Disney Universe - recenzja

Hasło "wspólne granie w kolorowym otoczeniu" przywodzi na myśl dwie uznane już serie: LittleBigPlanet i Lego. Czy "Disney Universe" jest warte uwagi nie tylko dzieci, ale i nieco starszych graczy?

Disney Universe - recenzja
marcindmjqtx
SKOMENTUJ

Nie jest to produkcja, w którą będziecie chcieli zagrać dla fabuły. Wystarczy powiedzieć, że kolorowe krainy disnejowskich bajek zaatakował zły stworek Hex i gracze muszą oczyścić kolejne plansze z jego pomocników. Historii tu nie ma, jest tylko zabawa.

Model rozgrywki najłatwiej można porównać do gier z serii Lego. Na każdym poziomie (arenie) na graczy czekają proste zadania w stylu „zanieś coś, aby zrobić z tego dźwignię, dzięki czemu będziesz mógł przejść dalej”. Jeśli drogę blokuje skała, to najprawdopodobniej trzeba ją wysadzić. Czym? Strzałem z armaty. Ale gdzie jest armata? Pewnie schowana w krzakach itd.

Celem jest dotarcie na drugi koniec planszy i zebranie po drodze złotych monet w kształcie głowy Myszki Miki. W zakamarkach poukrywano różne skarby i bonusy, a całość utrudniają kolejne fale pokracznych przeciwników, których bohaterowie muszą odganiać czymś, co wygląda jak packa. Albo maczuga.

Dla młodych? W podstawowej wersji gry dostępne jest sześć krain inspirowanych takimi filmami Disneya jak „WALL-E”, „Król Lew”, „Aladyn”, „Piraci z Karaibów”, „Potwory i spółka” oraz „Alicja w Krainie Czarów”. W każdym z nich poukrywane są różne kostiumy z innych bajek. Napisałem „inspirowane”, ponieważ w przeciwieństwie do legogier gracze nie biorą tu udziału w wydarzeniach z filmów. Nie wcielają się w Simbę, nie pomagają obalić Skazy. Po prostu biegają po poziomach utrzymanych w stylistyce danego filmu.

„Disney Universe” to produkcja nawet dla czterech osób i granie w nią w pojedynkę jest po prostu nudne i nieco żmudne - w dwie osoby robi się wszystko szybciej, można między sobą rywalizować, podstawiać nogi, łatwiej pokonuje się bardziej upierdliwych przeciwników. Nie miałem okazji przetestowania gry w czwórkę, ale mogę sobie tylko wyobrażać, jaki chaos panuje na ekranie.

Poziomy same w sobie nie są specjalnie trudne, ale za wszystkie większe potknięcia zostajemy ukarani stratą wirtualnych monet, co może niekiedy doprowadzić do sytuacji, że nawet pomimo ukończenia etapu nie udało się zgromadzić wystarczających funduszy na odblokowanie następnego. Z kolei jeśli już odblokuje się wszystko, to można układać z dostępnych poziomów playlisty, przeskakując z jednego światu do drugiego.

Dla starych? W przeciwieństwie do gier z serii Lego, „Disney Universe” nie ma żadnej warstwy nad poziomami. Nadrzędnej centrali, w której można byłoby spędzać czas pomiędzy misjami. Złoto na planszach zbiera się po to, aby odblokować następne światy i kostiumy, ale po przejściu jednego nie ma za bardzo po co odwiedzać go ponownie. Twórcy sztucznie wydłużyli tutaj czas gry, sprawiając, że niektóre przebrania odblokowują się dopiero po kilkukrotnym przejściu poziomu. Postacie nie mają różnych umiejętności, do odblokowania nie ma aż tylu rzeczy, więc wszyscy fani klockowego zbieractwa mogą poczuć się zawiedzeni.

Z kolei w porównaniu z „LittleBigPlanet” poziomy nie wyglądają na aż tak zakręcone i inspirujące, nie imponują mieszaniem różnych artystycznych stylów i wrażliwości. Są po prostu kolorowe i roześmiane. Twórcy nie oddali w ręce graczy edytora, więc nie ma co liczyć na nowe poziomy, inne niż te, które zostaną przez twórców wystawione na sprzedaż w cyfrowej dystrybucji.

Werdykt „Disney Universe” to gra dla dzieci. Kolorowa, bezpieczna, z przerysowaną, kreskówkową przemocą na poziomie tej, którą wszyscy znamy z Kaczora Donalda czy Mario. Starsi gracze nie znajdą tu zbyt wiele do roboty poza pomaganiem tym młodszym w bezstresowej zabawie. Brak ulubionych bohaterów Disneya może być pewnym zawodem, ale stworzone na potrzeby gry ludki są na tyle sympatyczne, że powinny przypaść najmłodszym do gustu. Jeśli macie w domu młodego gracza, któremu znudziły się już Szmaciaki i Legoludki, to „Disney Universe” jest właśnie dla niego.

Gra jest dostępna w pełnej polskiej wersji językowej, jednakże nie znalazła się ona w naszym recenzenckim egzemplarzu.

Ocena: 3/5 - Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka).

  • Deweloper: Eurocom
  • Wydawca: Disney Interactive
  • Dystrybutor: CD Projekt
  • Data premiery: 28 października 2011 r.
  • PEGI: 7

Egzemplarz do recenzji udostępnił dystrybutor, firma CD Projekt.

Konrad Hildebrand

Disney Universe (PC)

  • Gatunek: akcja
  • Kategoria wiekowa: od 7 lat
Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne