Dwugłos: Borderlands 2 - graliśmy w tryb kooperacji. Kooperakcji?
Trzy lata po premierze pierwszej części, wracamy na Pandorę. Aby sobie trochę postrzelać, bo po co innego?
Konrad Hildebrand: W ciągu pół godziny gry zginęliśmy łącznie ile razy, z 50?
Paweł Winiarski: Zdecydowanie za dużo, ale to wynikało głównie z nieznajomości broni i postaci. I przez to dowiedziałem się, że kluczowym elementem jest zebranie uzupełniającej się drużyny. Taki na przykład Gunzerk, którym grałem, jest świetny do likwidowania grup przeciwników lub mocniejszych typów - dostałem na starcie naprawdę potężny arsenał. Ale po kilku strzałach byłem bezbronny, bo przeładowanie rakietnicy trwa w nieskończoność.
Konrad: To w ogóle jest kwestia pokazu - dostaliśmy postacie chyba na 25 poziomie, rzuceni przeciwko równie mocnym przeciwnikom i trochę nie wiedzieliśmy z czym tych naszych bohaterów się je. Ja grałem Siren, która niby mogła przytrzymywać jednego wroga w miejscu, co czasem pomagało w walce. To co mi się podobało, to to, że nad jednym przeciwnikiem męczyliśmy się dobre 10 minut czasu trwania naszej sesji. Czułem się prawie jak na rajdzie w grze MMO.
Paweł: Tak, ale z tych 10 minut biegłem do Ciebie chyba 5 z respa. Co jest dość ciekawe, bo czasem rzucało nas za plecami wroga, a czasem w mocno oddalonym punkcie mapy. Ciekawi mnie jak będzie wyglądać kwestia miejscówek, a dokładnie ich klimatu. Pandora była pustkowiem, strasznie mi się to w pierwszym Borderlands podobało. Na pokazie graliśmy natomiast w jakiejś bazie, która strasznie przypominała mi jedną z map z trybu Firefight w Halo ODST. Było czystko i schludnie. Myślisz, że ten brudny klimat kosmicznego westernu powróci?
Konrad: Jestem tego pewien, bez tego nie byłoby Borderlandsów. Próbowałem liczyć, z iloma różnymi przeciwnikami walczyliśmy i wyszło mi, że było ich chyba z osiem różnych typów! To całkiem niezły wynik. Robot z ogniem, robot z błyskawicami, robot z głupim polem siłowym. Minie sporo czasu zanim gracze ogarną to wszystko.
Paweł: Kątem ucha podsłuchałem rozmowę uroczej Pani z 2K Games. Zapewniała, że "szefów", o których wspomniałeś wcześniej będzie jeszcze więcej - aż boję się pomyśleć, co nas czeka na końcu Borderlands 2. Szukaliśmy sposobu na pole siłowe, ale najwidoczniej trzeba czekać na moment, aż na parę chwil zniknie i dopiero wtedy przeprowadzać szybki atak. W zasadzie trzeba nauczyć się skutecznej strategii na każdy rodzaj przeciwnika. A schody zaczynają się wtedy, kiedy atakuje nas kilku mocniejszych typów i nie ma czasu na zastanawianie się. Wygląda na to, że wyrobienie sobie nawyków, odpowiednich dla konkretnych rodzajów wrogów, będzie koniecznością. Popraw mnie jeśli mam mylne odczucie, ale wydaje mi się, że w pierwszej odsłonie brnięcie do przodu było łatwiejsze i nie trzeba było tyle kombinować. Konrad: Zdecydowanie podczas tej pół godziny zginąłem więcej razy niż podczas pierwszych trzech godzin koopa w jedynce. Ale przez to, że był to wyjęty fragment z całości, trudno mi jednoznacznie stwierdzić, że zwiększono poziom trudności. Jeśli tak - to super! Więcej wyzwań! Tego czego jednak jestem pewien, to że jest zdecydowanie bardziej kolorowo, bronie, które mi się trafiły miały znacznie większe "wow" podczas strzelania.
