A co rodzice? Aż 64% przyznało się, że czasami pozwala pociechom spędzić czas przy grze, do której według skali nie powinny jeszcze mieć dostępu. To akurat doskonale rozumiem - też, gdy miałem 12 lat pamiętam, gdy starszy brat zabierał mnie na filmy od 15. Rodzice sprawdzali na co idziemy, a mi krzywda się nie stała. Wracając do badań, aż 94% rodziców czuje się odpowiedzialnych za kontrolę nad grami ich dzieci, ale jak to zrobić, gdy tylko 60% z nich w pełni rozumie na czym polega obecny system oceniania?
Specem z psychologii nie jestem, ale ewidentnie odnoszę wrażenie, że granie w gry dla dorosłych przez nieletnich jest w jakimś stopniu powiązane z nie poświęcaniem im czasu i próbą zwrócenia na siebie uwagi. Czy to możliwe, że dzieciaki wrzucając GTA do konsoli mówią nam nie "jestem nieletnim psychopatą", tylko "mamo, tato, zainteresujcie się mną, sprawdźcie w co gram, a potem pograjmy razem w coś, co jest dla mnie odpowiednie"? To oczywiście za daleko idące wnioski i nikt jeszcze tego tak naprawdę nie sprawdził, natomiast ja spróbuję to zastosować na swoim maluchu. Jak trochę podrośnie postaram się poświęcić mu tyle czasu ile to możliwe, a jeśli nadal będzie mu po głowie chodziła wojna, strzelaniny, krew i flaki - dam Wam znać, że nie miałem racji.
[via Edge]