DuckTales Remastered - recenzja. Niby gra o kaczkach, a trąci myszką
Kaczki Disneya zajmują w moim sercu szczególne miejsce. Może nie byłem specjalnie wielkim fanem animowanych "Kaczych Opowieści", przyznaję bez bicia, ale ilość komiksów z tymi postaciami, jakie przeczytałem, szła w setki tysięcy. Najbardziej lubiłem oczywiście - kto nie lubił - Sknerusa McKwacza, szczególnie za historie Dona Rosy. Gdy lata temu po raz pierwszy włączyłem na Pegazusie przyniesioną z bazarku kopię DuckTales, prawie umarłem ze szczęścia, odkrywając, że to właśnie najstarszy z kaczorów jest tam głównym bohaterem...
17.08.2013 | aktual.: 08.01.2016 13:20
Pamiętam to doskonale. Miałem obie części serii, drugą po japońsku, co utrudniało trochę granie, ale drogą dedukcji dochodziłem, co trzeba zrobić w danym miejscu. Rozpikselowany obraz na czternastocalowym telewizorku kineskopowym zamieniał się w mojej głowie w kolejny odcinek serialu. Oczami wyobraźni widziałem piękne rysunki i bogate animacje, samodzielnie dorabiałem też do platformowej akcji jakąś bardziej złożoną fabułę. Jak byłoby cudnie, gdyby gry naprawdę były takie, jak w marzeniach...
20 lat minęło... ...i sen się ziścił. Nie ma siły, by jakikolwiek kaczkofan nie zachwycił się w pierwszej chwili DuckTales Remastered, odświeżoną wersją gry z 1989 roku. Od startu atakuje kultową piosenką, a wygląda nawet lepiej niż serial - w końcu jest w HD, o którym wtedy nikomu się nie śniło. Bohaterowie są prześlicznie narysowani i cudownie animowani, zgodnie ze wszystkimi kanonami Disneya. Można się co prawda przyczepić, że nie ruszają dziobami podczas mówienia, ale to malkontenctwo, naprawdę...
DuckTales Remastered
W DuckTales tchnięto nowe życie. Rozpikselowanych przeciwników i ascetyczne etapy zaprojektowano od nowa, nadając im formy idealnie wpasowujące się w kacze uniwersum. Znakomitą 8-bitową ścieżkę dźwiękową zaaranżowano i nagrano raz jeszcze, zachowując znane motywy, ale przystosowując ją do standardów XXI wieku. I jakby tego było mało, do dość oszczędnej fabularnie gry dopisano sensowny, nowy scenariusz, który mógłby być kanwą całego odcinka (albo i nawet dwóch) "Kaczych Opowieści". Zatrudniono oryginalnych aktorów (polskiego dubbingu oczywiście brak, ale raczej nigdy nie było na niego najmniejszych szans), a dialogi postaci w mnóstwie nowych scenek przerywnikowych aż zakipiały od charakterystycznego humoru. Pewnie, z dzisiejszego punktu widzenia mocno infantylnego, ale to nie kaczki się zestarzały, a co najwyżej kaczkofani.
Obcowanie z DuckTales Remastered pod pewnymi względami było dla mnie wręcz metafizycznym przeżyciem. Nie uroniłem łzy - ale byłem blisko.
Powrót z emerytury Okiem Marcina Kosmana: Dla tych, którzy pamiętają oryginał - piękna wycieczka w przeszłość, gdy porażka z bossem oznaczała konieczność powtórzenia całego poziomu. Dla tych, którzy nigdy w to nie grali - jakieś dziwactwo ze starych lat, w którym porażka z bossem oznaczała konieczność powtórzenia całego poziomu. To dwa sposoby, na które można podejść do Duck Tales Remastered i odpowiedź na pytanie, czy gra się spodoba, czy nie. Mnie się podoba, acz wersja HD nie powala (dlaczego postacie nie kłapią dziobami gdy mówią?). No i brakuje mi możliwości przełączenia się w każdej chwili na oryginalną wersję.
Abstrahując od oprawy i fabuły, w samej grze dorobiono jeden etap na końcu i krótki samouczek w skarbcu na początku, głównie na potrzeby scenariusza, choć pod innymi względami też nie odstają one od reszty. Na poszczególnych poziomach dodano zaś obligatoryjne zadania, które trzeba wypełnić (zwykle coś znaleźć) - chyba po to, by gracze musieli zwiedzić całe. Je same przeniesiono natomiast momentami z dokładnością do każdego kamienia, choć zdarzają się też elementy zupełnie nowe, jak choćby helikopter Śmigacza, który przenosi gracza nad wielką przepaścią w Amazonii czy ciekawiej pomyślane walki z bossami.
W ogóle nie zmieniono samej rozgrywki. Wujek Sknerus może odbijać się na swojej lasce albo uderzyć nią w jakiś przedmiot, by go przesunąć czy też posłać w powietrze. Poza tym wspina się po linach i okazjonalnie jeździ kolejką, przeskakując z wagonika do wagonika. I... no, to w zasadzie tyle.
Mówię to z kaczkofańskim bólem sercem, ale rozgrywka w DuckTales w ogóle nie przetrwała próby czasu. W dystrybucji są obecnie setki - jeśli nie tysiące - platformówek 2D. Twórcy prześcigają się w wymyślaniu coraz ciekawszych pomysłów na zabawę. Przygody Sknerusa McKwacza wyglądają przy tych grach zwyczajnie biednie. Tym bardziej, że totalnie skiepszczono sterowanie. Kaczor porusza się ociężale i dziwnie powoli reaguje na wciskane przyciski. Jakby tego było mało, czasami podczas odbijania zdarza mu się bez powodu przestać, co niesamowicie wkurza. Problemem są prawdopodobnie krawędzie niektórych platform, ale jest to coś zupełnie nie do przewidzenia, co nie powinno mieć miejsca. Serdecznie pozdrawiam też twórców, którzy byli odpowiedzialni za mechaniki wyskakiwania z wagonika i przeskakiwania z liny na linę. Są absolutnie fatalne.
DuckTales Remastered
Na tym nie koniec. Zgodnie z oryginałem, tak i tu Sknerus ma trzy punkty wytrzymałości i trzy życia na starcie każdego etapu. Gdy straci je wszystkie, wraca do skarbca, a cały poziom trzeba zaczynać od nowa. Wreszcie platformówka dla hardkorowców? Nie do końca - gra przez większość czasu jest łatwa i tylko krótkie fragmenty sprawiają trudność. Konieczność powtarzania kilkunastu - albo i kilkudziesięciu! - minut identycznego etapu tylko po to, by znów się z takim zmierzyć, nie jest wyzwaniem. Jest NUDĄ.
Gdy piąty raz wymęczony przechodziłem przez tę samą Amazonię, byle tylko znów spróbować pokonać bossa, coś mnie tknęło. "Czemu by nie", pomyślałem i zmieniłem poziom trudności na łatwy. Życia zniknęły, znakomicie! Można próbować do woli. Szkoda tylko, że jednocześnie dwa razy zwiększono wytrzymałość Sknerusa i już na początku etapu odsłonięto przed graczem całą mapę. Nie tylko wyrzucono więc z gry prastary, niesprawiedliwy mechanizm, ale także pozbawiono ją wyzwania. Szkoda. A przecież wystarczyło na "normalu" pozwolić graczowi na dokupowanie żyć za znalezione na etapie diamenty (które służą do odblokowywania szkiców koncepcyjnych, grafik itp.) i byłoby po sprawie...
DuckTales Remastered
Swoją drogą, po zmianie poziomu trudności przypomniałem sobie, czemu właściwie kiedyś stosowano takie niesprawiedliwe mechaniki. To sztucznie wydłużało zabawę. Nie licząc powtarzania etapów, DuckTales jest grą króciutką, w której zawartości starcza na 2,5 godziny zabawy.
Werdykt Wspomnienia wspomnieniami, nostalgia nostalgią, ale poza tym jest jeszcze gra, za którą twórcy liczą sobie czternaście euro. Jakkolwiek fantastycznie nie odświeżono oprawy DuckTales, nie zmienia to faktu, że sama rozgrywka w ogóle nie przetrwała próby czasu i nijak nie przystaje do dzisiejszych standardów. Nie jest przyjemnie staroszkolna czy minimalistyczna, jest zwyczajnie archaiczna. W dystrybucji są obecnie setki ciekawszych - i tańszych! - platformówek 2D. Wybacz, Wujku Sknerusie, mi też jest strasznie przykro.
Tomasz Kutera