DICE na prośby graczy psuje, znaczy poprawia, Battlefronta 2
DICE zapowiada bardziej złożony i wymagający tryb online. Czy to na pewno krok w dobrym kierunku?
20.04.2017 | aktual.: 20.04.2017 20:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przy okazji premiery zwiastuna Battlefronta 2 przedstawiciele DICE wypowiedzieli się na temat jego trybu multiplayer. Miało to miejsce na Star Wars Celebration w zeszłym tygodniu, ale dopiero teraz informacje te trafiły do sieci. Wynika z nich, że twórcy gry wzięli sobie do serca niepochlebne opinie na temat jej pierwszej części.
Przede wszystkim więc tryb sieciowy Battlefronta 2 ma być bardziej wymagający. Brak głębi w rozgrywce i mnóstwo uproszczeń, skrojonych pod niedzielnego gracza, były według wielu odbiorców problemami poprzedniej gry (chociaż dodam tu od siebie, że mi - jako właśnie bardzo okazjonalnemu graczowi shooterów online - się to podobało i w końcu mogłem sobie postrzelać na luzie, nie martwiąc się o swoje niskie umiejętności, i to w dodatku w Gwiezdnych wojnach; no ale nie takie najwyraźniej są wymagania).
Star Wars Battlefront II: Full Length Reveal Trailer
Tym samym nie będzie już np. wsiadania do pojazdów poprzez power-upy. W poprzedniej grze wystarczyło podnieść przypadkowo pojawiającą się „znajdźkę" i w nagrodę można sobie było posterować X-Wingiem czy innym AT-ST. Ewidentnie mechanizm zaprojektowany pod „niedzielniaków” (można sobie było taką „znajdźkę" podnieść nawet jak się było słabym i przez chwilę porządzić na polu bitwy). Zniknie więc, ale co go zastąpi - jeszcze nie wiadomo, wiadomo za to, że będzie możliwe pojawienie się w pojeździe od razu na polu bitwy (jak w Battlefieldach).
Podobnie ma być z bohaterami - ci również nie bedą już występować w formie „znajdziek”. Nie znaczy to jednak, że ten sposób zdobywania przedmiotów zniknie całkowicie (no ale gracze są już przyzwyczajeni do znajdowania na polu bitwy np. potężnych broni, to nikogo nie dziwi i tak czy inaczej trzeba tej broni później dobrze użyć; nie wpływa ona równowagi rozgrywki, dając „nieuczciwą” przewagę gorszemu zawodnikowi).
Bardziej wymagająca i dająca większe pole do rozwoju ma być również sama walka. Nauczenie się korzystania z całego dostępnego arsenału wymagać będzie poświęcenia większej ilości czasu. Twórcy obiecują tu stopień złożoności zbliżony do Battlefielda przy zachowaniu przystępności (uhh).
Do tego jeszcze DICE zapowiada znaczne zwiększenie możliwości personalizacji i rozbudowanie ścieżek rozwoju. Te dostępne mają być oddzielnie dla wszystkich klas, bohaterów i dostępnych w grze pojazdów. Można więc liczyć na to, że nie stanie się tak jak w „jedynce”, gdzie już po kilku godzinach gry mogliśmy mieć wszystko, co będzie nam kiedykolwiek potrzebne.
I tak jak ten ostatni punkt jest z pewnością pozytywny, tak nie wiem, co z pozostałymi. Rozumiem te decyzje, wiem, że większość woli taką grę, ale z drugiej strony - co złego było w takiej „lżejszej” strzelance? Nie dałoby się jej taką zostawić? Nie robić od razu kolejnego takiego samego shootera dla maników online, od którego okazjonalni miłośnicy takich zabaw się odbiją? I tylko zmienić i poprawić to, co naprawdę wymagało zmian i poprawek (ścieżki rozwoju właśnie, ogólnie ilość rzeczy dostępnych w grze, etc.)?
No ale to tylko ja. Lud przemówił, DICE wysłuchało, efekty zobaczymy już w listopadzie.
Dominik Gąska