Don't Starve - recenzja. Setki przechadzek po lesie fikcji

Gdybym najkrócej miał opowiedzieć, czym jest Don't Starve, rzekłbym, że swoim tytułem. To gra survivalowa, która polega na tym, by nie umrzeć z głodu w wielkim mrocznym lesie. Potrafi dać w kość. Z różnych powodów.

Don't Starve - recenzja. Setki przechadzek po lesie fikcji
marcindmjqtx

Zobacz galerię > O Don't Starve mogliście już słyszeć - stworzyło je Klei Entertainment, odpowiedzialne za serię Shank czy świetne Mark of the Ninja. Mogliście też zagrać, a nawet zdążyć mieć tej gry dość i odłożyć, bowiem całkiem długo była dostępna w wersji przedpremierowej. I wygląda na to, że choć już oficjalnie ją wydano, to nadal jest poprawiana i poszerzana. W menu wita mnie informacja o nadchodzących aktualizacjach - jest nawet licznik dni do kolejnej (będą jaskinie). Czyli skończona nieskończona gra. Jak Minecraft.

This is bird country

Wprowadzenie do Don't Starve jest szybkie. Wilson, wyglądający jak uciekinier z filmów Tima Burtona, budzi się w wielkim lesie. I mówiąc "wielki las" mam na myśli nie  tę kępkę drzew, gdzie jeździliście na grzyby, a raczej coś między Mroczną Puszczą a Stumilowym Lasem. Nad bohaterem stoi elegancki dżentelmen, który zaleca mu szybko znaleźć coś do jedzenia i błyskawicznie znika. Wilson zostaje sam. I od uporu, samozaparcia i zdolności gracza do szybkiego uczenia się na błędach zależy, jak długo pożyje.

Don't Starve należy bowiem do tej kategorii gier, które niczego nie wyjaśniają. Na szczęście należy też do tej kategorii gier, które są w miarę logiczne. Trzeba przeżyć - więc z kijka i krzemienia da się zrobić siekierę, siekierą ściąć drzewo, z drzewa rozpalić ognisko, na którym da się ugotować marchewkę wyrwaną z ziemi. Potem można zrobić z trawy i patyków pułapkę na króliki, zbudować lepsze palenisko z otoczką z kamieni, od którego nie zapali się przypadkiem las i Wilson przy okazji. Pierwsze potrzebny trzeba zaspokajać szybko, bowiem w Don't Starve działa cykl dobowy - jeśli wraz zapadnięciem nocy nie płonie ognisko z zapasem drewna i jedzenia obok, to bohatera czeka pewna zguba.

Bo noc jest ciemna i pełna strachów

Takie są początki, a potem jest coraz ciekawiej i mniej przewidywalnie. Akcja Don't Starve dzieje się bowiem w niezwykłym wiecie, gdzie magia przenika się z nauką. Po lesie krążą dziwne istoty, po których zostają jeszcze dziwniejsze materiały, a do tworzenia przedmiotów służy Machina Naukowa albo Silnik Alchemiczny. Jeśli nie lubicie zbieractwa i rzemiosła, to nie jest gra dla Was, bowiem cała zabawa polega na zbieraniu i budowaniu coraz solidniejszego obozowiska.  Szybko jednak zorientujecie się, że nie do końca wiadomo co i w jakiej kolejności trzeba budować. Pojawi się pokusa, by rozwiązań szukać w sieci. Don't Starve należy do właściwie osobnej już kategorii gier -  gdzieś zasłyszałem określenie Wiki Games. Podobnie jak Terraria, Minecraft, Dwarf Fortress, a także rozmaite roguelike -  można wgryźć się w nie albo za pomocą wielu żmudnych prób, albo korzystając z wiedzy wielu osób, które już te próby podjęły. Granie z Wiki jest na pewno szybsze, ale nie każdego będzie satysfakcjonować. Niektórzy woleliby, by gra wyjaśniła im podstawy i dała pierwsze narzędzia, a nie zmuszała do zgadywania i próbowania w ciemno. Zwłaszcza, że materiałów i zapasów jest zawsze na styk, a Don't Starve nie wybacza błędów.

I cały misterny plan padł

Graczy podzieli z pewnością podejście do śmierci w tej grze - jest permanentna, traci się wszystko i trzeba zacząć od początku. A zginąć jest łatwo: z głodu, od ognia, potworów czy pioruna. Można też zwariować od spania pod gołym niebem w strasznym lesie. Wilson musi dbać nie tylko o stan żołądka, ale też zdrowia i umysłu - wszystko jest wyrażone trzema zgrabnymi wskaźnikami. Z tym ostatnim jest najtrudniej - na początku nie do końca wiadomo, co pogarsza zdrowie psychiczne postaci. Wszystko trzeba odkryć, ginąc wiele razy pod drodze. Podobna do Don't Starve Terraria wybaczała jednak więcej - po śmierci wracało się do domu i traciło tylko złoto.

