Dzięki ci, IEM-ie, za te niesamowite emocje. Do (nie) zobaczenia za rok

Dzięki ci, IEM‑ie, za te niesamowite emocje. Do (nie) zobaczenia za rok

Dzięki ci, IEM-ie, za te niesamowite emocje. Do (nie) zobaczenia za rok
Bartosz Stodolny
05.03.2018 14:42

Od razu uprzedzam, że nie cisnę tu ani po tej imprezie, ani po jakiejkolwiek innej, ani po esporcie.

To nie będzie tekst, w którym narzekam na IEM czy esport w ogóle. Bo i na co narzekać? To jest niesamowita impreza, niesamowite emocje i rywalizacja godna miana "prawdziwego" sportu, a nie bezmyślnego tłuczenia w dżojstik. I ja to naprawdę czuję. Biłem brawo, kiedy GuardiaN wyczyniał swoją magię ze snajperką. Albo kiedy NiKo w pojedynkę wystrzelał całą drużynę przeciwnika. Krzyczałem z innymi "Let's go! Faze Clan!" i emocjonowałem się dokładnie tak samo, jak parę lat temu na Camp Nou podczas meczu Barcelona - Valencia.

Faux Tales - Atlas (Alpha 9 Remix)

A jeszcze przed tym wszystkim poczułem gęsią skórkę na samej ceremonii otwarcia, oglądając występ tego pana z filmu powyżej, a potem jak zwykle kapitalnie przygotowane materiały promujące esport i samą imprezę. Ta dziwna mieszanka wzruszenia, ekscytacji i cholera wie czego jeszcze towarzyszyła mi do samego końca rozgrywek, kiedy to FaZe, podobnie jak rok temu, znowu przegrało. Mimo zamykających się w końcówce oczu, bo w pewnym momencie, niezależnie od emocji, organizm stwierdza, że długo tak nie pociągnie i przerywane drzemki łapane tu i tam to za mało dla 30-paro letniego faceta.

Zresztą nie chodzi tylko o sam finał, bo IEM jako taki to świetnie zorganizowana impreza. Tradycyjnie wszystko było czytelnie opisane i dopięte na ostatni guzik. Tradycyjnie w hali Międzynarodowego Centrum Kongresowego mogłem obejrzeć trochę sprzętu, zagrać w VR-owe "doświadczenia", dowiedzieć się, że sklep internetowy będzie miał własną drużynę esportową i tak dalej. Tradycyjnie też mogłem zostać stratowanym przez armię młodzieży w wieku 10 - 16 lat zabijającej się o święte artefakty - namaszczone przez idoli z YouTube'a albo zawodników smycze. W tym też nie ma nic złego, bo to stały element takich imprez i pewnie gdybym dziś miał tyle lat, robiłbym dokładnie to samo.

You Are Intel Extreme Masters

I to wszystko jest super. Naprawdę. Tylko podobnie jak po wyjściu z Camp Nou nie stałem się nagle fanem dwudziestu facetów uganiających się za piłką, tak po wyjściu ze Spodka nie stałem się fanem dziesięciu facetów uganiających się za bombą. Wykorzystując oklepany sposób na zerwanie z kimś: "Tu nie chodzi o ciebie, tylko o mnie". Bo trochę taka prawda i to nie tak, że spodziewałem się po IEM-ie nie wiadomo czego i impreza zawiodła mnie okazując się esportowym widowiskiem.

Doskonale wiedziałem, co mnie tam czeka. Wszak to nie mój pierwszy IEM. Z tego samego powodu doskonale wiedziałem, że impreza nie zawiedzie. Tylko wiem, że za rok będzie tak samo. IEM się nie zmienia, przynajmniej nie od jakiegoś czasu, o co też ciężko mieć pretensję. To wszystko niesamowicie się rozrosło i trafiło (chyba) na moment, w którym niczego ponad to co już jest się nie zrobi. Jasne, można wymienić gry albo dodać nowe, w tym roku mieliśmy przecież turniej PUBG-a, ale czy to aż tyle zmieni? Nie wydaje mi się.

LIVE: FaZe vs. Fnatic - Grand Final - IEM World Championship Katowice 2018

Inną kwestią jest pytanie, czy na pewno potrzeba jakichkolwiek zmian. Jedna, za to drastyczna, może wydarzyć się już w 2020 roku, bo chodzą plotki, że przyszłoroczny IEM będzie ostatnią edycją rozgrywaną w Katowicach. Ale z drugiej strony - dokładnie to samo mówi się od jakiegoś czasu, a Spodek jak przyciągał, tak ciągle przyciąga tłumy. Wracając natomiast do pytania i odpowiedzi na nie: Nie zmieniaj się IEM-ie. Jesteś świetną imprezą. Z kapitalną organizacją, trudnymi do opisania emocjami i świetnymi ludźmi. Tylko w przyszłym roku odwiedzi cię inny członek redakcji.

Bartosz Stodolny

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)