DualSense do PlayStation 5 to techniczny majstersztyk
Nie będę budował suspensu. DualSense jest padem doskonałym. I szczerze - nie wyobrażam sobie gry na czymkolwiek innym.
Na pierwszy i drugi rzut oka widać mocną inspirację padem do konsoli Xbox. Nowy DualSense jest nieco większy od swojego poprzednika, ale przy tym doskonale wyważony. Z tyłu jest nieco chropowaty, ale ta chropowatość skrywa mały smaczek. O taki.
PlayStation 5 DualSense - technologia haptyczna
O mitycznych haptyczne wibracjach i równie legendarnych adaptacyjnych spustach słyszeliśmy przed premierą PlayStation 5 więcej niż o samej konsoli. Ale jak to wszystko sprawdzić, gdy do domu przychodzi "goła" PS5 bez żadnej gry? Japończycy przewidzieli ten problem i na pokładzie każdej konsoli znajdziemy wgrane "Astro's Playroom".
To niby prosta gierka, bliżej jej do technicznego demka, ale została właśnie stworzona po to, by pokazać wszystko, co DualSense w sobie skrywa. Czuć to od pierwszego chwili. Tytułowy Astro przechadzając się, sprawia, że pad delikatnie wibruje. Jeżeli chodzimy po twardej, metalicznej nawierzchni wibracja jest bardziej wyczuwalna. Gdy przejdziemy na plażę, zmienia się. Miałem autentyczne poczucie, że czuję piach pod stopami - chociaż pad trzymam w ręku.
Ale to nie wszystko. "Astro's Playroom" jest czystej krwi trójwymiarową platformówką, która przeprowadza nas przez historię PlayStation. Znajdziemy w niej przeróżne memorabilia pokroju PSX-a, myszki do niego czy ekranu LCD do PS One. A tych, których nie znajdziemy, możemy wylosować z jednorękiego bandyty.
Piszę o tym wyłącznie dlatego, bo właśnie tu do gry wkraczają adaptacyjne spusty. Pociągamy za wajchę wciskając R2, ale ta się wyraźnie zacina. Opór czuć pod palcem. Musimy puścić przycisk i wcisnąć go jeszcze raz. Opór znika, wajcha wraca na miejsce.
Teraz L2. Wskakuje do niego kulka z rzeczonego automatu. Aby otworzyć jej zawartość, wciskamy L2 ponownie. I znów czuć opór, ale – jakby to opisać – innego rodzaju. Przyciskam zatem mocniej, przycisk odpuszcza, kulka pęka, a nagroda jest w naszej, wirtualnej dłoni. Magia.
Inne bajery pada DualSense
Takich czarów jest więcej. DualSense zdaje się momentami wibrować wręcz strefowo. Wszystko zależy od tego, co dzieje się na ekranie. A im więcej się dzieje, tym więcej efektów daje nam pad. Na samym początku Astro musi wbiec pod gigantyczny wentylator. Połączenie wibracji i dźwięków (o nich za chwilę) daje złudzenie autentycznego wiatru.
Wspominałem, że w pada można dmuchać?! Astro wskoczył na platformę unoszącą się w powietrzu, a na ekranie pojawił się komunikat: dmuchnij jak w papierowy wiatrak. Brzmi irracjonalnie? Owszem. Czy działa? Jak złoto. Nie sposób się nie uśmiechnąć.
Do tego DualSense wykorzystuje z czujnika ruchu, który znamy z czwartego DualShocka, ale jest bardziej precyzyjny. Podobnie jak touchpad. Można go też wcisnąć niego głębiej niż dotychczas.
Głośnik wbudowany w pada też doczekał się stosownego rozbudowanie. Dźwięk jest bogatszy i w połączeniu z wibracjami daje niesamowite efekty i możliwości. Bardzo jestem ciekaw jak wykorzystają to twórcy gier.
A sam "Astro's Playroom" to świetna, choć prościutka platformówka i nie sposób odmówić jej uroku. Ale o niej więcej innym razem. Jak już będzie można.