Dokładnie 10 lat temu do sprzedaży trafiła Nokia N‑Gage
Cóż to był za sprzęt!
7 października 2003 roku wydawało się, że Nokia N-Gage musi podbić rynek konsol przenośnych. Jedynym poważnym konkurentem był Game Boy Advance, którego fiński sprzęt przewyższał pod wszystkimi względami. Był potężniejszy, mógł służyć także jako telefon, można było połączyć się za jego pomocą z internetem albo słuchać muzyki w formacie MP3.
Nie wyszło.
Początkowo N-Gage kosztował 299 dolarów, co wydawało się ceną odrobinę przesadzoną. Większym problemem były jednak dziwaczne decyzje podjęte przez projektantów. Dlaczego trzeba było wyjąć baterię, by wymienić kartridż z grą? Dlaczego głośnik umieszczono w tak dziwnym miejscu, że nikt w pierwszej chwili nie wiedział, jak rozmawiać za pomocą tej komórki? Dlaczego klawiatura była tak fatalna?
Nie oszałamiały też same gry. Wśród tytułów startowych było kilka całkiem udanych portów z PlayStation (choćby Tomb Raidera) czy GBA, ale zabrakło czegoś wyjątkowego. Brak gier, które mogłyby "sprzedać" to urządzenie, był prawdopodobnie największym problemem aż do jego śmierci.
Ta oficjalnie nastąpiła już na początku 2006 roku, gdy ze wspierania N-Gage'a wycofała się Nokia. Nieoficjalnie - dużo wcześniej, gdy nikogo ta konsola już nie obchodziła. Nie pomógł nawet lepszy i tańszy model wydany w 2004 roku.
Po kilku latach okazało się, że telefony mogą idealnie nadawać się do gier - ale Nokia już swojego udziału w tym nie miała... N-Gage to jedna z najbardziej spektakularnych wpadek w historii branży.
Aż nie chce się wierzyć, że minęło już aż 10 lat.
Tomasz Kutera