Earthcore: Shattered Elements - recenzja

Earthcore: Shattered Elements - recenzja

Earthcore: Shattered Elements - recenzja
marcindmjqtx
09.06.2015 12:04, aktualizacja: 30.12.2015 13:19

"Kamień, papier, nożyce" to w znana na każdym podwórku technika negocjacyjna. Earthcore: Shattered Elements przenosi mechanikę tej zabawy w świat mobilnych karcianek. Wrocławskie studio Tequilla Games postanowiło znaleźć i zagospodarować lukę na rynku zdominowanym obecnie przez Hearthstone'a.

Proste zasady... Początkowo podchodziłem z rezerwą do produktu ludzi, którzy wcześniej wypuszczali na rynek proste, cukierkowe gierki, mające trafić w gust niedzielnych graczy. To naturalny odruch, ale w tym przypadku kompletnie niepotrzebny. W rdzeniu rozgrywki widać natomiast, że doświadczenie z grami przeznaczonymi dla szerokiej grupy odbiorców zostało tu świetnie wykorzystane.

"Kamień, papier i nożyce" to w Earthcore trzy wzajemnie zwalczające się żywioły. Podczas rundy gracze wystawiają naprzeciw siebie trzy karty w taki sposób, żeby skontrować ruch przeciwnika. Gdy już stół zostaje zapełniony, następuje podliczanie wyników i ściąganie punktów życia z puli każdego z rywalizujących. I tak ogień bije naturę, natura wsysa wodę, a woda gasi ogień.

Prosta mechanika jest siłą tej gry. Gdy już podłapie się podstawowe założenia, nauczenie się wszystkich dodatkowych zasad przychodzi bezproblemowo. A tych niuansów nie brakuje. Bo nie dość, że ruchy wykonuje się naprzemiennie, a wygrana na jednym z pól potrafi zadać podwójne obrażenia przeciwnikowi, to dodatkowo można jeszcze nieźle namieszać z tym, co już jest odsłonięte.

... mnóstwo możliwości Earthcore nie ogranicza się do zwykłego zrzucenia zawartości ręki. Oprócz koloru/żywiołu, większość z kart ma także jedną ze specjalnych umiejętności - często pozwalającą na zmianę przebiegu rozgrywki. Oprócz tak oczywistych, jak zmiana żywiołów na stole czy zadawanie określonej liczby punktów obrażeń, można też m.in. podejrzeć, jakimi kolorami wróg aktualnie dysponuje czy zabrać mu karty i dać w zamian swoje.

Earthcore: Shattered Elements

System wydaje się naprawdę dobrze przemyślany, bo podczas mojej dwutygodniowej zabawy z grą ani razu nie trafiłem na sytuację, w której bym powiedział „zaraz, to combo jest przegięte i całkowicie psuje balans rozgrywki”. Jasne, zdarzają się bardziej albo mniej skuteczne zagrania, ale nie jest to Hearthstone, w którym co rusz pojawiały się talie wymiatające przeciwników niby sprzątaczka w biurowcu.

Zbuduj sobie talię. Zbuduj sobie kartę Casualowość Earthcore kończy się na zasadach, ponieważ nie zabraknie tutaj możliwości pogrzebania w tym, z czym idziemy w bój. Można nie tylko stworzyć własną talię, na którą składa się 25 kartoników, ale także... stworzyć własne karty. To w gatunku nowość.

Oprócz szeregowych potworów, zawsze z tymi samymi statystykami, podczas gry wykorzystuje się także bohaterów. Wyróżniają się potrójnie zwiększoną liczbą umiejętności w stosunku do podstawowych kart. Co najciekawsze - zwykle tylko jedna cecha jest wcześniej narzucona przez twórców, dwie pozostałe dobieramy sami. To rozwiązanie o tyle ciekawe, że daje olbrzymie możliwości personalizacji tego, czym będziemy grać.

Twórcy sprytnie wymyślili blokadę stosowania zbyt przegiętych kombinacji umiejętności i bonusów. Do każdej z kart przypisana jest pewna wartość liczbowa - ryzyko. Gdy przeciwnikowi uda się skontrować to, co właśnie wyłożyliśmy, otrzymane obrażenia są równe wartości ryzyka karty. W ten sposób zbytnio napakowany bohater, sprytnie zneutralizowany przez rywala, może być naszą zgubą, a nie drogą do zwycięstwa.

Earthcore: Shattered Elements

System Earthcore jest świetny. Nie chodzi tu tylko o samo majstrowanie przy statystykach, ale przede wszystkim o decyzje, które trzeba podczas tego procesu podejmować: robimy talię składająca się z dwóch czy trzech kolorów, słabych czy silnych kart, bardziej polegamy na umiejętnościach aktywujących się od razu, czy też tych, które pozwalają na większą manipulację stołem. Jest w czym wybierać, a to najważniejsza cecha gry karcianej, jeśli ma przyciągnąć do siebie na stałe.

Model freemium, czyli jaki? Tequilla Games daje swój produkt całkowicie za darmo. Nie ma żadnych gwiazdek, ukrytych paragrafów ani niczego takiego, co później wyciągnęłoby pieniądze z naszych kieszeni. Twórcy zarabiać planują oczywiście na mikropłatnościach przyspieszających pewne rzeczy.

