Dlaczego Marvel Ultimate Alliance 3 powstaje na wyłączność Switcha?
Reggie, jak to ma w zwyczaju, zna odpowiedź na każde pytanie, które stawia jego firmę w pozytywnym świetle.
Początkowo nie byłem zachwycony ogłoszeniem Marvel Ultimate Alliance 3: The Black Order podczas The Game Awards. Wiadomo - jako fan wielkiego N potrzebowałem tego, co sam chciałem (mianowicie zremasterowanego Metroid Prime Trilogy), zaś na to, co rzeczywiście otrzymałem, zareagowałem negatywnie, „bo tak”. Ale im dłużej o tym myślę, tym pozytywniej. Wszak diablopodobna seria była bardzo przyzwoita. A cokolwiek związanego z Thanosem w czasach post-infinitywarowych pachnie istną cysterną gotówki. Zaś zespół, któremu powierzono projekt - Team Ninja spod ramion Koei Tecmo - to dobrzy deweloperzy.Jednak dlaczego na tę kontynuację należało czekać niemal dekadę?
MARVEL ULTIMATE ALLIANCE 3: The Black Order - Announcement Trailer (Nintendo Switch™)
To Marvel ponoć podbił do Nintendo z sugestią przydzielenia komuś stworzenia „trójki” (czy to oznacza, że komiksowy gigant prędzej czy później wypluje coś na wyłączność każdego giganta tej branży?). To Nintendo z kolei - zadowolone jakością Fire Emblem Warriors oraz Hyrule Warriors - wskazało Team Ninja. Jak rzecz w marketingową powłoczkę obwija Reggie Fils-Aime w rozmowie z IGN-em:
Jeśli gotowy produkt w rzeczy samej wydaje Nintendo, no to już wiadomo, czy zobaczymy porty na pozostałe platformy. A zatem wystarczyłoby, żeby Team Ninja nie zawaliło sprawy, a Japończycy mogą mieć kolejną dobrze sprzedającą się markę. Co ciekawe, na razie Reggie nie chce szerzej skomentować, czy przed premierą „trójki” Pstryczkowi oberwie się odświeżeniem poprzednich dwóch odsłon. Pewnie już od dłuższego czasu rozmawiają o tym z Activision. Cóż, zobaczy się w 2019 roku. Najpierw 2 stycznia dożyjmy, kurczę.
Ach, i żałujcie, że nie było Was na redakcyjnej wigilii. Świetna zabawa do samego „początku słońca”. Tylko coś głowa wolniejsza i wczoraj, i dziś.