Demon`s Souls - recenzja

Demon`s Souls - recenzja

Demon`s Souls - recenzja
marcindmjqtx
07.07.2010 19:04, aktualizacja: 30.12.2015 14:05

Demon's Souls bardzo krętymi ścieżkami nadchodził do Europy, ale co się odwlecze, to nie uciecze, więc zapraszamy Was do przeczytania naszej recenzji jednej z najbardziej bezlitosnych gier fabularnych ostatnich lat.

Ponad gór omglonych szczyty, Lećmy zanim wstanie świt, By demonom, zamkom, grotom, czarodziejskie wydrzeć dusze

chciałoby się zanucić, parafrazując przy tym skoczną przyśpiewkę pewnej grupy krasnoludów, mających uprzedzenie do określonej liczby, kiedy płyta z Demon's Souls zaczyna, z cichym wizgiem, wirować w czytniku PS3. Jednak, już kilka chwil później, gdy przekroczymy granicę  królestwa Boletarii, przestaje być rubasznie. Ale, ale nie spieszmy się. Każda klasyczna historia (jak i każda klasyczna recenzja) powinna mieć swój początek.

POCZĄTKI ZAWSZE SĄ TRUDNE Król Boletarii, Allant XII,  prawdopodobnie uważał, że używanie magii dusz, będzie początkiem okresu potęgi i bogactwa zarówno dla jego domeny jak i jej mieszkańców. Kiedy jednak gęsta, bezbarwna mgła okryła granice jego królestwa, a demony wypełzły na powierzchnie, marzenie monarchy o chwale i dobrobycie odeszło w niebyt wraz ze znaczą częścią jego poddanych. Nikt spoza królestwa nie wiedział, co wydarzyło się w Boletarii. Ktokolwiek przekraczał granicę mgły, nie wracał.  Jednakże pewnego dnia, jednemu z rycerzy króla Allanta udało się wydostać. Opowiedział on światu historię o tym, jak król obudził Starożytnego - żywiący się duszami byt, mający na swych usługach demony. Nieopatrznie dodał również, że dusza demona daje moc, przekraczającą ludzkie wyobrażenia. No i zaczęło się. Śmiałkowie, bohaterowie wszelakiej proweniencji i awanturnicy ruszyli na odsiecz Boletarii. Część powodowana chęcią niesienia pomocy, inni w celu zdobycia dusz demonów. W końcu moc przekraczająca ludzkie wyobrażenia to łakomy kąsek dla kogoś, kto ma ambicje.  Najczęściej wygórowane. I nieodpowiadające możliwościom.

Doczekaliśmy się. Demon's Souls, tytuł wydany na rynku azjatyckim na początku 2009 r., trafił w końcu oficjalnie do europejskich sklepów.  Czy japońskie hack&shlash crpg warte jest uwagi (i pieniędzy) gracza z tak egzotycznego miejsca na mapie świata jak Polska? Czy jest sens przekroczyć barierę gęstej mgły i narażać życie w zapomnianej przez Boga krainie, gdy za oknem lato, ptaszęta ćwierkają, trawa się zieleni, a panowie od remontu dróg dostali rójki i rozkopali co tylko dało się rozkopać? Nie odchodźcie od odbiorników!

POMIŃ, POMIŃ, ZAAKCEPTUJ NO, A TERAZ DAJCIE MI COŚ DO ZABICIA! Jak każde rasowe crpg, Demon's Souls rozpoczynamy od stworzenia postaci naszego protagonisty (lub protagonistki). O ile jednak przy tworzeniu wyglądu możemy zaszaleć jak chomik w silosie ze zbożem, to jeżeli chodzi o statystyki pozostajemy ograniczeni jedynie do wyboru jednej z dziesięciu predefiniowanych profesji. Nie ma się jednak czym zamartwiać, gdyż w trakcie gry pozostawiono pełną swobodę rozwoju naszego awatara. W związku z tym fakt, że początkowo zdecydowaliśmy się np. na rycerza, nie oznacza, że już do końca musimy mieć zakuty łeb. Warto również zwrócić uwagę na płeć, która ma większe znaczenie niż tylko estetyczne. Niektóre części garderoby, na które się natkniemy (lub których właściciele natkną się na nas) są przeznaczone jedynie dla mężczyzn, zaś  inne- tylko dla posiadaczek podwójnego chromosomu X. Płeć ma więc znaczenie. Liga rządzi! Liga radzi

Rozgrywkę rozpoczyna samouczek, w którym nauczymy się m. in. biegać, zadawać ciosy, unikać tychże i umierać. Tak, drogi czytelniku. Jeżeli miałbym odpowiedzieć jednym zdaniem, o czym jest Demon's Souls, odpowiem krótko - jest to gra o umieraniu. Oczywiście, przyjdzie nam zwiedzać zarówno ruiny zamków jak i trujące bagna. Zmierzymy się z bogatą menażerią przeciwników, znajdziemy magiczne przedmioty i ukryte przejścia. Pewnie nawet pomożemy kilku postaciom niezależnym. Zawsze jednak towarzyszyć będzie nam śmierć. Na początkowych etapach znacznie (i mam na myśli ZNACZNIE) częściej nasza niż przeciwników. Nie jest ona jednak tak straszna, jak się powszechnie przyjmuje. Gdy nasz protagonista zginie, odradza się w formie ducha (połowa maksymalnego HP, zmniejszone obrażenia) i wraca do walki. Postać cielesną można odzyskać używając odpowiednich przedmiotów, pokonując bossa lub pomagając innym graczom.

