Działanie w pododdziałach, odprawa, musztra, dokładna komunikacja - tak kilkudziesięciu facetów bawi się w wirtualną wojnę
Właśnie obejrzałem materiał dokumentalny prosto z pierwszej linii cyfrowej bitwy.
Wirtualność wojny wirtualnością, ale oglądając powyższy film nie mogłem przestać porównywać go z nagraniami, jakie dochodzą do nas z prawdziwych konfliktów. Tak jak i tam i tutaj przez większość czasu nie wiadomo, do kogo oni właściwie strzelają, ani skąd nadlatują strzały. Gadanina w komunikatorach też jest do złudzenia podobna. Ale tutaj jak "zginiesz" po prostu czekasz na następną rundę.
Manewry poniżej zostały przeprowadzone w grze ArmA 2 (choć na mapie pochodzącej z pierwszej części) przez grupę ShackTac, która na swojej stronie pisze:
To coś więcej niż grupa ludzi, którzy razem grają w ArmA 2. To społeczność podobnie myślących graczy, którzy chcą doświadczyć poziomu rozgrywki powyżej tego, jaki jest możliwy w innych grach. To grupa, która troszczy się o taktykę, realizm, autentyczność symulacji walki i poważną zabawę. ShacTac stawia na walkę pododdziałów piechoty, bez wsparcia ciężkiego sprzętu i lotnictwa. Karabiny bez dużych celowników, tylko lekkie wozy bojowe. Co też widać - przez cały czas trwania operacji gracze walczyli o miasteczko składające się z dziesięciu domów na krzyż.
Zazwyczaj gdy bawię się w wojnę, to w ramach pięcioosobowej drużyny. Skoordynowanie tak dużej grupy graczy jak powyżej, to wyzwanie i zabawa sama w sobie.
Źródło: PC Gamer
Konrad Hildebrand