EA zapowiada NBA Elite 11
Niedawno Marcin informował o zmianie tytułu gier koszykarskich od EA Sports z Live na Elite, a dziś mamy już oficjalną informację prasową, która zgodnie z przewidywaniami zapowiada świeży start.
02.06.2010 | aktual.: 06.01.2016 17:09
NBA Live 10 była rewolucją na pół gwizdka. Mike Wang - w dużej mierze odpowiedzialny za jakość serii NBA 2K - nie popchnął serii na nowe tory, a teraz znów pracuje dla 2K Sports. NBA Elite 11 mimo to ma zdobyć serca graczy trzema elementami:
Hands On Control. Nie pamiętam już zapowiedzi gry koszykarskiej, w której nie pojawiałby się element oddania graczowi większej kontroli nad wydarzeniami na boisku. David Littman - Creative Director projektu posuwa się jednak aż do stwierdzenia, że gracz będzie kontrolował absolutnie każdy ruchy, zwód, rzut, wsad, lay-up, przechwyt i blok w czasie rzeczywistym. Ma to być krok na przód w stosunku do długich animacji, odpalanych przez naciśnięcie przycisku, ale brzmi jednak nieco zbyt optymistycznie. Przynajmniej jeśli mówimy o zwykłych kontrolerach, bo Move i Natal mogą nieco bardziej rozpalać wyobraźnię. Tylko trudno jest mi wyobrazić sobie symulację (a właśnie do niej dąży EA) nie korzystającą z pada.
Nowy system fizyki. W NBA Elite 11 każdy z graczy będzie mógł poruszać się niezależnie od innych zawodników. Rozumiecie, o co chodzi? Bo ja nie. Ponoć ma to "usunąć interakcje pomiędzy dwoma koszykarzami, które odebrały graczom kontrolę nad grami koszykarskimi." Chyba poczekam na demonstrację tego systemu zanim zacznę go komentować...
Nowy system rzutów. W grze EA Sports klasyczne obliczanie prawdopodobieństwa wpadnięcia piłki do kosza na podstawie "rzutu kostką" ma być zastąpione systemem opartym na umiejętnościach gracza. I ta zmiana brzmi póki co prezentuje się najlepiej, bo cyferki stojące za każdym rzutem są czasem aż za bardzo widoczne. Jeśli EA ma pomysł, jak się ich pozbyć to zamieniam się w słuch.
Podsumowując - NBA Elite celuje w zupełnie nową jakość symulacji czyli zamierza przeskoczyć dokonania serii NBA 2K. Nie będzie to łatwe zadanie, skoro nawet chwilowe podkupienie producenta konkurencyjnej serii nie dało odpowiednich rezultatów. Wyścig deweloperów po nasze pieniądze to zawsze dobra sytuacja, więc warto docenić ambicje EA. Efekty pracy ocenimy standardowo - we wrześniu.
[via Business Wire]
Maciej Kowalik