System walki na pierwszy rzut oka może wydać się mało skomplikowany. Dysponujemy dwoma atakami (klasycznie - szybki i słaby oraz wolny i mocny), blokiem i sparowaniem. Nasz bohater potrafi również odskakiwać, wykonywać uniki, strzelać z łuku albo kuszy, trzymać broń oburącz oraz rzucać zaklęcia (oczywiście, o ile jest wystarczająco bystry lub wierzący). Proste, nie? Otóż nie. Demon's Souls bardzo szybko pokaże Ci, drogi graczu, że klasyczne "pociskanie jednego buttona" nie wystarczy. Tu, jak i w rzeczywistej walce, liczy się myślenie. Jeden nieprzemyślany atak albo za późno wyprowadzony blok może skończyć się tym, że nawet, wydawałoby się, lichy przeciwnik, wypruje naszemu herosowi wątpia. Bardzo szybko przychodzi nawyk kontrolowania wskaźnika określającego wytrzymałość (stamina) naszej postaci. Każda akcja, która nie jest chodzeniem, zużywa określoną ilość tej cechy. Bez niej można zapomnieć o unikach i efektywnym blokowaniu, a ciosy stają się znacząco słabsze. Co prawda regeneruje się bardzo szybko, ale w wirze walki, "szybko" często może oznaczać "jednak za wolno". Nie jest łatwo, ale nikt nie obiecywał, że będzie. Opanowanie walki w Demon's Souls nie jest trywialne ale daje dużą satysfakcję, a każdy kolejny powalony przeciwnik, oprócz wyrwanych z jego ciała dusz i ew. łupów, napełnia grającego poczuciem zwycięstwa, na które zasłużył i zapracował.

Skoro wspomniałem już o umieraniu, należy zwrócić uwagę na system checkpointów i save'ów. A raczej na jego praktyczny brak. W razie zgonu, wszyscy przeciwnicy w danej lokacji, z wyjątkiem bossów, odradzają się, a my lądujemy na początku krainy. Tracimy wówczas wszystkie dusze, które do tej pory zebraliśmy, a także naszą fizyczną formę. Oczywiście, jeżeli uda nam się dotrzeć do naszego ciała możemy odzyskać nasz majątek. Jeżeli jednak noga powinie nam się wcześniej, cóż przeciwników którym można wyrwać dusze nie zabraknie. Nie jest jednak tak tragicznie jakby mogło się wydawać. W czasie wędrówki można odnaleźć tajne przejścia, które otwierają skróty, a pokonanie bossa uaktywnia teleport umożliwiający bezpośrednie przenoszenie się do jego lokacji.

W Demon's Souls jedną z bardziej wartościowych rzeczy (rzeczy?) są, zbierane głównie z pokonanych przeciwników, tytułowe dusze demonów. To zarówno waluta, za którą zakupimy elementy wyposażenia, naprawimy  lub ulepszymy sprzęt i nauczymy się zaklęć, ale również klasyczne punkty doświadczenia (xp).  W związku z tym, często postawieni będziemy przed dylematem czy ulepszyć nasz sprzęt, dokupić leczniczego sianka czy może zwiększyć jakaś cechę? Oczywiście fani, znanego z jrpg i mmo, grindowania takich dylematów będą mieli mniej.

Zaczynając grę w Demon's Souls należy przygotować się na fakt, że świat, przez który przyjdzie nam wędrować, nie jest przyjazny. Ba, ktoś o pesymistycznym nastawieniu do życia mógłby powiedzieć, że Boletaria nie jest miejscem do którego, nawet bardzo skąpa osoba, wybrałaby się na wycieczkę last-minute. Lokacje, przez które przyjdzie nam wędrować, przedstawiono z duża dbałością o szczegóły i niesamowitym klimatem.  Rozdziobujące końskie truchła kruki, zrujnowane domostwa, rozwłóczone przez psy ciała i ludzkie płody pływające w bagnie nieustannie  przypominają, że w tym świecie litość to tylko puste słowo, potęgując tym samym napięcie i stan zagrożenia. Muszę przyznać, że przemierzając więzienie znajdujące się w Wieży Latrii poczucie niepokoju nie dawało mi wytchnienia.  Ba, pokuszę o stwierdzenie, że było to najbardziej przerażające więzienie, jakie dane mi było zobaczyć podczas całej mojej historii przygód z grami.  Opętańcze wycia pozbawionych duszy więźniów, hipnotyczny śpiew i kroki demonicznych, wysysających mózgi, strażników przerywane jedynie cichym zgrzytem zbroi bohatera zostają w pamięci na długi czas. Zarówno oprawa graficzna jak i udźwiękowienie stoją na wysokim poziomie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje animacja postaci, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, jak chociażby obracanie miecza w dłoni przy wykonywaniu kombinacji ciosów.

Niestety, o ile przez większość czasu wszystko działa płynnie i wygląda ładnie  to w momentach kiedy na ekranie dużo się dzieje  gra potrafi zachrupać. Czasem może to naszego bohatera kosztować życie, a  gracza - niepotrzebne nerwy. Minus musi zaliczyć również silnik gry w części odpowiedzialnej za fizykę. Ciała pokonanych przeciwników, w momencie śmieci, wydają się tracić swoją wagę i potrafią przykleić się do nóg naszego protagonisty, ciągnąc się za nim przez kilka metrów. Niby mała rzecz, ale przeszkadza w odbiorze całokształtu.

Na uwagę zasługują bossowie zaprojektowani przez ludzi z From Software. W większości, zgodnie z dalekowschodnim zwyczajem, są olbrzymi i potężni. I rzadko kiedy istnieje jedyna słuszna i  skuteczna strategia by ich pokonać. Samodzielne rozpracowanie takiego przeciwnika zajmuje trochę czasu i należy przyzwyczaić się do myśli, że daną krainę przemierzymy przynajmniej kilkukrotnie, zanim uda się nam wrócić z tarczą i z duszą. Satysfakcja z ujrzenia na ekranie napisu "the demon was destroyed" jest jednak nie do opisania.

EJ, CZY TO MA JAKIEŚ MULTI? Demon's Souls jest specyficzną gra multiplayer. Jeżeli nasza PS3 jest zalogowana do PSN  - automatycznie gramy w trybie multiplayer. Początkowo zdarzy nam się dostrzec innych graczy gdy przemykają obok nas w formie półprzeźroczystych duchów, by za chwilę rozwiać się w powietrzu. W czasie wędrówki napotkamy plamy krwi, po dotknięciu których zobaczymy, co porabiał jej dotychczasowy właściciel tuż przed śmiercią. Jest to nieoceniona kopalnia wiedzy na temat tego, co czyha przed nami (lub co zaraz może spaść nam na głowę). Istnieje także możliwość pozostawiania, złożonych z predefiniowanych zwrotów, wiadomości, widocznych dla innych, mogących zawierać zarówno przydatne informacje jak i podpuchy. Bezpośredniej interakcji z innymi graczami jest jednak niewiele.

W trakcie rozgrywki zdobędziemy magiczne kamienie, które pozwolą nam być wzywanym do pomocy współgrającym lub nawiedzać ich świat w celu walki na śmierć i życie (odpowiednio jako błękitny i czarny fantom).  Niestety, gra nie daje możliwości wyboru osoby, którą chcielibyśmy przyzywać lub zaatakować, przez co granie z przyjaciółmi jest mocno utrudnione.

WERDYKT Nie oszukujmy się. Demon's Souls to gra trudna. Wymaga skupienia, opanowania (zarówno emocjonalnego jak i obsługi pada), planowania strategicznego i taktycznego oraz umiejętności analitycznych. Nie jest to tytuł, którego odbiorcą są osoby zaczynające rozgrywkę na najłatwiejszym poziomie trudności (szczególnie, ze tu takiego wyboru gra  w ogóle nie daje). Nie jest również tytułem intuicyjnym, gdzie wszystko jest powiedziane i podane na tacy. Fabuła jest szczątkowa, a konieczność wielokrotnego powtarzania tych samych etapów w rozgrywce może zniechęcić.

Mimo tego, przyznaję, że Demon's Souls to jeden z najlepszych tytułów, w jakie przyszło mi grać na konsolach obecnej generacji. Gra aż ocieka doskonałym klimatem apokaliptycznego dark fantasy, jest wymagająca i ma w sobie to enigmatyczne "coś" co po kolejnej porażce każe podnieść pada z podłogi i spróbować znowu. Jest spójna, wymagająca, nieliniowa, z ciekawym systemem walki i zapewnia dużą swobodę w prowadzeniu i rozwijaniu postaci. Dojrzała produkcja dla dojrzałego odbiorcy. Podsumowując, jeżeli zapytałbyś mnie, czy kupiłbym Demon's Souls jeszcze raz, odpowiedziałbym krótko: HELL YEAH!

Michał Stok

Demon s souls (PS3)

  • Gatunek: przygodowa
  • Kategoria wiekowa: od 18 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)