E3: haker w wielkim mieście, czyli wrażenia prosto z pokazu Watch Dogs
Na trwających właśnie targach E3, twórcy Watch Dogs postanowili zaprezentować otwarty świat i rzeczy, które może w nim robić gracz poza głównymi misjami.
13.06.2013 | aktual.: 07.01.2016 15:45
Szturm hakera Forma prezentacji: 25-minutowy pokaz z komentarzem na żywo.
Bohatera gry zastaliśmy w jednej z biedniejszych dzielnic Chicago, do której systemów bezpieczeństwa akurat nie miał jeszcze dostępu. By go zdobyć, musiał dostać się do pewnej stacji nadawczo-odbiorczej. To był jednak, ma się rozumieć, wysoce strzeżony budynek. Zapowiadało się na ciężką przeprawę.
W tym momencie sposób rozwiązania problemu zależy tylko od gracza. Przypomnijcie sobie Far Cry 3, w którym zdobywa się obozy. To bardzo podobna mechanika. Można wedrzeć się szturmem, a można zrobić to po cichu. Największą różnicą są oczywiście umiejętności bohatera, który może choćby przejmować kontrolę nad kamerami (co pozwala obserwować wrogów, a także zaznaczać ich, dzięki czemu widoczni są potem na mapie i przez ściany) czy niektórymi maszynami, co służy do klasycznego dla skradanek odwracania uwagi. Sposobów jest wiele, a wybór zależy tylko do gracza.
Watch Dogs
Dobry, zły i haker Przejęcie stacji pozwala na dostęp do bardziej zaawansowanych systemów bezpieczeństwa w danej dzielnicy. Podstawowy z nich to rozpoznawanie twarzy. Każdego spotkanego przechodnia można dokładnie sprawdzić - kim jest, co właśnie robi i czy przypadkiem nie istnieje prawdopodobieństwo, że za chwilę zrobi coś złego albo stanie się ofiarą ataku. Jeśli takie ryzyko istnieje, można za nim podążać, by temu zapobiec. To kolejny sposób na poboczną misję.
Podczas prezentacji twórcy w ten sposób zatrzymali pewnego gwałciciela (czy też: potencjalnego gwałciciela). Warto przy okazji pamiętać, że liczy się nie tylko sam fakt powstrzymania takiej osoby, ale także to, co się z nią zrobi.
Watch Dogs
Zabijanie cywili powoduje spadek reputacji głównego bohatera. A tą warto się przejmować, o czym przekonaliśmy się na własne oczy kilka minut później, gdy bohater został rozpoznany w sklepie z bronią. Sprzedawca wezwał policję.
Choć Watch Dogs może wydawać się grą rewolucyjną (w końcu gracz ma dostęp do całego miasta, bo bohater jest super hakerem, tak?), wcale nie do końca taką jest. Wiele rozwiązań rozgrywkowych po prostu w udany sposób przeniesiono z innych tytułów i wyjątkowo wprawnie wpasowano w realia. O zdobywaniu stacji rodem z FC3 już wspomniałem, a innym przykładem może być ucieczka przed policją. By to zrobić, trzeba odpowiednio szybko wydostać się z pewnego obszaru. To standard. Tu jednak uzasadniono to koniecznością unikania systemu rozpoznawania mieszkańców. Sprytne.
Hakerzy dwaj
Watch Dogs
Na koniec prezentacji pokazano nam coś bardziej zaskakującego. W pewnym momencie do głównego bohatera podłączył się inny haker i zaczął wykradać mu dane. On jednak nie zamierzał na to pozwolić, więc rozpoczął się pościg. Dopiero po chwili ujawniono, że tym "innym" był w istocie inny gracz - nie postać kierowana przez komputer - który podłączył się do tej gry. Nie udało się go jednak złapać. Wtedy pokazano nam, jak szybko można odwrócić sytuację. Pierwszy gracz postanowił się zemścić i przeniósł się do świata drugiego. I teraz to on starał się go okraść.
Możliwość podłączenia się do innego gracza ma być w Watch Dogs nierozerwalnie związana z przemierzaniem otwartego świata. Niestety, na razie twórcy nie chcą więcej o tym mówić. No bo co, jeśli ktoś mnie okrada, a ja wcale nie chce się tym zajmować, wolę grać samemu? Na razie nie wiadomo. Twórcy zapewnili mnie jednak, że zdają sobie z tego sprawę i nie będą nikogo zmuszać do grania z innymi. Pomysł takiego połączenia singla z multi w otwartym świecie to niewątpliwie coś nowego. Ciekawe, jak to się przyjmie.
Watch Dogs
Na króla gier z otwartym światem w tym roku kreowane jest GTA 5. I nie ma się co dziwić, bo to przecież ogromna marka i znakomici twórcy. Czy Watch Dogs, zupełnie nowa produkcja, ma szansę powalczyć jeszcze o tytuł? Zobaczymy. Na razie ta mieszanina Assassin's Creed, Far Cry 3 i GTA wygląda naprawdę obiecująco.
Tomasz Kutera