Diablo 3 - recenzja
Dwanaście lat minęło od premiery drugiej części Diablo.
Ocena: 3/5 Wszyscy w Diablo grają, wszyscy o Diablo mówią, ale tak naprawdę nie ma za bardzo o czym chyba. Zwykła gra, to wszystko.
Przez ten czas zacząłem inaczej patrzeć na świat i na gry. Dorosłem, dojrzałem. Diablo ani nie dojrzało, ani nie dorosło, jak widzę na przykładzie właśnie wydanej trzeciej części. Z jednej strony to dobrze, bo dzięki temu gra zafundowała mi sentymentalną podróż w czasie, do młodszego, głupszego, ale szczęśliwszego Sławka. Z drugiej to źle, bo gdy po kilku godzinach euforia nostalgii się rozpływa, okazuje się, że gra jest po prostu archaiczna i niedzisiejsza.
W płytówce na teaparty Tak, wiem "there's no school like old school". Ale to stwierdzenie jest prawdą tylko w przypadku kultowych gier z gatunków klasycznych i jednocześnie nieco zapomnianych, gatunków, które nie rozwijały się przez ostatnią dekadę prawie wcale. A Diablo 3 próbuje zawrócić kijem rzekę w grach action-RPG, które od czasu premiery Diablo 2 zmieniły się bardzo, poszły w wielu ciekawych kierunkach i odmieniły swoje oblicze na lepsze, ciekawsze i bardziej różnorodne. To jest problem. Tym większy, że rdzeń Diablo opiera się na rozgrywkach sieciowych, a te przeszły w czasie ostatniej dekady prawdziwą rewolucję, a nawet kilka znaczących rewolucji. Średniowiecze zmieniło się w renesans, potem w barok, potem w oświecenie i wkroczyło w fazę rewolucji przemysłowych i narodowych. Postęp. A tu nagle na wiktoriańskie salony wkracza Diablo 3, zakuty w zbroję rycerz nie z tej bajki i pyta, czy ktoś stanie z nim w szranki. Anachronizm jest bardzo słodki, romantyczny i w ogóle, ale...
Nie znaczy to, że producenci z Blizzarda nie spróbowali unowocześnić Diablo 3 na różne sposoby. Jasne, próbowali, co więcej, śmiem nawet twierdzić, że im się udało w większości przypadków. Większość tych innowacji zawiera się w uproszczeniach konkretnych elementów gry. Zostały one wygładzone, skrócone, są bardziej ergonomiczne i przyjazne. Po co bawić się ze zwojami identyfikacji i miejskiego portalu, skoro dawniej po kilku godzinach każdy dźwigał całe ich naręcze i proces badania przedmiotów i powrotu do miasta to były tylko dodatkowe niepotrzebne kliknięcia? Po co rozdawać punkty na konkretne statystyki postaci, skoro i tak każdą z nich rozwijało się tylko w jeden sposób? Dlaczego zmuszać gracza do inwestowania w umiejętności, które na dłuższą metę mogą się okazać nieprzydatne i nieciekawe, pozbawiając go możliwości sprawdzenia wszystkich i stworzenia swojego własnego unikalnego zestawu zdolności najbardziej odpowiadającego jego stylowi gry?
Gładko wchodzi... Pozmieniano wiele. Najbardziej podoba mi się właśnie ta ostatnia innowacja, rezygnacja z drzewek i punktów na rzecz dowolnie dobieranych biegłości i specjalnych ataków, z których każdy może być wzmocniony lub zmodyfikowany na kilka różnych sposobów za pomocą run. Daje to wielki wachlarz możliwości dla gracza, bogaty arsenał, w którym może przebierać, którym może się bawić, testować, kombinować i tak dalej. Świetne rozwiązanie, bardzo nowoczesne, przyjazne a jednocześnie nie spłycające gry, tylko wręcz przeciwnie, pogłębiające ją. Duży plus i na dodatek nowy standard dla gatunku, wzór z którego powinni korzystać wszyscy inni twórcy od tej pory - jest po prostu taki dobry.
Są w Diablo 3 inne dobre rzeczy. Na przykład fabuła. Nie jest jakaś niesamowita, rzekłbym nawet że jest w niej za dużo zadęcia, zbyt wiele patosu i wysilonej „epickości” (co kontrastuje z nieco kolorową grafiką), ale jest dużo lepsza niż w poprzednich częściach. Są zwroty akcji i zaskoczenia, są lepiej nakreślone postacie, ba, nawet towarzysze nabrali charakteru, nie są już kukłami-niemowami, które ciągle giną, tylko osobami, z którymi można porozmawiać, które mają swoje przydatne specjalne umiejętności, choć wpływ na walkę mają niewielki. No i filmiki między aktami to arcymistrzostwo oczywiście, ale tego akurat należało się spodziewać i tutaj oczekiwania pokryły się z rzeczywistością.
