Dreamfall Chapters: The Longest Journey - recenzja

Dreamfall Chapters: The Longest Journey - recenzja

Dreamfall Chapters: The Longest Journey - recenzja
marcindmjqtx
10.11.2014 18:00, aktualizacja: 30.12.2015 13:26

Minęło ponad 8 lat, odkąd Zoe Castillo wyruszyła z Casablanki w swoją poruszającą, choć niedoskonałą podróż. Ufundowane na Kickstarterze Dreamfall Chapters ma wreszcie zakończyć jej tułaczkę. Gotowi na powrót do Stark i Arkadii?

Nowi nie zasną Reborn, pierwszy z pięciu epizodów, na które podzielono grę,, zajmuje się przede wszystkim rozłożeniem fabularnych kart na stole i nakreśleniem konfliktów, które w następnych epizodach powinny zaowocować licznymi, zajmującymi zwrotami akcji. Gra podejmuje historię niemal dokładnie w punkcie, w którym urwała ją poprzedniczka. Chociaż minął rok, sytuacja jest prostym i logicznym rozwinięciem ostatnich scen z Dreamfalla. Zoe dalej jest pogrążona w śpiączce, a Kiana czeka taki los, jakiego można by oczekiwać po jego ostatniej decyzji.

Jeśli z poprzedniego zdania szanowny Czytelnik zrozumiał niewiele, oznacza to, że prawdopodobnie nie grał w poprzednią część. A warto zaznaczyć, że Chapters niespecjalnie ukrywa fakt bycia grą stworzoną przede wszystkim dla fanów, którzy czekali na zwieńczenie historii i robi niewiele, by wytłumaczyć nowym graczom zawiłości fabularne Dreamfalla. Dość rzec, że przypominająca jako żywo drugą i trzecią część Mass Effecta scena, w której postacie rozmawiają o wcześniejszych wydarzeniach zawiera... liczne celowe przeinaczenia i niedomówienia. Dlatego do Chapters najlepiej zasiąść mając już za sobą Dreamfalla. W przeciwnym wypadku możemy się poczuć, jakbyśmy oglądali film od połowy. Znajomość The Longest Journey nie jest obowiązkowa, choć naturalnie ci, którzy odbyli swoją podróż z April Ryan, będą rozumieć więcej z gry, znając złożoną i rozbudowaną mitologię Bliźniaczych Światów.

Dreamfall Chapters: The Longest Journey

Jest sennie Jak już wspomniałem, Reborn to przede wszystkim ustawienie pionków na planszy. Akcja toczy się dość spokojnie i skacze leniwie pomiędzy wątkami. Na początku obie postacie muszą poradzić sobie z tarapatami, w jakich znalazły się pod koniec Dreamfalla; dopiero po około dwóch godzinach zabawy (cały epizod zajmuje około pięciu - bardzo dobry wynik w kontekście o wiele krótszych epizodycznych produkcji Telltale Games) lądujemy w Europolis, świetnie zrealizowanej cyberpunkowej wizji megalopolis, w które w XXIII wieku przemienić ma się według Red Thread Games Europa.

Zoe buszując po całkiem sporych rozmiarów jak na przygodówkę otwartej lokacji napotyka nowe dla serii postacie (i paru starych znajomych) i pozwala graczom chłonąć dosyć ponurą wizję przyszłości naszego świata. Na nudę narzekać nie można: polityczne rozgrywki przeplatają się z gangsterskimi porachunkami, a od posthumanistycznych motywów odrywamy się, by pogawędzić trochę z niemal mistyczną postacią. Główną osią fabularną Reborn są nadchodzące wybory - RTG zdecydowało się tutaj na dość odważny ruch, tworząc frakcje polityczne przypominające do złudzenia siły, jakie dziś walczą o władzę w europejskich krajach. Zoe jest wolontariuszką w sztabie socjaldemokratów. Komentarz polityczny jest tu obecny w sposób jeszcze bardziej dosadny niż w serii BioShock.

Dreamfall Chapters: The Longest Journey

To wszystko jest jednak na jakby dalszym planie. Twórcy skupiają się przede wszystkim na Zoe i na zmianie, jaką przeszła. Zdecydowanie jest to dobra decyzja, bowiem największą siłą serii zawsze były niejednowymiarowe postacie. Panna Castillo, którą w Dreamfallu wykreowano na rozpieszczoną dziewczynę, dorosła i przeszła sporą ewolucję. Obserwowanie, jak zachowuje się w codziennych sytuacjach i jak się rozwija jej relacja z chłopakiem daje nawet więcej radości, niż bardziej standardowe dla gier wątki akcji.

