DICE: Star Wars Battlefront 2 nie będzie mieć karnetu na dodatki. EA: Nie tak prędko...
Jest za co trzymać kciuki, a jeśli interesuje was tylko singiel, to też mam dobre wieści.
I od nich zaczniemy, bo kampania, w której poznamy losy dowodzonego przez Iden Versio imperialnego oddziału Inferno to najważniejsza zmiana w stosunku do poprzedniej gry. Intryguje już samo wsadzenie gracza w buty imperialnej bohaterki, a robi się tylko ciekawiej, gdy okazuje się, że za scenariusz odpowiada Walt Williams - scenarzysta Spec Ops: The Line. Pomaga mu Mitch Dyer, który zanim zaczął pisać na potrzeby gier, pisał o nich na łamach IGN.
Williams na pokładzie powinien być gwarantem jakości scenariusza, choć z połączenia jego pracy przy The Line oraz gracza w służbie Imperium nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków. To wciąż Gwiezdne Wojny. Kategoria wiekowa na pewno się nie zmieni.
To słowa creative directora gry - Bernda Diemera - z rozmowy, którą przeprowadził z nim serwis Mashable. Nie ma tu miejsca na interpretację. A nawet jeśli dziennikarz by się przesłyszał, Diemer mówił dalej:
I słusznie. Współdzielonemu Premium przyświeca ta sama idea - rozszerzania bazy graczy, a nie stawiania jej przed trudnym wyborem przy premierze każdego dodatku. Najgorsze w tym modelu były właśnie wspomniane karnety. Kosztowały prawie tyle samo, co gra, a w momencie gdy trafiały do sprzedaży nikt nie wiedział jeszcze, co będą zawierać. Trudno o kupno bardziej niepewnego kota w worku.
Star Wars Battlefront II - pierwszy zwiastun
Ale same dodatki rzecz jasna nie znikną, co nie musi być wcale niczym złym. O ile DICE zatroszczy się o odpowiednią ilość zawartości w "podstawce", a EA wymyśli jak nie dzielić nimi społeczności. Dzień po rozmowie, przedstawiciel wydawcy próbował wpłynąć na serwis, by ten nie wspominał jeszcze o braku karnetu. Bo wydaje się, że EA i DICE nie mają konkretnych planów na to, jak go zastąpić.
Nie popadajmy też ze skrajności w skrajność. Na zapowiedź, że wszystkie popremierowe dodatki do Battlefront 2 będą darmowe liczyć nie należy. Titanfall 2 mógł sobie na to pozwolić, bo jego premiera miała osłabić wyniki Call of Duty: Infinite Warfare, a nie napędzać wyniki finansowe "elektroników". Marka należy zresztą do niezależnego studia, a nie EA. A tak zupełnie szczerze - jest duża jakościowa różnica pomiędzy darmowymi dodatkami do "Tytana", a płatnymi do Battlefielda. Cudów nie ma i nie będzie. Ale każdy ukłon w stronę graczy ze strony EA będzie mile widziany.
Ci pecetowi już mogą się wkurzać na to, że dwuosobowy tryb kooperacji offline na podzielonym ekranie trafi wyłącznie do wersji konsolowych...
Maciej Kowalik