EA odpowiada na zarzuty dotyczące rzekomego włamania na serwery Origina
Wyniki wewnętrznego śledztwa mają być jednoznaczne. Do żadnego włamana nie doszło, a gracze mogą czuć się bezpieczni. Co więcej, zyskał na tym sam Origin. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Administracja cyfrowego sklepu od EA, czyli platformy Origin, ogłosiła że według informacji, które udało im się dotychczas zebrać, nie doszło do żadnego włamania na ich serwery.
Do chwili obecnej nie znaleźliśmy żadnych przesłanek świadczących, że doszło do włamania do naszych baz danych. Bezpieczeństwo i prywatność naszych użytkowników ma dla nas nadrzędną wagę. Zachęcamy graczy do używania unikalnych Origin ID i haseł, stworzonych specjalnie dla tego konta oraz do raportowania wszelkich podejrzanych sytuacji prosto do obsługi klienta EA, znajdującej się pod adresem help.ea.com EA rozpoczęło kontrolę swoich serwerów na początku tego tygodnia, kiedy użytkownicy Reddita zaczęli publikować wpisy dotyczące dziwnych rzeczy dziejących się z ich kontami, włączając w to pojawianie się w bibliotece tytułów gier, których nigdy nie kupili. Według informacji uzyskanych przez serwis PCGamer, EA rozpoczęło śledztwo we wtorek, jednak niejasnym było, jakiej części społeczności dotyczył ten problem.
Obsługa klienta Electronic Arts kontaktuje się obecnie z osobami, które mogły zostać poszkodowane. Kolejny raz sprawdza się również stare porzekadło, mówiące że "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". PCGamer zaznacza, że Origin otrzymał dwustopniowy system autoryzacji (praktycznie identyczny do tego znanego z platformy Steam), który zaalarmuje Cię, kiedy nowe urządzenie będzie chciało połączyć z Twoim kontem.
A tak poza tym? Szczęśliwego Nowego Roku! Teraz mogę iść pograć w Tomb Raider.
[Źródło: Gamespot]
Oskar Śniegowski