E3: Widzieliśmy Titanfall - Call of Duty z robotami
Titanfall to jedno z zaskoczeń targów, choć dowiedzieliśmy się o niej tuż przed nimi. Oszałamia rozmachem, choć bardzo ludzkie roboty i szybkie tempo nie każdego przekonają.
15.06.2013 | aktual.: 07.01.2016 15:45
Forma prezentacji: mecz wieloosobowy bez komentarza, za każdym razem inny, bo rozgrywany na żywo.
Może nie wiecie, ale mechy od jakiegoś czasu znów są „in”, „jazzy” czy jak to się teraz mówi. Hawken czy Mechwarrior Onlilne to dobre gry (fanom zostawiam ustalanie, która lepsza), ale wydane tylko na PC w systemie free2play, co jednak ogranicza grono ich odbiorów. Titanfall może sprawić, że wielkie roboty na dobre wrócą do mainstreamu. Sprawi to studio Respawn Entertainment założone w 2010 roku przez Jasona Westa i Vince'a Zampellę, którzy wcześniej byli odpowiedzialni za markę Call of Duty.
Roboty to jednak nie wszystko, bowiem oprócz walki nimi, zaplanowanej na dużą skalę, w Titanfall walczą także ludzie. Każdy z graczy zaczyna w skórze pilota, z karabinem w dłoni. Misja, która oglądałem, była jednym z typowych scenariuszy w strzelankach - w centrum planszy znajdowały się trzy punkty, które należało przejąć i utrzymać. Na odprawie dowódca wyjaśnił, że olbrzymi statek ludzkiej floty potrzebuje czasu, by zadokować - i to żołnierze muszą mu ten czas kupić.
Twórcy podkreślają, że ich tryb wieloosobowy będzie wiele zapożyczał z jednoosobowego - poza otoczką fabularną widziałem jeszcze postacie sterowane przez komputer. Nie tylko zgłaszały się przez radio, raportując o stratach i stanie misji, ale także biegały po polu bitwy. Sztuczna inteligencja przejmowała również kontrolę nad tytanami, które nie miały ludzkiego pilota.
Wydawałoby się, że skoro na planszy są i ludzie, i roboty, to los tych pierwszych jest z góry przesądzony. To nie do końca prawda. Mają swoje silne strony - są mali, szybcy i zwinni, a dodatkowo wyposażeni w plecaki rakietowe. Sprawia to, że walka piechociarzem ma szalone tempo. Żołnierze wskakują przez okna i chowają się w budynkach, wykorzystują podwójne skoki, by dostać się na dach czy biegają po ścianach. Z góry ostrzeliwują wrogie maszyny przy pomocy ciężkich karabinów, które zamiast pocisków sieją małymi rakietami (rakietnice maszynowe?). Mają też kamuflaż, pozwalający na chwilę zniknąć. W sumie całkiem sporo środków, by zezłomować wrogie maszyny - o ile prowadzą walkę po partyzancku, chowając się co chwila za osłonami. Samo zniszczenie robota jednak nie wystarczy - trzeba jeszcze dopaść katapultującego się pilota. Na prezentacji brawa dostał gracz, który nie tylko sam pokonał tytana, ale też zdjął jednym strzałem pilota wyskakującego z kabiny.
Oczywiście nikt nie jest skazany na walkę na piechotę. W końcu można też wsiąść do własnego tytana - nie jest on jednak dostępny od początku rundy, trzeba poczekać na jego zbudowanie. Zadziwiające jest jednak to, że rozgrywka nie zmienia się aż tak znacznie po zajęciu miejsca w kokpicie. Roboty są bardzo ludzkie - poruszają się szybko, nie są nieruchawymi ciężkimi kolosami. Nie mają też zamontowanych na stałe dział, jak maszyny z Hawken czy Mechwarriora. Każdy tytan ma dwie ręce, w jednej dzierży broń, zaś druga zapewne będzie służyła do rozmaitych specjalnych umiejętności. Na prezentacji widziałem, jak tytan generował nią pole siłowe zatrzymujące pociski, po czym odpychał je w kierunku, z którego przyleciały. Nie sądzę, by na tym się skończyło. Poza tym do możliwości tytanów należy deptanie wrogich jednostek, łapanie ludzi w ręce i ciskanie ich w dal. Można nawet wyrwać pilota z właśnie zniszczonej maszyny, nim zdąży sięgnąć do przycisku katapulty.
Ciężko o dokładne obserwacje po samym tylko oglądaniu gry, ale bitwa w Titanfall bardzo przypominała mi Call of Duty - plansza nie była za duża, wiele starć toczyło się w budynkach lub między nimi, wymiany ognia były bardzo dynamiczne i na krótki dystans, headshoty sypały się gęsto. Chwilami ciężko było się zorientować, co dzieje się na planszy. Zdawało mi się też, że walka tytanami nie różni się wiele od walki toczonej na piechotę - to jednak wymaga zweryfikowania już podczas grania. Sądzę jednak, że znajdą się fani tego, iż roboty to po prostu duzi pancerni żołnierze, a nie dwunogie czołgi.
Na konferencji przedstawiciel Microsoftu mówił o grze „Xbox One exclusive”, ale to nie do końca tak. Titanfall ukaże się także na PC oraz poczciwego Xboksa 360 - więc bardzo wiele osób będzie mogło w 2014 r. spróbować mechawojny. Na razie wygląda na to, że warto.
Paweł Kamiński
Titanfall (PC)
- Gatunek: strzelanina
- Kategoria wiekowa: od 18 lat