Deathloop - mój faworyt z pokazu Playstation 5
W "Demon's Souls" i "Final Fantasy XVI" też zagram z dziką chęcią, ale to z "Deathloop" zamierzam spędzić najwięcej czasu. Kto wie, może nawet wbiję platynę.
17.09.2020 11:18
Nowa produkcja Arkane Studios nie jest najbardziej zjawiskowa graficznie. Ba. Wygląda wręcz na rzecz, którą bez najmniejszego problemu udźwignie obecna generacja konsol. Ale nie to jest w niej najistotniejsze. Twórcy mają bowiem pomysł i narzędzia, żeby go solidnie wyegzekwować.
Pisałem to już wielokrotnie, ale powtórzę. Arakne wzięło trochę "Dnia Świstaka", polało narracyjnym sosem z najlepszych lat Guy'a Ritchiego (wiecie, "Przekręt" i "Porachunki") oprawiło w dość osobliwy graficznie sposób i posypało szczyptą czarnego humoru. Dodajmy, że nad całością unosi się duch "Dishonored" (tych mocy nie powstydziłby się sam Corvo).
O co w tym chodzi? Colt, główny bohater, jest uwięziony na wyspie Blackreef. Ta z kolei utknęła w pętli czasu. Tym samym Colt codziennie przeżywa ten sam dzień. Naszym zadaniem jest wyswobodzić go z czasowej i wyspiarskiej pułapki. Jak to zrobić? Zabić osiem osób.
W środę Arkane zaprezentowało dwójkę z nich. Eliminacja to jedno, największa zabawa polega na zebraniu ich możliwie najbliżej siebie, tak by wystarczyło czasu na skreślanie kolejnych nazwisk z listy. Żeby nie było zbyt łatwo, jesteśmy nie tylko stroną atakującą, ale również zwierzyną, na którą poluje zabójczyni o podobnych mocach, co nasze. Jestem kupiony.
DEATHLOOP – Official Gameplay Trailer 2: Two Birds One Stone
Bethesda i Arkane grę zapowiadają już drugi rok. Na Playstation 5 i pecety miała trafić jeszcze w 2020 r., ale twórcy poprosili o czas i przełożyli premierę na drugi kwartał przyszłego roku.
Arkane Studios potrafi zrobić arcyciekawe gry, które do mnie przemawiają. Tak było z każdą odsłoną "Dishonored", powtórzyło się przy "Prey" (celowo pomijam ich poprzednie tytuły) i coś czuję, że podobnie będzie z "Deathloop".