EA Sports MMA - recenzja
20.10.2010 18:00, aktual.: 30.12.2015 14:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mieszane sztuki walki to dyscyplina sportu, wobec której nie można już przechodzić obojętnie. Oczywiście można dyskutować, czy to prawdziwy sport, czy jedynie widowisko nastawione na efektowną, ale i prymitywną przemoc, lecz trzeba zaakceptować jedną niezwykle istotną rzecz. Amerykanie oszaleli na punkcie MMA, a skoro oni to kochają, to strumień dolarów płynie w najlepsze. Zrozumiało to również Electronic Arts i postanowiło wreszcie wydać EA Sports MMA.
THQ ze swoim UFC Undisputed zgarnęło najpopularniejszą na świecie licencję, a co za tym idzie, zaprosiło do gry najbardziej znanych zawodników mieszanych sztuk walki. EA Sports może mieć jednak pretensje jedynie do siebie, bo w 2007 roku samo odrzuciło ofertę UFC, nie widząc w tej dyscyplinie komercyjnego sukcesu. Pomyślicie, że w takim układzie pozostały jedynie licencyjne ochłapy, ale na szczęście nic takiego nie ma miejsca w przypadku EA Sports MMA . Firma podpisała umowy z organizacjami Liga de Combate z Brazylii, z japońskim Mystic, United Fighters z Wielkiej Brytanii, a także z amerykańskim Strikeforce. Dzięki temu część zawodników - jak chociażby Jason Miller czy Frank Shamrock - kojarzą nawet osoby, które nie oglądają zbyt często walk tego typu. W grze pojawia się również trener prowadzący, który bez wątpienia ma dość znane nazwisko. Mowa o Basie Ruttenie, który nie dość, że jest dyplomowanym mistrzem boksu tajskiego, to udało mu się jeszcze trzykrotnie zdobyć pas mistrzowski wagi ciężkiej w federacji UFC.
Gra dla MMAs Obie odsłony UFC Undisputed cieszyły się dużą popularnością, nie każdy jednak odnalazł się w tej skomplikowanej bijatyce. THQ postanowiło podejść do tematu profesjonalnie i zaoferowało symulację zawodnika mieszanych sztuk walki, przez co opanowanie podstawowych technik i świadome prowadzenie rozgrywek w Undispited wymagało wielu godzin treningów. EA Sports MMA postawiło na zupełnie inny biegun i stosując trzon systemu rozgrywki z serii Fight Night, zaoferowało graczom niezwykle przystępny i prosty w obsłudze model zabawy. Lewy analog służy do poruszania się, prawy natomiast wyprowadza ciosy pięścią. W zależności od tego, w jaki sposób zakręcimy gałką, zawodnik wykona inny atak. Jeśli chcemy przeciwnika kopnąć, wystarczy zrobić to samo, trzymając w tym samym czasie lewy spust. Proste, prawda? Walki w klinczu i parterze również nie należą do najtrudniejszych i opanujecie je już po kilku rundach szkoleniowych. Przytulanie się na macie było jednym z najtrudniejszych elementów Undisputed i tak naprawdę nigdy nie udało mi się tego aspektu opanować. MMA jest w tym miejscu do bólu proste - aby przenieść się do pozycji ofensywnej wystarczy odpowiednio szybko wciskać jeden przycisk, obrona to natomiast takie samo użycie drugiego klawisza. Warto patrzeć na pasek wytrzymałości, bo jego prawidłowe wykorzystanie jest kluczem do walk w parterze.
Wolę stać i tam w twarz ci dać Stójka jest efektowna, ale to w dużej mierze doświadczenie, które EA Sports wyniosło ze swojej bokserskiej serii. Niestety parter wydaje się być dodany na siłę i choć trzeba pochwalić prostotę prowadzenia tam starcia, to zdecydowanie wolałem stać niż leżeć. Grając czułem się jakby ktoś do Fight Night po prostu dodał starcia na macie. Niby łatwo zakłada się dźwignie, a rentgenowskie prześwietlanie kości i ścięgien podczas wyginania kończyn przeciwnika wygląda efektownie, to czuć ślamazarność i delikatny brak pomysłu. Tak naprawdę najlepiej usiąść na przeciwniku i, wykorzystując prawy analog, okładać go pięściami niczym Mariusz Pudzianowski Marcina Najmana podczas swojej pierwszej walki w formule MMA. W którymś momencie przeciwnik przestanie skutecznie stosować blok i zacznie przyjmować większość ciosów na twarz.