Sprowadza się to do faktu, że jeśli chcemy dodać jakąś umiejętność do bohatera, należy zaczekać - najpierw kilkanaście sekund, jednak z każdą kolejną modyfikacją czas się wydłuża. Niecierpliwi skracają zegar z pomocą żywej gotówki. Pieniądze są też w stanie odblokować szybciej nowe karty czy też zmienić awatar naszej postaci.

Ani przez chwilę nie czułem się zmuszany do płacenia. Zapewne w miarę rozbudowy talii i chęci dokładniejszego jej spersonalizowania, sięgnąłbym w końcu do portfela, ale autorzy nie wyciągają ręki po kasę zaraz po odpaleniu aplikacji. Zdecydowanie bliżej tutaj do rozwiązań znanych z Hearthstone'a niż bardziej pazernych gier. A to świetny wzór do naśladowania.

Earthcore: Shattered Elements

Ważne jest też, że inwestowanie prawdziwej kasy nie sprawi, że nagle człowiek zacznie szybciej pokonywać przeciwników po drugiej stronie Internetu. Szybsze odblokowanie pewnych rzeczy czyni rozgrywkę po prostu bardziej różnorodną.

Przede wszystkim online Z przywoływanego tutaj Hearthstone'a zaczerpnięto tutaj także system komunikacji między graczami za pomocą predefiniowanych wypowiedzi. Bo ten tytuł przeznaczony jest przede wszystkim do zabawy wieloosobowej. W czasie moich testów znajdowałem przeciwników w kilka do kilkunastu sekund. Gdy musiałem czekać, rozwiązywałem quiz, czyli minigierkę z trzema odpowiedziami sprawdzającymi znajomość gry (swoją drogą świetny patent, więcej takich!). Szkoda tylko, że wynik w teście nie przekładał się później na zdobyte złoto albo nowe karty.

Różnica pomiędzy zmaganiami z tabletem a żywym przeciwnikiem sprowadza się właściwie do wprowadzenia limitu czasowego, żeby ta druga osoba nie zasnęła przed urządzeniem.

Jeśli ktokolwiek bawił się w League of Legends, w systemie ligowym poczuje się jak u siebie. Jest on właściwie kropka w kropkę taki, jak w LOL-u. Istnieje tu nawet MMR czy liga kilkudziesięciu najlepszych graczy. Mam wątpliwości, czy taka forma rywalizacji zatrzyma ludzi na dłużej, szczególnie że brakuje odpowiedniej oprawy podczas przechodzenia pomiędzy ligami czy dywizjami. Niby więc jest jakaś „drabinka”, ale pniemy się po niej zupełnie bez fajerwerków.

Kilku asów brakuje Earthcore: Shattered Elements ma dwa poważne mankamenty. Pierwszy to zgrana do bólu konwencja fantasy. Wiecie - faceci z długimi brodami i twardymi mieczami, kobiety w zbyt kusych zbrojach i tyle magii, że można ją wywozić taczkami. Przez to gra nie wyróżnia się absolutnie niczym na tle innych. Zamiast krzyczeć "tego jeszcze nie było", już na początku funduje mocne uczucie deja vu.

Earthcore: Shattered Elements

Kuleje też wątek fabularny dla jednego gracza. Jest to dobry trening przed zabawą z żywym przeciwnikiem i warto go ukończyć, chociażby dla wartościowych nagród, jednak przestrzegam przed czytaniem opisu całej „przygody”. W kilkudziesięciu misjach zamknięta jest tajemnica zniszczenia potężnego miasta magów, które zamieszkiwał nasz bohater. Ot, sztampa przypominająca raczej sesje RPG dla nastolatków. Ale choć chciałoby się więcej, to żaden z tych elementów nie powinien odstraszać graczy. Są też pewne braki techniczne.

Problemem bywa czasami sterowanie i czytelność pewnych elementów interfejsu. Podczas rozgrywki miałem wrażenie, że ekran iPada został źle wykorzystany. Brakowało mi opisów umiejętności na kartach (zamiast tego otrzymujemy ikonki). Żeby wiedzieć, co do czego służy, trzeba się bezsensownie przeklikiwać przez każdą z nich.

W pewnych sytuacjach gra wymaga także zbyt precyzyjnego pukania po ikonkach. Wystarczy wdusić palcem odrobinę w lewo czy w prawo i zamiast rzucić podświetlaną umiejętność, wychodzimy na widok stołu. W trakcie zmagań ze sztuczną inteligencją nie jest to problemem, jednak podczas zabawy z żywym przeciwnikiem upływający czas przeszkadza - nie ma chyba nic bardziej irytującego, niż bycie pokonanym przez interfejs, zamiast przez spryt drugiego człowieka.

Werdykt Earthcore: Shattered Elements to kolejna gra z Polski, którą warto sprawdzić. I to bez względu na Wasze dotychczasowe obycie w karciankach. Autorom udało się połączyć prostotę zasad z głębią rozgrywki i dorzucić do mechaniki sporo świeżości. Może to więc być zarówno wprowadzenie w gatunek, jak i kolejna gra, w którą wgryzą się wyjadacze, czekając na nowe przygody w Hearthstone.

To ten moment, w którym Tequilla Games przestaje być opisywana jako firma tworząca „proste gry mobilne”, a zacznie być kojarzona z Earthcore: Shattered Elements - udaną produkcją nie tylko dla niedzielnych graczy.

Krzysztof Tomicz

Platformy:iOS; w przyszłości również Android i PC Producent:Tequila Games Wydawca:Tequila Mobile Dystrybutor:- Data premiery: 20.05.2015 PEGI:-

Screeny pochodzą od wydawcy.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)