... ale staje w gardle Niestety, Diablo 3 to nadal anachroniczny rycerz ze średniowiecza rodem w epoce zaawansowanej broni palnej i maszyn parowych. Jego zbroja jest wykonana z nowoczesnej stali, miecz wykuty według lepszego procesu technologicznego, a koń jest mechaniczny. Ale to nadal zbroja, miecz, koń i rycerz, psia mać, który nie pasuje do tej epoki. I co więcej, ten jego ekwipunek, choć nowocześnie wytworzony, nie jest mistrzowskim rękodziełem, ale pochodzi z fabrycznej masówki, z wadami ukrytymi i skróconym okresem gwarancji. Niestety.
Co z tego, że system umiejętności jest świetnie pomyślany, skoro te umiejętności nie są zrównoważone i dzielą się w każdej kategorii na jedną przepotężną i kilka ciekawych, ale mało przydatnych? Po wypróbowaniu wszystkich do końca gry korzysta się tylko z tej jednej. Słabo. Co z tego, że znajdujemy masę różnych broni i zbroi, skoro tylko jeden promil z nich jest naprawdę mocnych i pasujących poziomem do postaci? Poprzednio ciągle znajdowaliśmy coś strasznie fajnego, czego jeszcze nie mogliśmy użyć i musieliśmy jeszcze chwilę pograć, by podciągnąć postać do wymagań - ale za to gdy wzięło się to cudo do ręki, to od razu widać było różnicę, nie? A tutaj wszystko co wypada ze stworków, albo jest bezużytecznie słabsze albo od razu do wykorzystania i poprawia nam statystyki prawie niezauważalnie. Owszem, mamy kowala, który może nam wykuwać nowe magiczne przedmioty i po rozwinięciu go czeka się na wbicie wyższego poziomu by zrobić sobie coś bardzo przydatnego i mocnego. Tyle że kowalstwo to ruletka, bo statystyki przedmiotu są całkowicie losowe i tylko w jednej trzeciej przypadków stworzymy sobie coś, co się nam naprawdę przyda. Raz musiałem pięć razy wykuwać diabelnie drogi miecz, żeby w końcu mieć taki, który mogę wziąć do łapy - poprzednie cztery od razu poszły na przemiał, bo miały premie do kompletnie nieprzydatnych charakterystyk. Zniechęcające. Ale ani to, ani wiele innych drobniejszych potknięć nie zniechęca do Diablo 3 tak bardzo, jak sama konstrukcja gry.
Fresh meat? Not. To jest właśnie ten aspekt rycerza. Diablo 3 jest zbudowane tak jak Diablo 2. Pierwsze przejście na normalnym poziomie trudności, który jest żenująco niski, zajmuje jakieś 20 godzin, trzy dni intensywnego grania. I po tym mamy postać do połowy rozwiniętą, na jakimś trzydziestym poziomie z sześćdziesięciu. Ma wszystkie podstawowe umiejętności, ale brakuje jej jeszcze wszystkich run modyfikujących. Ten "normal" to jakiś niedorzecznie przeciągnięty samouczek, dopiero po jego przejściu można przenieść postać na drugi poziom (z czterech dostępnych). I ten kolejny poziom jest rzeczywiście o wiele fajniejszy. Szeregowych przeciwników przyjemnie się kosi, ale więcej jest małych, pobocznych bossów z dodatkowymi umiejętnościami, którzy są o wiele groźniejsi niż poprzednio. Jest trudniej, jest ciekawiej, mniej więcej tak jak na podstawowym poziomie w Diablo 2. Czyli trzeba zaliczyć drogę przez mękę braku wyzwań, by wreszcie zacząć sobie grać? Tak. I nie.
A dlatego nie, że Diablo 3 jest o wiele mniej "powtarzalne" niż poprzednia część. Nie dlatego, że znamy fabułę, choć to też zniechęca. Główny problem to skopana losowa generacja lokacji. Większość z nich, te najważniejsze, w ogóle nie są losowe zresztą, przy każdym podejściu są takie same. Generowane są tylko te podrzędne, poboczne - ale i one składane są z drastycznie małej liczby "klocków", więc ciągle powtarzają się korytarze i pomieszczenia w dokładnie tym samym układzie. Gdzie indziej są tylko przeciwnicy i skarby. Porażka. Nie taka spektakularna jak klonowanie pobocznych lokacji w Dragon Age 2, ale brak różnorodności jest na tyle widoczny, że po prostu irytuje.
