Dlaczego jRPG czuć stęchlizną - odcinek 1528
Narzekanie na brak innowacyjności w jRPG to branżowy evergreen. W dzisiejszym odcinku tytułowej telenoweli wystąpią Ray Muzyka i Greg Zeschuk z BioWare. Ale ponieważ nie powiedzą za dużo, w drugiej części - dla zbudowania napięcia - nie zgodzę się z nimi.
Serwis Industry Gamers przeprowadził obszerny wywiad z grubymi rybami z BioWare. Ponieważ było o sukcesach w dziedzinie RPG, nie mogło zabraknąć oceny konkurencyjnego modelu gier fabularnych. Zeschuk postanowił nie owijać w bawełnę i, mówiąc o braku innowacyjności jRPG, stwierdził:
Myślę, że [twórcy jRPG] od dawna są bardzo zadowoleni z siebie. Wciąż robią to samo, i to samo, przez co niemal sami dali nam możliwość wybicia się z naszym stylem gier. Wiem z pierwszej ręki, że kiedy patrzą teraz na nasze tytuły, na Fable, na Fallout, na całą resztę, pytają 'co to właściwie jest?'. Myślę, że przyzwyczaili się do ciągłego powielania tego samego, bo to działało. Zaś Muzyka dodaje:
Wszyscy powinni być zawsze innowacyjni i zawsze próbować szukać nowych możliwości budowania, innych od już wykorzystanych. Każda grupa, nie wskazując nikogo konkretnego, każde studio czy zespół, w dowolnym kraju, posługująca się konkretną estetyką z, wiesz, przeszłości, jeśli nie będzie wciąż odkrywcza, to zostanie w tyle. No cóż, nie zgadzam się z Aragornem. Ale nie, nie wspomnę złośliwie, że w tym samym wywiadzie Zeschuk chwali świeżość Demon Souls zaś w FFXIII nie grał, a Muzyka jakoś zapomniał o konieczności innowacyjności gdy opisywał sukces Dragon Age. W takich branżowych opiniach przeszkadza mi bardzo coś innego - mylenie wzorca gatunku z poszczególnymi tytułami.
Trudno oczekiwać innowacyjności od wzorca. Immanentną jego cechą jest przecież niezmienność. W tym wypadku narzekanie na statyczność jest jak oskarżanie hip-hopu, że teksty są wciąż recytowane. Równie dobrze można jęczeć, że papierowe RPG są skostniałe, bo w kanonicznym D&D od 36 lat chodzi o eksplorowanie lochów i nawalanie potworów. Wzorzec nie powinien być innowacyjny i tyle. Zaś jeśli chodzi o tytuły, to przecież sami cytowani wyżej widzą, że są zarówno klasyczne, odwołujące się do stabilnego, niezmiennego stylu, jak i nowe, odkrywcze, szukające innej drogi. Zupełnie jak (znowu) w papierowym RPG - D&D dla tradycjonalistów ("no jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę?"), a dla szukających innowacyjności pełna gama odmiennych produktów, od Świata Mroku przez Paranoję po All Flesh Must Be Eaten.
Szkoda, że mantra o braku innowacyjności jRPG jest tak szeroko i tak często powtarzana. Ale ponieważ Kartagina została zburzona, a Balcerowicz odszedł, rozumiem że wypełnia pewną lukę.
[via Industry Gamers]
Tomasz Andruszkiewicz