Paweł: Szkoda, że nie mieliśmy czasu żeby pooglądać bronie, sprawdzić ich statystyki i w ten sposób wybrać najlepszy zestaw. A jak podoba Ci się oprawa? Napisałeś, że jest bardziej kolorowo, ale twórcy chyba niespecjalnie poszli do przodu w temacie grafiki. Oczywiście styl jest ten sam co w jedynce, ale przełomu w kwestii wizualnej nie widać.
Konrad: Gdyby ktoś odpalił obie gry obok siebie, to chyba bym rozpoznał jedną od drugiej tylko dzięki hudowi. Mi to nie przeszkadza, bo dzięki swojemu stylowi graficznemu pierwsze Borderlands dobrze zniosło próbę czasu. To co się na pewno zmieniło, to bardziej urozmaicone projekty postaci, wrogów, ta plansza po której biegaliśmy też była ciekawiej zaprojektowana niż cokolwiek z jedynki.
Paweł: Ciekawiej, owszem - ale zauważ, że przez nasycenie kolorów i bardziej urozmaicone projekty, nie wszystko było super wyraźne. Może to kwestia mapy, ale było kilka chwil, kiedy nie mogłem odnaleźć się w tym chaosie. Choć z drugiej strony graliśmy na małych monitorkach, duży telewizor może rozwiązać problem. Jestem strasznie ciekawy głównego wątku fabularnego, bo jego nawet nie musnęliśmy. Zadań pobocznych również - niestety bronienie wielkiego robota, który musiał ciąć laserem posągi nie było najciekawszym questem w jaki grałem.
Konrad: Ale to i tak było ciekawsze niż misje z jedynki, nie pamiętam takich, które nie polegałyby na "idź tam i zastrzel wszystkich". Jedyne co mnie zawiodło, to że nie zwiększono sposobów na jakie można ulepszyć swoją postać. Znowu nie ma hełmów, pancerzy czy butów. Jest tylko slot na tarczę siłową, jeden implant, kryształ do umiejętności i granat. Nie wiem też, czy będzie można jakoś ulepszać bronie
Paweł: Niestety, zostaje tylko rozdzielanie skill pointsów. Ale widzę, że bardzo chcesz, aby Borderlands stały się takim strzelankowym odpowiednikiem World of Warcraft. Przeszło Ci to kiedyś przez myśl, przyznaj się.
Konrad: Pewnie! Więcej przedmiotów to więcej sposobów na dopasowanie swojej postaci do własnego widzimisię. Same bronie to troszkę za mało. Grając w jedynkę byłem trochę więźniem przyzwyczajeń z innych strzelanek, że muszę zawsze korzystać z jednej broni, tej ulubionej, a pozostałe to tylko dodatki. Teraz strzelałem ze wszystkiego, co mi wpadło w ręce.
Paweł: Podobał mi się pomysł Borderlands, ale chyba za bardzo skupiałem się na okołostrzelankowych elementach i nie do końca umiałem docenić samą walkę. Teraz wydaje mi się, że jest ona bardziej dynamiczna, a ja czuję się jak w Call of Duty. Biegam przy osłonach, rzucam granatami w krytycznych momentach, kucam, biegam. Też to zauważyłeś?
Konrad: O tak, na pewno jest bardziej dynamicznie, trzeba więcej kombinować, łatwiej o zgon, mi się podoba! Choć nie zamierzam popełnić tego samego błędu co poprzednio i probować grać w Borderlands samemu.
Paweł: Borderlands 2 wydaje się logiczną kontynuacją jedynki. Jeśli więc spędziliście długie godziny na Pandorze, ochoczo przywitacie zarówno nowe jak i sprawdzone pomysły. Na razie nie zauważyłem rewolucji, ale takowych się nie spodziewałem. I też nie widzę specjalnego sensu grania w Borderlands 2 samotnie - to gra przeznaczona do stadnej zabawy, najlepiej ze zgraną ekipą. Warto czekać.
Konrad Hildebrand, Paweł Winiarski
Borderlands 2 (PC)
- Gatunek: akcja
- Kategoria wiekowa: od 18 lat