Bez sympatii dla diabła I to chyba nawet dobrze, że coś tu irytuje, bo przynajmniej są dzięki temu jakieś emocje w grze, negatywne, bo negatywne, ale jednak. Poza tym jest ona usypiająca. Brak jej dynamiki, jest idealnie płaska jeśli chodzi o rozwój akcji, która cały czas ma takie samo natężenie. Nie ma momentów spowolnienia i przyspieszenia, cały czas jest dokładnie to samo. Twórcy chyba sami to zauważyli i postanowili podkręcić tempo... tylko zrobili to w dziwny sposób, bo skracając kolejne etapy gry. Pierwszy akt Diablo 3 to jakieś 40% całości, drugi to 30%, trzeci 20% i ostatni 10%, zaskakująco szybkie 90-120 minut. No ludzie, nawet Wiedźmin 2 miał bardziej rozbudowany finał. Ja wiem, że trzeba było jakoś zdynamizować tę jednostajną grę i szybsze zmiany otoczenia i okoliczności przyrody to było niezła odpowiedź na ten problem, ale nie kosztem takiego kuriozalnego ścinania zakrętów w późniejszym etapie wyścigu. Słabo, po prostu słabo.
I słabo prezentuje się też najważniejszy chyba aspekt gry, czyli rozgrywki sieciowe. To znaczy, wszystkie rozgrywki, nawet te samotne, są tu sieciowe, bo gra jest gazobetonem zespolona z Battle.net i nawet grając samemu ma się czasem laga. Gdy gra się w kilka osób może być gorzej, ale to nie jest problemem, bo napór na serwery zelżeje i lagi znikną. Nie jest też problemem kompletna nieczytelność większych walk dzięki feeri kolorowych efektów specjalnych, które zamazują starcia do tego stopnia, że bijemy się w zasadzie na ślepo, bo po stoczeniu większej ilości takich walk nabierzemy doświadczenia i nauczymy się dostrzegać szczegóły teraz niewidoczne. Nie, problemem jest to, że... ta gra nie jest ciekawa w trybie wieloosobowym. Po prostu. Przez ostatnich dziesięć lat sieciówki poszły tak bardzo do przodu, głównie dzięki różnym MMO, że to co teraz oferuje Diablo 3 jest stare, biedne i prymitywne. Brakuje wyrafinowania, brakuje możliwości taktycznych z uwagi na niewielką synergię specjalnych umiejętności różnych postaci, brakuje jakichś ciekawych trybów rozgrywki - jest tylko przechodzenie tej nudnej, powtarzalnej kampanii w kilka osób. Nie można się nawet bić z innymi graczami! Areny mają być, kiedyś tam, w przyszłości. I podejrzewam, że będą to areny dokładnie takie jak 10 lat temu, jakby w międzyczasie nie wydarzyła się chociażby DoTA czy rajdy z World of Warcraft. Serio? Ale... serio?! W multi tylko biedny coop i nic innego, gdy zza rogu właśnie wychodzi luźnym krokiem Guild Wars 2 a na imprezie zapowiedziało się już kilka ciekawych gier MOBA? Porażka na całej linii, niestety.
Werdykt Zawiodłem się na Diablo 3. Co ciekawe, nie miałem żadnych wygórowanych oczekiwań, podchodziłem do gry na chłodno, więc nie można powiedzieć, że mnie jakoś boleśnie odarła z marzeń. A mimo to rozczarowałem się, bo zapasu wywołanej wspomnieniem lepszych czasów nostalgii nie wystarczyło na długo i archaiczna konstrukcja, niedostatecznie przykryta nowoczesną pozłotą, pokonała mnie zdecydowanie zbyt szybko. To jest zwykła gierka, pełna wad, choć na krótką metę przyjemna. Niedostatecznie wyróżnia się z tłumu, nie nadąża za biegiem czasu i postępem. W najbliższym czasie pojawi się kilka bardzo podobnych, konkurencyjnych i dużo tańszych, więc moim zdaniem z zakupem Diablo 3 nie ma się co spieszyć. To miała być najważniejsza premiera roku. Nie jest. Zdecydowanie nie jest. Smutne.
PS. Chciałem tylko dodać na marginesie, że Diablo 3 jest po mistrzowsku spolszczone. Świetne tłumaczenie, aktorzy wczuwają się w role, są zabawne popkulturowe i memowe nawiązania - duże brawa dla zespołu lokalizującego.
Ocena: 3/5 - Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka.)
Sławek Serafin
Data premiery: 15 maja 2012 Deweloper: Blizzard Wydawca: Activision/Blizzard Dystrybutor: CD Projekt PEGI: 16
Nie spodobała Ci się recenzja, lub może chciałbyś coś do niej dodać? Napisz własną recenzję w naszej encyklopedii gier polygamia.pl.