Do poczytania: Wybuchające Beczki
W świecie gier większość dyskusji sprowadza się do znalezienia odpowiedzi na pytanie "czy warto to kupić?", czasami przechodząc w "czy to jest dobre?". "Wybuchające Beczki" Krzysztofa Gonciarza chcą, abyśmy zaczęli pytać "dlaczego?".
06.07.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:44
Co sprawia, że w dany tytuł zagraliśmy z przyjemnością? Dlaczego nie mogliśmy się oderwać od innego? To bardzo ogólne zagadnienia, nad którymi się nie zastanawiamy, bo wydaje nam się, że odpowiedzi są zbyt oczywiste. Gonciarz pyta jednak dalej, głębiej: po co właściwie fabuła w grach? Czy potrzebujemy przerywników filmowych? Ile kontroli nad grą można oddać graczowi? Jak ważny jest styl graficzny w odbiorze danego tytułu?
"Wybuchające Beczki" pobudzają do myślenia, ale nie mają na celu znalezienia satysfakcjonujących odpowiedzi na zadawane przez autora pytania. I nie jest to w żadnym wypadku wada, bo tak naprawdę nie ma tutaj jednoznacznych odpowiedzi. Gonciarz rzuca pod nos problem, pozwala się nim zaciekawić, aby po chwili zająć się zupełnie innym zagadnieniem. Czasami jest trochę zbyt chaotycznie, ale czuć, że prosto od serca i z pasją.
Wszystko jest napisane lekko, w formie zgrabnych esejów, które, choć napisane zrozumiałym językiem, nie są do końca przeznaczone dla zupełnie zielonych osób. Autor wielokrotnie odwołuje się do konkretnych momentów w grach, co może niewiele mówić tym, którzy w nie nie zagrali. Przeczytanie całości nie powinno zająć więcej czasu niż kilka godzin podróży pociągiem z Warszawy do Gdańska.
Książka może zawieść osoby, które oczekiwały po niej przekrojowego materiału przez historię gier wideo - autor celowo ograniczył się do tytułów z kilku ostatnich lat, aby czytelnik mógł jak najłatwiej do nich dotrzeć i odkryć po swojemu. To nie jest też w żadnym wypadku książka historyczna, która miałaby być konkurencją dla "Dawno temu w grach" Bartłomieja Kluski czy "Cyfrowych marzeń" Piotra Mańkowskiego. To nie jest też poradnik "jak robić dobre gry" z gotowymi rozwiązaniami, choć może podsunąć kilka dobrych pomysłów. Niektórzy będą narzekać, że nie dowiedzieli się z "Beczek" niczego nowego, ale jak zwracano uwagę w komentarzach, książka udanie zbiera w jednym miejscu liczne, rozproszone po bezmiarach internetu wątki.
Wybuchające Beczki są manifestem wiary w konieczność głębszego patrzenia na gry i nieograniczania się wyłącznie do recenzji. Do patrzenia za kulisy i chęci zrozumienia, jak działają wszystkie tryby i mechanizmy. Wiary w krytykę grową. Jak pisze autor:
Chcę też, żeby ludzie z odwagą i dumą mówili, że znają się na grach. I żeby to przekonanie nie wynikało z przejścia danej liczby produkcji w ciągu roku, ale faktycznego zainteresowania zapleczem funkcjonowania gier wideo - w każdym istniejącym wydaniu. Zainteresowania, które odrzuca tradycyjny zestaw wartości i cech, którymi opisujemy gry w branżowej publicystyce. Nie jest to podejście dla każdego, w końcu aby czerpać radość z gier nie trzeba się na nich "znać". Jednakże w codziennym konsumowaniu kolejnych gier warto się czasem zatrzymać i zastanowić, dlaczego i właściwie na co przeznaczyliśmy te kilka godzin z minionego dnia i czy było warto. Bo dzięki temu nauczymy się wykorzystywać ten czas w lepszy sposób przeznaczając go na tytuły, które są tego rzeczywiście warte. A z wiekiem czasu na granie będziemy mieli tylko mniej, przynajmniej do emerytury. Wybuchające Beczki stanowią znakomity przyczynek dla zmiany sposobu myślenia. Bo tak jest po prostu ciekawiej.
Konrad Hildebrand