Stójka to zdecydowanie większe emocje, a jedno celne kopnięcie potrafi zadecydować o wyniku walki. Jeśli uda Wam się wprawić przeciwnika ,w stan osłupienia, należy koniecznie skończyć walkę, tłukąc go ile tylko popadnie, w stylu "na masakratora". Leżący na deskach przeciwnik jest praktycznie bezbronny i nokaut to formalność.
Prawie jak w telewizji EA Sports MMA wygląda świetnie, a animacje zawodników to najwyższa półka. Choć pierwsze obrazki pozwalały sądzić, że postacie będą prezentować się zbyt "gumowo", to finalny produkt rozwiał moje wątpliwości. Ponownie daje o sobie znać doświadczenie firmy wyniesione z serii Fight Night, bo miałem nieodparte wrażenie, że MMA wykonano w bardzo podobny sposób. Trudno porównywać wizualny aspekt gry do konkurencyjnego UFC, bo to zupełnie inny styl przedstawienia obrazu, ale mi bardziej do gustu przypadło wykonanie "Elektroników". Mogę przyczepić się jedynie do dwóch rzeczy. Postacie są prawie od samego początku walki spocone, a ciała zawodników zbyt wolno pokazują przyjęte obrażenia. Na pewno część z Was miała kiedyś okazję przyjąć lub zadać cios pięścią w twarz i doskonale wiecie, że efekt jest natychmiastowy. Tu natomiast kilkuminutowe oklepywanie skroni przeciwnika skutkuje jedynie lekko rozciętą brwią i kilkoma siniakami. Wiem, że to nie Mortal Kombat i krew nie będzie sikać strumieniami, ale cierpi na tym realizm. Nie można natomiast powiedzieć złego słowa o oprawie dźwiękowej. Zawodnicy pojękują jak żywi, komentator to prawdziwy wodzirej, a ostra, gitarowa ścieżka dźwiękowa dobrze kontrastuje z ugrzecznionym muzycznie UFC Undispited 2010. EA Sports od wielu lat karmi nas świetną oprawą wszystkich swoich sportowych gier, trudno więc było oczekiwać w tej kwestii zawodu. Dobra robota.
Werdykt Grę do recenzji dostaliśmy kilka tygodni przed premierą, przez co nie udało nam się przetestować trybu rozgrywki wieloosobowej. Wielka szkoda, bo z tego co pamiętam, konkurencja w tym temacie kulała, a lagi nie pozwalały na komfortową zabawę. Mam szczerą nadzieję, że EA Sports MMA sprawdzi się w tym trybie, bo sieciowe starcia zdecydowanie wydłużają życie sportowych gier, a dla niektórych stanowią trzon zabawy. Tryb kariery jest wciągający, a treningi i rozwój zawodnika na tyle proste, że załapałem je w mig. Zdobywanie specjalnych ciosów i latanie po rozrzuconych w różnych krajach salach treningowych dodaje jednoosobowej rozgrywce smaczku i nie pozwala się nudzić. Tworzenie zawodnika jest intuicyjne, a zdobywanie kolejnych pasów przynosiło mi faktyczną satysfakcję i trzymało przy konsoli. Jest solidnie, ale bez rewelacji i rzucania graczy na kolana. Choć czuć, że to pierwsze kroki EA Sports na arenie MMA, to zdecydowałbym się właśnie na ich propozycję. Głównie ze względu na przystępność i prosty system rozgrywki. Jeśli podobnie jak ja oczekujecie od gry poświęconej tej dyscyplinie głównie rozrywki i nie chcecie spędzać czasu na treningach czy doskonaleniu techniki, to EA Sports MMA jest właśnie dla Was, choć przeciętny gracz pewnie po ten tytuł nie sięgnie. Jest w porządku, gdyby tylko nie ten dodany na siłę parter...
Paweł Winiarski
EA Sports MMA: Mixed Martial Arts (PS3)
- Gatunek: sportowa