Dishonored podchodzi do za zabijania kompleksowo
Gdy inne gry stawiają na sieczkę, zabawę magicznymi gadżetami lub skradanie, Dishonored wrzuci nas w skórę bohatera, który potrafi wszystko.
12.07.2011 | aktual.: 06.01.2016 12:33
Niedawno dowiedzieliśmy się, że świat w nowej grze studia Arkane stworzą ludzie odpowiedzialni za klimat Deus Ex i Half-Life 2 i to wystarczyło, by tytuł wrył mi się w pamięć. Pierwszy obrazek z gry pokazuje, że postacie będą mogły jednocześnie dzierżyć zarówno broń palną jak i miecze. To nie przypadek, bo główny bohater będzie wszechstronnie wyszkoloną maszyną do zabijania.
Na imię mu Corvo i dzięki swoim umiejętnościom zyskał w świecie gry status legendarnego wojownika i osobistego ochroniarza władczyni. Do takiego statusu nie dochodzi się jednak bez uprzedzenia do siebie kilku ludzi, więc początek gry zastanie Corvo w więzieniu po tym, jak został fałszywie oskarżony o zamordowanie głowy imperium. Władzę przejmuje zły Lord Regent, a to, jak długo utrzyma się na tronie zależy już tylko od nas.
Do dyspozycji będziemy mieli zarówno niesamowitą mobilność Corvo, jego siłę, broń białą, nadnaturalne moce jak i gadżety. Nie zabraknie oczywiście strzelania, ale wygląda na to, że autorzy naprawdę chcą, byśmy mogli bawić się z przeciwnikami na wiele różnych sposobów.
Przykład? Uciekając przed strażnikami, Corvo może wpaść do sali, zatrzymać czas, upozorować swoją drogę ucieczki rozrzucając rzeczy w koło i schować się w innym miejscu, myląc strażników. Jedną z umiejętności będzie też przyzywanie szczurów, które stworzą zamieszanie, pomagające w ucieczce. W walce twarzą w twarz Corve też nie będzie bez szans. To nie Thief.
Pamiętacie być może, że świat gry ma się zmieniać w zależności od naszego stylu gry. Odpowiedzialny będzie za to system zliczający, jak wiele strat wśród cywilów będziemy powodować swoimi harcami. Ma on działać "w tle" i być naturalną reakcją na powodowane przez nas zniszczenia (zapewne wpłyną one na ilość przeciwników itp.), a nie sztucznym podziałem na dobro i zło.
Brzmi nieźle, prawda? Problem w tym, że to tylko słowa. Kto z nas nie wpadł na pomysł, że fajnie byłoby stworzyć bohatera, który wymiatałby mieczem, potrafił zatrzymywać czas, strzelać, wspinać się na mury i zastawiać magiczne pułapki... Przekucie tego w rzeczywiste rozwiązania, to już inna sprawa. Mam nadzieję, że Bethesda zabierze Dishonored na Gamescom. Bardzo chciałbym zobaczyć tę grę na własne oczy.
[via Game Informer]
Maciej Kowalik