dochodzą do wniosku, że to najprawdziwszy wehikuł czasu. Liczne testy zużyły jednak całe paliwo, które znajdowało się w EONie, jak go nazwali. Na początku tego stulecia odkryto jednak syberyt - minerał, którym można napędzać EONa i pozwala bezpiecznie przeprowadzać zimną fuzję. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak ważne jest to odkrycie dla całej ludzkości. Tak więc kto kontroluje złoża syberytu, ten ma zapewnioną dominację nad światem. Nieszczęśliwie składa się, że zdecydowana większość z nich znajduje się w sercu Syberii. Amerykanie tworzą zatem specjalny oddział z ludzi, którzy nie mają niczego do stracenia i wysyła ich dwa miliony lat wstecz, aby wydobyli i przewieźli na teren Alaski tyle ton, ile tylko zdołają. Tutaj jednak okazuje się, że Andy Nimmo i Hugh Everett mieli rację. Na tym zakończę, ale sama opowieść tak naprawdę dopiero się rozkręca.

Wskakujemy w skórę kapitana Macmillana i lądujemy na plioceńskim pustkowiu. Dookoła nas małpoludy, tygrysy szablozębne, resztki gnijącego mamuta. Pierwszych kilka misji to walka o przetrwanie. Staramy się ustabilizować naszą sytuację. Prawdziwe mięso przychodziło dopiero po godzinie, może dwóch.

Oskar Śniegowski

Tym co sprawiało, że Original War było wtedy wyjątkowe, to świeże podejście do kwestii produkcji jednostek. Na starcie dostawałeś unikalnych ludzkich bohaterów, których nie da się reprodukować. Tworzyć mogłeś pojazdy i budowle, ale żywe jednostki były „jednorazowe”, a co za tym idzie, ogromnie cenne. I o ile, kiedy było się na najwyższym poziomie rozwoju technologicznego, dało się stworzyć inteligentne maszyny, które same mogły zbierać zasoby czy budować umocnienia, to zawsze potrzebni byli mechanicy i naukowcy. Jeżeli zginęli wszyscy - game over sir.

Takie zasady wymuszały całkowitą zmianę podejścia do rozgrywki, bo stawianie baz wypadowych, jak chociażby w StarCrafcie, było bardzo, bardzo ryzykowne, kiedy nasz regiment ograniczał się do 5-6 osób. Nieocenienie pomocne było nauczenie się języka małpoludów i przekonanie ich do dołączenia do naszego „stada”. Żeby jednak takowego znaleźć, trzeba się było najczęściej udać do lasu. Naukowiec był praktycznie bezbronny, więc do osłaniania go potrzebny był żołnierz, ale jak wyskoczył tygrys szablozębny, to czasami i karabin nie wystarczył. Coś kosztem czegoś. Zrobić krok do przodu, aby zaraz musieć wykonać dwa w tył. To była świetna strategia, która nie wybaczała żadnych błędów. Albo się przygotowałeś i zrobiłeś coś jak należy, albo dostawałeś po tyłku i musiałeś wczytywać ostatni zapis, który pozwalał na wdrożenie w życie innego rozwiązania.

Nie sposób nie wspomnieć o świetnym polskim dubbingu, który robił dobrą robotę. Co więcej, był lepszy od oryginału! Nasz język ma to do siebie, że dobrze brzmi w ustach żołnierzy, którzy od czasu do czasu wtrącą jakieś soczyste przekleństwo z szerokiego wachlarza brzydkich słów, którymi dysponują. Świetnie dobrani aktorzy sprawili, że do dzisiaj pamiętam imiona i nazwiska większości głównych bohaterów, a kilka kultowych kwestii lubię powtarzać, kiedy akurat nadarzy się jakaś okazja. Tekst Lucy Donaldson o różnicy w ilości atomów między nogami, a uszami, Macmillan mówiący o „dobrym duchu całej tej wyprawy”, Frank Forsyth i jego przygoda w rosyjskiej latrynie, Burłak, Michaił, Morozow, Denis „jakby go podłączyć do monitora to mielibyśmy to samo” Peterson. Kawał świetnej roboty.

Całość okraszona była bardzo klimatyczną oprawą audiowizualną, która miała jednak swoje niedoskonałości. Kamera była jedna i nie dało się zmienić kierunku, z którego obserwujemy świat. Choć dzisiaj jest to nie do pomyślenia, to chyba właśnie ta niedoskonała oprawa pozwalała na dopowiadanie pewnych rzeczy, dzięki czemu wszystko smakowało inaczej. Nie mówię przy tym, że dzisiejsze strategie są złe, co zapewne wielu chciałoby z tej wypowiedzi wywnioskować i ruszyć na krucjatę. Mówię, że we wszystkich Original War, Twierdzach, Age of Empires II, Tzarach, starych Settlersach, Red Alert 2 kryła się pewna magia. Coś, co sprawia, że te produkcje nie zginą, będą wspominane jeszcze przez długie lata (dopóki gracze, którzy je pamiętają się nie zestarzeją, a przyszłe pokolenia będą mówiły np. o R.U.S.E jako legendzie).

Najważniejszy jest fakt, że Original War do dzisiaj wygląda dobrze, gdyż przyjęty styl pozwolił jej uniknąć najpoważniejszych symptomów starzenia się kodu. I chociaż całkowicie opowiadam się za możliwie najbardziej realistyczną oprawą graficzną, to magia wspomnień nie pozwala mi powiedzieć innej kwestii, jak "kiedyś było lepiej".

PS Społeczność graczy Original War do dziś pozostaje żywa i aktywna. Jeżeli dzięki tym kilku linijkom mojego tekstu u kogoś odżyła miłość do tej wspaniałej strategii, to powinien odwiedzić original-war.net skupiający dużą część jej community. Pozdrowienia Mart ;)

Oskar Śniegowski

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)