"Dreamcast 2" jednak powstanie? Sega (na razie) nie mówi nie
Odpowiedzialni za Project Dream, którego celem ma być wskrzeszenie ostatniej stacjonarnej konsoli Segi, twierdzą, że może on dojść do skutku. Japońska firma nie jest mu przeciwna. A to już bardzo dużo.
Celem grupy fanów Dreamcasta, zrzeszonej wokół Project Dream, jest wprowadzenie na rynek nowej wersji kultowej w pewnych kręgach konsoli. Ich plany nie ograniczają się do nakłonienia Segi, by stworzyła platformę do grania w klasyczne hity. Marzy im się następca Dreamcasta w pełnym tego słowa znaczeniu, zdolny do nawiązania walki z Xboksem One, Playstation 4 czy Wii U.
Jak twierdzą sami organizatorzy akcji, istnieje już pełen plan, uwzględniający zarówno aspekt technologiczny projektu jak i strategię biznesową. Wszystko to, by Sega powróciła do dawnej świetności i stała się po raz kolejny poważnym graczem na arenie rywalizacji o konsolowych graczy.
Plan ten może się jednak, co dość zaskakujące, powieść. Jak twierdzą przewodzący inicjatywie Bertie Wiseman i Joanne Freeman, rozmowy z Segą już się rozpoczęły i, przynajmniej na tym etapie, nie jest ona przeciwna temu pomysłowi.
Wspomina Joanne w rozmowie z serwisem Twinfinite. Dodaje również, że rozmawiali już z kilkoma przedstawicielami firmy.
I chociaż na razie to może niewiele, to biorąc pod uwagę, jak w takich wypadkach na ogół wyglądają reakcje zainteresowanych firm, brzmi to dość optymistycznie. Można tu wspomnieć chociażby niedawną sytuację tworzonego przez fanów remake'a Resident Evil 2. Jeżeli nikt nie grozi jeszcze prawnikami - jest dobrze.
Oczywiście Bertie i Joanna wiedzą, że przed nimi jeszcze długa droga, a mimo to, że na razie reakcje Segi są zachęcające, to nie wiadomo wcale, czy długo takie pozostają. Gdyby Sega nie zdecydowała się nawiązać z nimi współpracy, planują oni wydanie „duchowego następcy Dreamcasta”. Oby przynajmniej to było możliwe.
[źródła: Twinfinite, Project Dream]
Dominik Gąska