Dobre gry przygodowe się nie starzeją
Daedalic Entertainment to firma dobrze znana miłośnikom współczesnym grom przygodowym. Gdy okazało się, że na konferencji GOG.com jest jeden z jej szefów, nie mogłem odmówić sobie zapytania go o kilka rzeczy.
19.10.2012 | aktual.: 05.01.2016 16:30
Na moje pytanie, jak często słyszy, że gry przygodowe są martwe, Carsten Fichtelmann, dyrektor zarządzający Daedalic wybucha śmiechem.
Przynajmniej raz na tydzień! Ale mimo to robię gry przygodowe, pracuje w tej samej firmie od siedmiu lat. Spod skrzydeł firmy z Hamburga w ostatnich latach wyleciały na świat takie gry jak The Whispered World, A New Beginning czy Deponia, której drugą część promował na imprezie w Warszawie. Deponia to humorystyczna gra przygodowa utrzymana w kreskówkowej stylistyce, z "płaską", ręcznie rysowaną oprawą graficzną. Jak stare gry z gatunku z lat 90.
Był czas, kiedy bardzo trudno było w tym gatunku konkurować z Lucas Arts. Przez jakiś czas, gry przygodowe były najładniej wyglądającymi grami na świecie. Ale potem przyszła grafika 3D, przyszły FPS-y i to one przyciągnęły uwagę widowni. Na moje pytanie, czemu to właśnie w Niemczech jest tyle firm zajmujących się produkcją gier przygodowych, Fichtelmann odpowiedział prosto:
Nigdy nie przestaliśmy ich robić. Na dodatek lokalny rynek niemiecki był na tyle silny, aby można było się z niego utrzymać. Dla Fichtelmanna ich gry przygodowe są jak filmy animowane Disneya. Specjalnie stawiają na taką stylistykę i klimat, bo wierzą, że w ten sposób znacznie trudniej będzie się im zestarzeć. "Filmy z lat 70. i 80. można oglądać nadal", mówi.
To oczywiście nie jest proste. Musisz mieć doświadczony zespół, świetnych lead designerów. Musisz potrafić stworzyć ciekawą historię i postacie, w które będzie można uwierzyć. Nasze gry są zazwyczaj humorystyczne i to też nie jest najłatwiejsze. Fichtelmann opytmistycznie patrzy w przyszłość:
Jest cała masa ludzi, którzy tworzą gry przygodowe. Mamy Pendulo Studios w Hiszpanii, mamy Kickstartera i ludzi od Tima Schafera, Broken Sword. To będzie teraz znacznie bardziej liczący się gatunek, niż w poprzedniej dekadzie. Konrad Hildebrand