Derby Merseyside, derby Londynu, starcie Legii z Lechem - w ten weekend fani futbolu nie będą narzekać na brak emocji. A my znamy już wyniki najważniejszych meczów
Skoro mamy już FIFA 15, to dlaczego mielibyśmy nie sprawdzić, jak gra radzi sobie z typowaniem wyników? Nie zmienialiśmy składów, nie sterowaliśmy żadną z drużyn. Odpaliliśmy mecze i... już za kilka godzin okaże się, czy gra wywróżyła dobrze.
27.09.2014 | aktual.: 15.01.2016 15:37
Everton F.C. - Liverpool F.C. 1:1
Derby dzielnicy Merseyside zgodnie z przewidywaniem rozpoczęły się od huraganowych ataków "The Reds". Przodował w nich zwłaszcza młodziutki Raheem Sterling, który wydawał się grać na przynajmniej trzech pozycjach jednocześnie. W składzie Liverpoolu zabrakło kontuzjowanego Sturridge'a, co miało decydujące znaczenie w kasowaniu akcji przez obrońców w okolicach pola karnego. Fabio Borini ani Mario Balotelli nie potrafili umieścić piłki w sieci.
Gdy tempo meczu nieco spadło, Dariusz Szpakowski przypomniał nam historyczny finał Ligi Mistrzów ze Stambułu, w którym niebagatelną rolę odegrał Jerzy Dudek. Polak od dawna nie strzeże już bramki Liverpoolu, a grający na tej pozycji Simon Mignolet był bezradny, gdy po jednej z nielicznych kontr zespołu Evertonu James McCarthy atomowym strzałem zerwał pajęczynkę ze spojenia słupka z poprzeczką, w 27. minucie. Jednobramkowe prowadzenie Evertonu utrzymało się do przerwy.
Everton F.C. - Liverpool F.C. Po krótkim odpoczynku Brendan Rodgers wpuścił na boisko dwóch nowych graczy i to właśnie jeden z rezerwowych - Adam Lallana - ustalił wynik meczu. W 80. minucie pomocnik reprezentacji Anglii wykorzystał zamieszanie w polu karnym i technicznym strzałem posłał piłkę obok Tima Howarda. Everton kończył mecz w osłabieniu, po tym jak czerwoną kartkę obejrzał obrońca - John Stones.
Arsenal F.C. - Tottenham Hotspur F.C. 0:0
Stara piłkarska prawda mówi, że derby rządzą się swoimi prawami i trzeba spodziewać się w nich raczej walki i trzeszczących kości, niż gradu bramek. Starcie dwóch londyńskich drużyn nie zadało porzekadłu kłamu. W ataku Arsenalu zobaczyliśmy Alexisa Sancheza, ale odcięty od podań przez obrońców "Kogutów" niewiele mógł zrobić. Walka toczyła się głównie w środku boiska, gdzie walczyli ze sobą głównie Ramsay i Eriksen. Obie drużyny wyglądały na takie, które urządza bezbramkowy remis. Zauważył to też Dariusz Szpakowski, który pierwszą połowę podsumował krótko: "nudno i beznadziejnie".
Arsenal F.C. - Tottenham Hotspur F.C. W drugich 45 minutach na boisku zameldował się Soldado i to on przysparzał Wojciechowi Szczęsnemu największych problemów. Polak spisywał się jednak bez zarzutu, a w doliczonym czasie gry miał też nieco szczęścia, gdy napastnik Tottenhamu miał na nodze piłkę meczową.
Legia Warszawa - Lech Poznań 0:1
Hit Ekstraklasy nie zawiódł. Padła w nim tylko jedna bramka, ale obie drużyny grały z wielkim animuszem, więc kibice nie mogli narzekać na brak sytuacji. Legia próbowała przeciskać się środkiem boiska, gdzie dobrze radził sobie Vrdoliak grający za Radoviciem, ale gracze Lecha nie odstawiali nogi, a ich najgroźniejszym piłkarzem był Vojo Ubiparip. Napastnik miał kilka szans, ale najczęściej przed samą bramką podejmował złą decyzję lub próbował rozegrać piłkę zbyt koronkowo, zamiast po prostu strzelić. W Legii wyraźnie brakowało aktywności na skrzydłach, gdzie o dziwo przysypiał Jakub Kosecki, z którego nie było w tym meczu wielkiego pożytku.
Arsenal F.C. - Tottenham Hotspur F.C. W pierwszej połowie Legia zdominowała posiadanie piłki. W drugiej agresywniej atakował Lech. Efektem była bramka Luisa Henriqueza oraz kolejne szanse marnowane między innymi przez Kaspera Hamalainena. Trener Berg wysłał w bój Ondreja Dudę, który zmienił Radovicia, ale wynik nie uległ już zmianie.
Schalke 04 Gelsenkirchen - Borussia Dortmund 1:0
W składzie dortmundczyków na boisko wybiegł dziś tylko jeden z Polaków - Łukasz Piszczek. Nasz reprezentacyjny obrońca szybko przekonał się, że drużyna Schalke przyjechała po komplet punktów. W 7. minucie sędzia podyktował rzut karny za faul Sokratisa Papastatopulosa. Piłkę na jedenastym metrze ustawił Klaas-Jan Huntelaar i nie dał szans bramkarzowi przeciwników. Po tym ciosie Borussia nie wyglądała na drużynę, która ma pomysł na odrobienie strat. Mecz był brzydki, z dużą liczbą fauli i wieloma niecelnymi strzałami.
Borussia Dortmund - Schalke 04 Gelsenkirchen Pod koniec spotkania na murawie pojawił się Kuba Błaszczykowski, ale w protokole meczowym zapisał się jedynie jako gracz ukarany kilka minut później żółtą kartką. Schalke kontrolowało przebieg spotkania, regularnie zamykając przeciwników na ich połowie. Dariusz Szpakowski zwykł nazywać takie ustawienie graniem "ty do mnie, ja do ciebie" i wyglądało na to, że piłkarze z Gelsenkirchen nie mają nic przeciwko zmuszaniu go do powtórzenia tej frazy kilka razy.
Villareal - Real Madryt 0:0
Piłkarze Carlo Ancelottiego przyjechali na stadion El Madrigal pewni swego, tymczasem to gospodarze stworzyli więcej ciekawych sytuacji pod bramką. Ofensywni piłkarze Villareal co raz nękali strzałami Casillasa, który zaczął odreagowywać frustrację na swoich obrońcach. Ale i pod swoją bramką zawodnicy trenera Marcelino konsekwentnie wykonywali założenia taktyczne.
Murowali bramkę tak szczelnie, że nawet kontratakując Ronaldo, Bale czy Rodriquez musieli ścigać się z trzema obrońcami. Najczęściej faulowanym zawodnikiem był oczywiście Cristiano Ronaldo, ale gracze Villarealu wiedzą, co Portugalczyk potrafi wyczarować z rzutu wolnego, więc przewinienia miały najczęściej miejsce z dala od bramki.
Villareal - Real Madryt W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił, ale wraz z upływającymi minutami w poczynania madrytczyków wkradła się nerwowość. Sytuację miał uspokoić Sami Khedira, który pojawił się na boisku w miejsce niepotrafiącego tego dnia celnie dośrodkować Kroosa. W ostatnim kwadransie do ataku ruszył jednak nie Real, a jego przeciwnicy, którzy uzyskali nawet przewagę w posiadaniu piłki.
O ostatecznym wyniku miała zadecydować jedna z ostatnich akcji meczu, ale Marcelo w doliczonym czasie gry nie dość, że nie trafił do siatki, to jeszcze w momencie strzału był na spalonym.
***
Myślicie, że któreś przewidywania się sprawdzą? Wyniki Lecha czy Villareal byłyby chyba sporymi niespodziankami. Oby tylko w angielskich derbach padło więcej bramek, niż w grze. Poprzednio w typowanie bawiliśmy się przy okazji mundialu w Brazylii. Gra 2014 FIFA World Cup Brazil trafnie wskazała Niemców, jako triumfatorów turnieju...
Maciej Kowalik