Możecie nie kojarzyć, wszak konwersacje w internecie dominują obecnie inne tytuły, więc przypomnę. Decksplash miał być połączeniem deskorolkowych szaleństw z sieciową, drużynową rywalizacją o to, która drużyna najskuteczniej zamaluje arenę na swój kolor. Oczywiście czesząc rozmaite sztuczki. Na zwiastunie nie wyglądało to źle.
Decksplash - Community Trailer
Bossa Studios wymyśliło też własny trik. Wersję alfa oddano graczom na Steamie za darmo na tydzień. Jeśli minimum 100 tysięcy graczy zaliczyłoby rundkę, Decksplash z miejsca trafiłby do Wczesnego Dostępu, gdzie byłby dalej rozwijany. 100 tysięcy jednak nie było, więc... gra została skasowana.
Być może brutalną i rozczarowującą, ale jeśli ma nie wyjść, to pozwalającą przynajmniej szybko się wycofać i zminimalizować straty. Zarówno studia jak i - w tej dłuższej perspektywie - graczy, którzy po tygodniu zorientowaliby się, że na serwerach jest puściutko.
Korci mnie napisanie, że więcej developerów powinno w ten sposób badać oczekiwania. Ale warto pamiętać, że choć Bossa Studios możecie kojarzyć z symulatora kromki chleba, nie mówimy tu wcale o grupce zajawkowiczów, pracujących sobie nad czymś po godzinach. Główna kwatera znajduje się w Londynie, ale po zdobyciu kilka miesięcy temu 10 milionów dolarów dofinansowania, Bossa otwiera nowe studio w Seattle. Zarządzał nim będzie znany z wielu lat pracy w Valve Chet Faliszek.
Więc owszem - Decksplash to ciekawy i zdrowy eksperyment, ale absolutnie nie każde niezależne studio może sobie na takie pozwalać, mając w produkcji kilka innych tytułów.
Maciej Kowalik