Dungeon Defenders to prawdziwa hurtownia wrogów
Niech nie zwiedzie was dwóch Harrych Potterów machających różdżkami na początku filmiku. Głównym bohaterem jest tu licznik przeciwników.
Gdy na planszy znajduje się jeden gracz w następnej fali czeka na niego ponad setka przeciwników. Po tym, jak za kontrolery łapią inni, liczba atakujących wzrasta do 369. A potem... następuje atak.
Zwróćcie uwagę na to, że do gry można dołączać w trakcie rozgrywki i to zarówno lokalnie, dzieląc ekran na pół, jak i przez sieć. Dungeon Defenders wygląda na kolorową, beztroską siekaninę łączącą hurtowe ilości przeciwników, elementy RPG (rozwój postaci) i tower defense. A skoro poziom trudności hard stanowi wyzwanie nawet dla twórców...
Ech, szkoda tylko, że wciąż nie znamy daty premiery. W maju wydawało się, że gra jest na ostatniej prostej, a tymczasem nadal nie dane było nam w nią zagrać.
Maciej Kowalik