Jedyne, co zyskuje się po śmierci w grze Klei, to punkty doświadczenia, za które odblokowują się nowe postacie, o odmiennych od Wilsona cechach. Może to być ułatwienie dla niektórych - mi najlepiej gra się piromanką Willow, która potrafi w nocy rozpalić niewielkie ognisko i nie boi się płomieni. Ktoś inny doceni siłacza Wolfganga, który i więcej uniesie, ale i jeść musi więcej. A kto inny nawiedzoną Wendy. Postaci jest w sumie 8 i każda inna - warto odkryć samemu.

To czy Don't Starve Wam się spodoba zależy w dużej mierze od tego, czego oczekujecie od gier. Jedni będą narzekać, że gra nie wyjaśnia niczego, nie ma nawet intra i trzeba w obejrzeć zwiastun, by zorientować się, jak Wilson wpakował się w tę lekko faustowską kabałę z lasem. Inni będą zachwyceni tym, że nie wiadomo nic, że las jest zagadkowy, a wszystko trzeba odkrywać samemu. Najbardziej zacięci znajdą nawet ukryty w środku lasu portal prowadzący do... trybu przygodowego. Tam przejdą kolejne misje (polegające w dużej mierze na przetrwaniu) i poznają arcywroga odpowiedzialnego za ten bałagan. To można uznać za cel i zakończenie gry, ale by do niego dojść trzeba poczuć się lesie na tyle swobodnie, by rozpocząć poszukiwania. Albo po prostu mieć szczęście i trafić na przejście zaraz na początku. Nie trzeba być specjalnie przygotowanym, bowiem w trybie przygodowym i tak zaczyna się od zera, a po przegranej wraca do podstawowego świata bez szwanku. Warto jednak znać zasady gry, by móc tam przetrwać i złożyć wymagane przedmioty. Ale nie musicie się tym przejmować - jeśli nie chcecie gonić za fabułą możecie po prostu grać, rozwijać swój obóz i poznawać wszystkie sekrety, jakie kryje przeklęty las.

Las jest wielki, a ja malutka

Jednak nie wszyscy będą tak wytrwali - wiele osób odpadnie w trybie sandboksowym na kolejnych próbach, w których raz po raz traci się cały ekwipunek, bo zapuściło się za daleko, nie zadbało o jedzenie, rozpaliło za duży ogień albo po prostu użyło niewłaściwego przedmiotu - np. nie jedzcie pajęczego mięsa. W dodatku są to próby żmudne, bowiem Don't Starve jest przede wszystkim grą polegającą na klikaniu. Klika się w drzewo, by je ściąć, w pułapki, by je rozstawić, w trawę i marchewki, by je zebrać. Powtarza się to często do znudzenia. Trzeba umieć samemu stawiać sobie cele i cieszyć się małym sukcesami - gra nie nagrodzi Was za złapanie królika, sam fakt możliwości zjedzenia mięsa musi być nagrodą. W dodatku początek każdej rozgrywki jest zawsze taki sam - dopiero po stworzeniu sobie podstawowego obozu można pomyśleć o małych kroczkach dalej w las. Każdy dzień w  grze to w połowie rutyna: sprawdzanie pułapek, zbieranie jagód, rąbanie drzew, łupanie skał, walka z małymi potworami i w połowie coś nowego: badanie kolejnych małych skrawków wielkiego lasu czy tworzenie nieznanych jeszcze przedmiotów. Nie muszę dodawać, że mapa jest za każdym razem generowana losowo. Trzeba więc nie tylko stawiać sobie cele samemu, ale też mieć naprawdę sporo czasu - to jedna z tych gier, które długo trzyma  się na dysku i wraca codziennie na pół godziny albo raz na tydzień urządza kilkugodzinną sesję.

Oczywiście Don't Starve ma swoje granice, da się poznać ją całą. Jednak wtedy można skorzystać z ustawień rozgrywki i dodać np. więcej przeciwników do świata, a zmniejszyć liczbę drzew. Można tu też uruchomić trudniejszy tryb, który pozwala pójść nieco na skróty - zaczyna się z kilkoma skrzyniami sprzętu, ale za to dookoła jest straszniej i groźniej. Zawsze można też zagrać inną postacią.

Niektórzy lubią patrzeć, jak świat płonie

Jeśli oczekujecie gry trudnej, nieprzyjaznej, bez wyraźnego celu a do tego nie boicie się częstego zaczynania od początku i powtarzania tych samych czynności, zaś od oglądania napisanych przez kogoś historii wolicie tworzenie własnych, to Don't Starve Was zadowoli. Jest świetną piaskownicą, gdzie można dobrze bawić się po prostu zwiedzając las i starając przeżyć. Można też szukać fabuły, znaleźć ją i poznać. Nic nie jest jednak podane na tacy. Jeżeli więc oczekujecie, że gra powie Wam kim jesteście, dokąd zmierzacie, a na myśl o zbytniej swobodzie cierpnie Wam skóra, to polecam inne gry Klei Entertainment - np. Mark of the Ninja. Ja przy obu bawiłem się świetnie, choć w Don't Starve ta zabawa trąci czasem masochizmem.

Paweł Kamiński

Don't Starve dostępne jest na PC, do kupienia na Steamie.

Dziękuję Sylwestrowi, który podarował mi kopię gry.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.