Dlaczego nikt nie robi gry o Avengers (albo robi ją po cichu i się tym nie chwali)?
Obejrzałem kolejny zwiastun filmu. I pytanie z tytułu nie daje mi spokoju*.
Ktoś powie "Bo gry o superherosach w lateksie, strzelającymi promieniami z tyłka się nie sprzedają, bla bla bla majtki na spodniach". Cóż, nieprawda - nie sprzedają się kiepskie gry o superherosach, produkcyjniaki robione na ostatnią chwilę i upychane na półkach na 10 minut przed premierą filmu (cześć, Thor!). Dobre gry znajdą swoje grono odbiorców - choć faktycznie nie było ich zbyt wiele.
Koronnym przykładem są obie części Batmana, jest też kilka niezłych gier o Spider-manie, nawet Wolverine by się załapał. Te tytuły pokazuję, że dobrze wykonaną grę doceni nie tylko fan danej postaci, ale też spragniony dobrej rozgrywki gracz. Dlatego nieźle poradziły sobie nie oparte na żadnej znanej marce Prototype czy Infamous - obydwa dostają sequele, więc zgaduję, że się podobały.
A tu mamy niemalże pewny temat - Avengers: Earth's Mightiest Heroes - żywą legendę z komiksu. Założę się, że w USA mieszkają ludzie, którzy wierzą, że Kapitam Ameryka jest prawdziwy. To pewniak, nawet jeśli w życiu nie czytaliście komiksu. Marvel mądrze przygotował grunt - Avengers to film złożony z kilku innych - dobrych w tym gatunku. A teraz upakowano do jednego filmu Iron Mana i piękną Black Widow, Kapitana Amerykę, Hulka, Thora, dorzucono Hawkeye'a, którego nikt nie zna, ale założę się, że będzie wyszczekanym cwaniakiem, który z miejsca podbije serca widzów. Nie oszukujmy się, to nie będzie kino moralnego niepokoju, ale nikt tego nie oczekuje. Napełni kina i da nam dwie godziny niezobowiązującej rozrywki - super.
Wystarczyłoby w grze zawrzeć kilka powiązań z filmem, np. dać oryginalne głosy. To kosztuje, ale gracze docenią - sam kupiłbym aki tytuł dla słownych przekomarzanek Roberta "Playboy" Downeya Jr. z Chrisem "Symbol demokracji" Evansem. Trzeba się naprawdę postarać, żeby zrobić z tego kiepski tytuł
Znane postaci i możliwość uczestnictwa w wydarzeniach np. poprzedzających film to coś dla masowego widza. A dla gracza? Pomyślcie tylko, jakie szanse daje tak bogaty wachlarz postaci. Nie trzeba się długo zastanawiać nad pomysłem na rozgrywkę Każdy etap mógłby właściwie być osobną grą. Skradanka z Black Widow, chodzona bijatyka Kapitanem, sandboksowe miasto i demolka Hulkiem, etapy z lataniem i strzelaniem dla Iron Mana, slasher z Thorem, snajperski FPS z Hawkeyem. Wystarczy wziąć dwa tych pomysłów i złożyć z nich grę. Jakie byłyby możliwości kooperacji.... Albo zrobić produkcję taktyczną ze wszystkimi herosami - takie lepsze Marvel: Ultimate Alliance. Zresztą, nie ma co fantazjować - wszak ktoś taką grę już robił. I skasował. A już wideo z bardzo wczesnej wersji robiło wrażenie.
Podejrzewam, że w Marvelu też na to wpadli, głupi nie są, dojenie swoich marek opanowali do maksimum (zróbmy wielki crossover - podczepmy tam wszystkie serie, od Kaczora Howarda po Marvel Zombies). Pewnie jakiś księgowy już policzył potencjalnych nabywców, porównał słupki wykresów i doszedł do wniosku, że pieniądze włożone w produkcję porządnej gry nijak się nie zwrócą. Że lepiej machnąć szybką niskobudżetowkę i sprzedać ją nie orientującym się w temacie rodzicom, którzy zechcą uszczęśliwić dziecko, któremu podobał się film. Założę się, że w tajnych kazamatach Segi powstaje już potworek na zmodyfikowanym silniku Iron Mana (ugh!). Kto w niego zagra, już gry z Avengers nie tknie.
Oglądam więc zwiastun jeszcze raz. Potem patrzę na filmik ze skasowanej gry - I pozostaje mi liczyć na "LEGO: Avengers The Game", bo nie wątpię, że taka powstanie.
Paweł Kamiński
* Właściwie zadawałem je sobie już po poprzednim zwiastunie:
Ale potrzebowałem drugiego, żeby się upewnić.