Długaśna lista poprawek do Medal of Honor: Warfighter. Łatka już gotowa
Możecie zastanawiać się, czemu w sieci nie wykwitły jeszcze recenzje Medal of Honor, skoro gra za kilka godzin trafi do amerykańskich sklepów, a już w czwartek zagramy też w Polsce. Cóż, EA nie wysyłało wcześniej wersji recenzenckich, a poniższa lista poprawek, może być tego powodem.
Aktualizacje ukazujące się w dniu premiery to żadna nowość, raczej standard w branży, w której niestety czasu zwykle jest za mało, by należycie dopieścić produkt. Jednak szczerze mówiąc, to nie jestem w stanie przypomnieć sobie podobnie obszernej listy poprawek wypuszczonych na "dzień dobry", jak ta, zamieszczona na stronach wsparcia technicznego EA.
Trochę podśmiechiwałem się z niedawnej bety Warfightera, nie bardzo wierząc w to, że przyczyni się ona do jakichś rzeczywistych zmian, właśnie z uwagi na bliskość premiery. Tymczasem mnóstwo podpunktów dotyczy właśnie gry w sieci. I to wcale nie są małe rzeczy, a sprawy, które mogłyby faktycznie negatywnie odbijać się na zabawie ("no scope", sprawy plutonów itp.). Nie brakuje też rzecz jasna błędów, które nie powinny znaleźć się w grze, która trafiła do klienta (zwłaszcza posiadacze PC ucieszą się np. z możliwości przewijania scrollem _wszystkich_ list w grze...), ale ostatecznie chyba dobrze, że ktoś je wyłapał i poprawił, prawda?
Jasne, każdy chciałby dostawać w pudełku produkt doszlifowany do granic możliwości, ale trudno obrażać się na realia branży - czasu zawsze jest za mało. Zamiast więc narzekać, ja wolę się cieszyć się z faktu, że te wszystkie rzeczy zostały poprawione w czasie pomiędzy trafieniem do tłoczni, a wrzuceniem jej do mojej konsoli. Wolę to, niż przekładanie premiery na ostatniej prostej (ostatecznie to nie ja wyrabiam nadgodziny, pracując nad łatką), czy udawanie, że nie ma czego poprawiać.
Serio, wole długą listę poprawek, wypuszczoną przez wydawcę w dniu premiery, niż wyliczanie na forach błędów i niedoróbek przez graczy, podczas gdy wydawcy nie śpieszy się do ich naprawiania. To, czy EA udało znaleźć się wszystko, to oczywiście całkiem inna sprawa. O tym przekonam się, gdy listonosz w końcu namierzy odpowiedni adres i zadzwoni dwa razy...
źródło: EA.com
Maciej Kowalik