Dzięki modderom Kingdom Come: Deliverance stało się jeszcze większym źródłem frustracji
Od dawna jest też dostępna modyfikacja, pozwalająca owej frustracji uniknąć. Tylko czy nie odbiera przy okazji satysfakcji?
Kingdom Come: Deliverance powstawało przy współpracy z licznymi ekspertami, dbającymi o to, by całość była jak na grę możliwie realistyczna. Znaleźli się jednak tacy, którym wciąż brakowało w niej wyzwania. Gracze stworzyli moda, wyciskającego siódme poty z ludzi stęsknionych za wyzwaniem. Zamieszano przede wszystkim w statystykach broni, zadających teraz mniejsze obrażenia. Ponadto zwiększono statystyki wymagane do noszenia lepszych broni.
Znaczące jest również zmniejszenie progresu. Oryginalnie w grze od pewnego momentu zaczynaliśmy mieć większą kontrolę nad wydarzeniami dzięki odblokowywanym w trakcie zabawy umiejętnościom. Zresztą na lepszy arsenał będzie nawet ciężko nazbierać pieniądze, bo dodatkowo podniesiono ceny jedzenia oraz pokojów w gospodach. To może żywić się tylko gulaszem z porzuconych garnków? Po instalacji moda (znajdziecie go na Nexusie), mniej zaspokajają głód bohatera, a mechanika zatrucia pokarmowego została po staremu. Trzeba więc skupić się na bardziej pożywnych potrawach, zwłaszcza że śmierć głodowa przychodzi szybciej, niż oryginalnie.
Po skończeniu gry bawiłem się za to przez jakiś czas właśnie wspomnianym trainerem. Paradoksalnie nawet po jego implementacji, gra nie przechodzi się sama. I tak trzeba opanować system walki, bo inaczej każda potyczka zajmie nam dobre 10 minut atakowania przeciwnika w nadziei, że wreszcie trafimy....
Krzysztof Kempski