„Dużo” Five Nights at Freddy’s w 2019 roku
Film, książki, konsolowe porty, VR, AR i… zupełnie nowa gra AAA.
Tak się wykorzystuje uniwersum, które obrasta niezrozumiałym kultem. Scott Cawthon postanowił zrobić małe poruszenie wśród swoich fanów i wysmażył bloga, który powinien nosić tytuł „Przesyt”. Jak inaczej nazwać pełną listę tworzonych projektów (przekraczającą bariery naszego medium) z adnotacją, w jakim stopniu są już ukończone? No ale jeśli ten straszakowy fenomen Was dotychczas męczył, następny rok będzie dla Was trudny do przetrwania. O ile chociaż połowa z tego się ziści.
Nowa gra AAA. „W toku jest ogromny kontrakt, który pozwoliłby stworzyć wysokobudżetową pozycję. Nie mogę zdradzić żadnych szczegółów, bo projekt nadal jest na etapie planowania, ale blisko współpracuję z zespołem, by upewnić się, że dostarczą coś, czego fani uniwersum pragnęli od zawsze” - twierdzi autor. I „0%”, oczywiście. Ale fakt planowania „prawdziwej” gry jest tutaj zwyczajnie sensowny. Wszak za chwilę z animatronicznymi miśkami zostanie zapoznany cały świat.
A to za sprawą ekranizacji w reżyserii Chrisa Columbusa („Goonies”, pierwsze dwa „Pottery”). Film zaliczy obsuwę, bowiem… scenariusz jest obecnie tworzony od nowa. Scott „bierze pełną odpowiedzialność za opóźnienie”, ale obiecuje, że nowa wizja wyłoży lepszy fundament pod przyszłą serię. I wszystkie zaangażowane osoby wyraziły na nią zgodę. Oto, moi drodzy, jeden z przykładów wiecznie niezadowolonego z własnych dzieł pisarza. Nie przeszkadza mu to jednak pilnować drugiej linii książek na bazie uniwersum, tym razem składającej się z pięciu samodzielnych tomów.
Sister Location Trailer 1
Gra w technologii VR („40%”). Nad tym dłubie ekipa ze Steel Wolf, a efekt ich prac jest ponoć prawdziwie przerażający. Nie będę z tym polemizował - Five Nights at Freddy’s bazuje na dostarczaniu odbiorcom tanich zawałów serca, co w totalnej izolacji gogli z pewnością zadziała jeszcze mocniej. Gra w technologii AR („10%”). Brak jakichkolwiek szczegółów. Nie chce mi się wierzyć w kolejny klon Pokemon Go, zatem podejrzewam banalną zręcznościówkę „we własnym pokoju” z nagłymi jumpscare’ami.
O rany. A mnie się wydawało, że moje życie to nieustanny multitasking.