Drodzy twórcy gier/producenci sprzętu, dajcie mi możliwość patrzenia na gry, w które właśnie grają moi znajomi
Tak, lubię patrzeć jak oni to robią.
25.09.2012 | aktual.: 15.01.2016 15:42
Na pewno wielu z Was coś takiego się kiedyś zdarzyło: jest wieczór, nie chce Wam się grać w coś z trybem sieciowym, chcecie mieć ten czas dla siebie, ale jednocześnie macie ochotę pogadać ze znajomymi. Gracie więc, siedząc równocześnie z przyjaciółmi na jakimś "teesie" czy korzystacie z komunikacji głosowej na konsoli. Jesteście w różnych grach, czasami w tej samej, ale w różnych momentach. Rozmawiacie o pierdołach.
Ale od czasu do czasu pojawia się chęć zerknięcia znajomemu przez ramię.
Niestety, nie jesteście już dzieciakami. Kiedyś "chodzenie do kogoś na granie" było normalką, dzisiaj, jeśli się spotykacie to raczej, aby o czymś pogadać, względnie obejrzeć stadnie film. Ale przyjść do kogoś i patrzeć jak jedna osoba gra? Ostatni raz w czymś takim brałem udział prawie trzy lata temu.
Najprawdopodobniej Wasi znajomi nie mieszkają na tym samym osiedlu. Pewnie są po drugiej stronie miasta. Ile razy w tygodniu bylibyście w stanie do nich jeździć, aby popatrzyć jak grają i pogadać o tym? Tracić czas na nocny powrót, gdy partia się przedłuży? No właśnie. A pewnie i tak większość Waszych znajomych mieszka w innej części kraju, albo wręcz za jego granicami, nie ma szans, aby usiąść z nimi na jednej kanapie czy przy tym samym biurku.
Od czegoś jednak mamy internet.
Grając nieco zbyt dużo w gry MOBA przyzwyczaiłem się do jednej, pozornie nieistotnej funkcji: możliwości obserwowania grających właśnie znajomych. Loguję się do gry, klikam raz, drugi i po chwili mogę patrzeć, jak im idzie. Nie robiłem tego zbyt często, ale mogłem. Potem czasami rozmawialiśmy o właśnie zakończonym meczu.
To przyzwyczajenie przypomniało o sobie podczas niedawnego wieczoru z Torchlight 2. Siedziałem na Teamspeaku z Tomkiem Kuterą i Sławkiem Serafinem. Każdy z nas grał w nową produkcję Runic Games, każdy grał albo na innym poziomie trudności, albo doświadczenia postaci. Nie było sensu próbować grać razem. Ale mimo to graliśmy, gadaliśmy i wymienialiśmy się uwagami.
Naprawdę byłoby fajnie móc po prostu kliknąć i zobaczyć, jak Tomek właśnie zmaga się z jakimś bossem, albo przyjrzeć się, jakie umiejętności wybrał Sławek dla swojego Bersekera. No ciekawi mnie to, kurczę!
Pośrednio, taka możliwość już jest. Można uruchomić stream. Ale wszyscy wiedzą, że wymaga to odpowiedniego sprzętu, wykupienia licencji dodatkowego programu, czasami też zabawy z kablami. To jest możliwe, ale mało wygodne. I trochę zbyt mało intymnie.
Teoretycznie, coś takiego miało oferować OnLive, platforma do grania w chmurze, właściwie dokładnie to, o co mi chodzi. Ale zanim (o ile w ogóle) podobne usługi się spopularyzują minie jeszcze sporo czasu.
Nie chodzi mi o to, aby podglądać znajomych bez ich wiedzy. Niech zależy to od ustawień i ich decyzji. Producenci już teraz się obawiają, że wielu osobom wystarczy obejrzeć jak ktoś gra na streamie i nie będzie chciał już gry kupić. Nie znam liczb, podejrzewam, że ktoś już to gdzieś bada, ale nadal wydaje mi się, że streamy "zwykłych" graczy i letspleje na YouTubie generują pozytywny szum. Który może pomóc sprzedaży gry. Ale jeśli to problem, to niech w takim razie niech do oglądania gry będzie potrzebna sama gra.
"Tryb obserwatora” w każdej grze? Chcę to. Bo nie chce mi się już jeździć do znajomych, aby popatrzeć przez chwilę, jak oni grają. Pewnie są zmęczeni po całym dniu pracy i siedzą w pidżamie. Nie mają nastroju na towarzyskie spotkania. Ale na granie i gadanie o grach już owszem.
Konrad Hildebrand