EA uważa, że gracze powinni cierpliwie czekać na aktualizacje do gier
Dobrze, że firma też przynajmniej przyznaje się do błędu.
29.11.2013 | aktual.: 05.01.2016 15:51
The Guardian miał okazję porozmawiać z Patrickiem Söderlundem, niegdyś szefem DICE, dziś wiceprezesem EA. Zapytany o to, czy cieszy się z rozwiązania problemów ze stabilnością Battlefield 4 na PS4 odpowiedział:
Słuchaj, musimy starać się bardziej, by gry docierały na rynek tak wolne od błędów jak to możliwe. Chcę przez to powiedzieć, że gry stają się coraz bardziej skomplikowane - nawet jeśli zrobimy wersję beta i naprawdę wiele testów, będą jakieś rzeczy, zwłaszcza te związane z graniem po sieci, których nie wyłapiemy. Chciałbym móc powiedzieć, że w końcu zdołamy to zrobić, ale jednak nie sądzę, by udało się wyłapać wszystko. (...) Co musimy robić i co już robimy, to jak najszybciej znajdować i naprawiać błędy, gdy wypuszczamy grę i dostarczać poprawki klientom. Muszę powiedzieć, że gracze dobrze nas traktują, To bardzo miłe, że EA przyznaje się do błędu. Ale Söderlund dodaje potem, przy okazji omawiania kiepskiego startu GTA Online, że z drugiej strony gracze powinni być cierpliwi:
Czy więc gracze powinni być cierpliwi i pozwolić nam na aktualizowanie gier jak tylko wychodzą? Tak. Czy powinni wymagać podstawowego działania od czegoś, co kupili? Absolutnie. Ale myślę, że gdy krzyczą dwie osoby na tysiąc, możesz poprosić o cierpliwość. Ale jeśli krzyczy 500 na 1000, to musisz coś zmienić, tak? Masz wtedy problem. Prawie jak w PKP - powoli, Kochani, powoli. Wygląda na to, że choć gracze zauważają błędy, to EA nadal uważa, że są mniejszością i spokojnie będzie aktualizować gry po premierze. Pozostaje więc wstrzymać się lekko z zakupem - choć posiadanie gry w dniu premiery to kusząca perspektywa, to całą zabawę może zrujnować fakt, że gra nie działa jak trzeba.
Polecam cały wywiad na stronie The Guardian.
Paweł Kamiński