E3: Vita potrzebuje więcej takich gier jak Tearaway
Oryginalnych, świeżych, zabawnych i stworzonych specjalnie z myślą o tej platformie.
Forma pokazu: 30-minutowa prezentacja z komentarzem i możliwość samodzielnego przejścia kilku pierwszych etapów.
Jako fan Neverhooda nie mogę nie zachwycić się oprawą Tearaway. Tak jak w tej kultowej przygodówce wszystko było zrobione z plasteliny, tak tu świat i bohaterowie zostali poskładani z papieru. Nie jest to, co prawda, rzeczywisty papier, nagrany i animowany za pomocą metody poklatkowej, ale i tak gra wygląda świetnie i spokojnie można sobie wyobrazić, że ktoś ten świat naprawdę złożył niczym wielkie origami. Media Molecule stworzyło na potrzeby gry cały silnik - opłaciło się.
Czwarta ściana Tearaway to jednak nie tylko wspaniały, papierowy świat. To przy okazji jedna z gier, które najśmielej i najbardziej radykalnie łamią tzw. czwartą ścianę, czyli podział na świat rzeczywisty (tj. ten, w którym znajduje się gracz) i wirtualny. Dość powiedzieć, że głównym bohaterem jest pewien posłaniec z kopertą zamiast głowy. W jej wnętrzu znajduje się wiadomość dla boga. Bogiem natomiast jest słońce, a słońcem... sam gracz. I to dosłownie, bo dzięki kamerze i rozpoznawaniu twarzy każdy zobaczy w Tearaway swoje oblicze. A baśniowo-legendarna otoczka stworzona wokół gry tylko dodaje jej uroku, którego już i tak ma mnóstwo, choćby ze względu na samą oprawę.
Tearaway
Przełamywania czwartej ściany ma być w Tearaway jeszcze więcej. Ja miałem okazję wypróbować tylko jedną możliwość, którą pokazywano już na zwiastunach. W niektórych miejscach, dzięki tylnemu panelowi dotykowemu, do gry można dosłownie „wsadzić paluchy”. Pojawiają się one w świecie gry i mogą choćby przesuwać niektóre obiekty czy zabijać potworki. Poza tym widziałem także bębny, w które należało stukać, by bohater mógł na nich podskakiwać.
Nie brakuje też innych, pomysłowych sposobów na wykorzystanie możliwości Vity, także takich, które może żadnych ścian nie przełamują, ale są po prostu zabawne. Ogromnie podobał mi się moment, gdy za pomocą ekranu dotykowego należało wyciąć z kolorowego papieru koronę dla pewnej wiewiórki. Nie sposób się w takich momentach nie uśmiechnąć.
Tearaway
Papierowy pamiętnik Poza tym gra jest jak najbardziej klasycznym przedstawicielem zapomnianego dziś trochę gatunku, czyli trójwymiarowych platformówek. Etapy są liniowe, żadnego otwartego świata tu nie ma, nie należy się także spodziewać edytora poziomów (to nie LittleBigPlanet). Dostajemy następujące po sobie zestawy platform do przeskoczenia i prostych zagadek do rozwiązania, co w ogóle mi nie przeszkadzało, bo wszystko działa ze sobą bardzo dobrze. Gra jest przeurocza i skąpana w baśniowym klimacie, wygląda fenomenalnie, ma równie znakomitą, lekko folkową ścieżkę dźwiękową, w pomysłowy sposób wykorzystuje unikatowe możliwości Vity i przy okazji nie jest zbyt prosta (tak, zdarzyło mi się pary razy „przestrzelić” jakiś skok), nawet na pierwszych etapach. Czego chcieć więcej? Chyba tylko premiery.
Tomasz Kutera