Nie śnij o zagadkach Dużo miejsca poświęciłem w tej recenzji na scenariusz i jest po temu dobry powód. W Dreamfall Chapters poza dialogami robimy tak naprawdę niewiele. Owszem, zaplątało się parę przedmiotów do użycia, czasem nawet trzeba połączyć jeden z drugim, ale wszystko to wprawny gracz zrobi niemal automatycznie. Rozgrywka polega na eksploracji i rozmowach. Grze bliżej do The Walking Dead niż pierwszego The Longest Journey. Twórcy zarzekają się, że dalsze rozdziały będą bardziej wymagające, ale na podstawie Reborn trudno mówić o jakimkolwiek powrocie do tradycyjnych przygodówek.

Przyjemnym novum jest pojawienie się wyborów moralnych. I tutaj duże brawa twórców - jedna z wczesnych decyzji ma spore konsekwencje już w ramach Reborn, zmieniając diametralnie niemały fragment wątku głównego, wprowadzając inne postacie i pozwalając graczom cieszyć się przez mniej więcej pół godziny zupełnie odmiennym scenariuszem. Oby to nie był jedyny taki przypadek.

Dreamfall Chapters: The Longest Journey

Śliczny, niestabilny sen Jak na grę niskobudżetową, Chapters jest śliczne. Design artystyczny serii zawsze stał na bardzo wysokim poziomie, i nie inaczej jest w nowej odsłonie. Technicznie nie jest to rzecz jasna nowy wyznacznik jakości w grafice, ale małe, pozbawione wsparcia wydawcy Red Thread Games naprawdę nie ma czego się wstydzić. Nie jest jednak też idealnie i nietrudno zauważyć, że oprawa jest nierówna: modele głównych bohaterów prezentują się ładnie, postacie poboczne niekoniecznie, nie wspominając już o przypadkowych przechodniach, którzy są zrobieni byle jak. Ten dysonans trochę gryzie. Podobnie jak bijące po oczach do przesady flary.

Niebrzydkie widoki opłacone są największą wadą produkcji. Reborn w chwili premiery było niemal niegrywalne na przeciętnym pececie, a nawet dobre zestawy do gier potrafiły mieć kłopoty i wywalać do pulpitu po wejściu do Europolis.

Dreamfall Chapters: The Longest Journey

Nie można mieć natomiast zastrzeżeń do oprawy audio. Muzyka świetnie wpasowuje się w klimat i godnie dotrzymuje kroku znakomitym soundtrackom z poprzednich części. Bardzo dobrze wypada również gra aktorska. Wszystkie dialogi są udźwiękowione i odtwórcy bezproblemowo wchodzą w przypisane im role. Szczególnie urokliwie słucha się polskich słówek wplecionych w angielskie dialogi. Multikulti jest w Chapters sporo.

Nie śpij, graj Pierwszy epizod Dreamfall Chapters budzi nadzieję na jedną z najbardziej nieliniowych i najciekawszych historii w grach ostatnich lat. Spory rozmach, fantastyczny setting i błyskotliwy scenariusz sprawiają, że nietrudno przymknąć oko na ubogą rozgrywkę. Póki co jednak Red Thread Games musi uporać się z problemem fatalnej optymalizacji i jakoś zachęcić nowych graczy, by ich produkcja zyskała należną uwagę. Miłośników serii raczej namawiać nie trzeba, oni już zapewne wyruszyli w podróż z Zoe. No, chyba że czekają na przygotowywaną przez fanów polską wersję kinową (postępy przy pracach nad projektem można śledzić na fanpage serwisu Dreamfall PL, do czego serdecznie zachęcam) która będzie najwyraźniej jedynym sposobem, by zagrać po polsku, odkąd CDP wycofało się rakiem z planów dystrybucji.

Dreamfall Chapters jest produkcją epizodyczną. Ocenę wystawimy po premierze wszystkich odcinków.

Jarosław Milewski

Platformy: PC (grę zapowiedziano została również na PS4 i Wii U) Producent: Red Thread Games Wydawca: Red Thread Games Dystrybutor: - Data premiery: 21.10.2014 PEGI: 16 Wymagania: Core 2 Duo 2GHz lub podobny, 3 GB RAM,  Intel HD Graphics 4000

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)