Drawn to Death trafi w dniu premiery do PlayStation Plus
Dostaniemy drugie Rocket League czy raczej Hardware: Rivals?
Sony ożywia ostatnio swoją niegdyś sztandarową usługę przy pomocy kilku ciekawych tytułów. Lepiej późno niż później, prawda? W tym miesiącu możemy wypróbować choćby Tearaway Unfolded, w które zdecydowanie Warto zagrać, a wraz z kwietniem do usługi wejdzie premierowa gra Davida Jaffe'a - Drawn to Death.
Pamiętacie o tym tytule? Wcielamy się w nim w postacie rodem z zeszytu nastolatka, walcząc z innymi graczami na nabazgranych mapach. Drawn to Death ma być mieszanką strzelaniny i brawlera obiecującą i charakterystycznych zawodników, i taktyczną rozgrywkę, i zwariowane pomysły. Przy okazji jest to gra na wyłączność PlayStation 4.
Drawn to Death - PlayStation Experience Trailer | PS4
Premiera połączona z pojawieniem się w Plusie to chyba najlepsze rozwiązanie dla tej niepewnej produkcji. Podejrzewam, że normalnie koncepcja Drawn to Death nie podbiłaby serc rzeszy graczy rzucających w nią swoimi pieniędzmi. A tak... Skoro pojawi się w usłudze posiadanej przez miliony użytkowników PS4 (dane z czerwca 2016 mówią o niemal 21 milionach subskrybentów na wszystkich platformach), to mnóstwo osób spróbuje Drawn to Death zwyczajnie dlatego, że może. A wtedy twórcy dostaną swoje pięć minut by przyciągnąć gracza; i jeśli przygotowali coś wyjątkowego, to odniosą sukces.
Zawsze istnieje też groźba losu Hardware: Rivals. Maciu już w tytule recenzji pisał, że sukcesu Rocket League nie będzie. Tytuł o strzelaniu do siebie czołgami cierpiał na wiele braków i zagrać w niego można było Ostatecznie. A teraz prawdopodobnie nie pamiętacie już nawet, że taka gra na początku zeszłego roku faktycznie pojawiła się w ofercie Plusa.
Drawn to Death - Inside Look with David Jaffe
Którą ścieżką pójdzie Drawn to Death? Rakietowej piłki czy kiepskich czołgów? A może trzecią drogą czegoś, co jest po prostu "w porządku"? W dniu premiery Drawn to Death zaoferuje sześć grywalnych postaci, których nauczymy się podczas 15 misji przygotowanych pod każdą z nich. Nazdobywamy się skórek, gestów, odblokujemy bronie, plansze, a nawet rozwiążemy zagadki oparte na walce zlecone przez Sfinksa... Także być może będzie się działo. Trzymajmy kciuki za studio Davida Jaffe'a. I przede wszystkim za to, żeby w Drawn to Death czuć było ducha Twisted Metal, jego poprzedniego dziecka.
Patryk Fijałkowski