Dead Space 3: Awakened - recenzja. Lepiej było pospać
Visceral Games oddaje w nasze ręce fabularny dodatek, reklamowany jako najbardziej niepokojąca przygoda w serii. Jedyne, o co się niepokoję, to forma scenarzystów z Visceral Games.
19.03.2013 | aktual.: 08.01.2016 13:20
Awakened to ten typ DLC, który nie łączy się z głównym wątkiem fabularnym. Jedyny sposób na „odpalenie” tej przygody to wybranie stosownej opcji w menu głównym. To wygodne rozwiązanie, dzięki któremu nie będziecie sobie zaprzątać głowy tym, czy - dla pełnego obrazu wydarzeń - nie lepiej byłoby przejść grę raz jeszcze, wraz z tą jedną przygodą. Takie rozwiązanie to również potencjalny minus, bo zwykle oznacza przygodę rozgrywającą się po głównym wątku fabularnym i stanowiącą tzw. prawdziwe zakończenie. Z tym przypadkiem mamy do czynienia w Awakened.
Czy ja śnię? Awakened stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń z podstawki i dodaje nowe zakończenie do przygody, którą do tej pory uznawałem za skończoną w sposób satysfakcjonujący. Okazuje się, że ostatni strzał oddany w DS3 był jedynie wstępem do prawdziwego finału. Odkładam na bok ocenę takiej praktyki, która jak wiem, nie spotyka się z przychylnością graczy. Staram się natomiast obiektywnie ocenić, czy ten dodatek, przedłużając grę o godzinę, wnosi do całości coś, co usprawiedliwia mącenie w kanonie wydarzeń.
Wspomnianemu we wstępie niepokojowi towarzyszy niepewność. Nasi bohaterowie „budzą” się w miejscu i sytuacji, którą obaj uznają za niemożliwą. Niepewni własnego stanu umysłowego i fizycznego, próbują dojść do ładu z zastaną sytuacją. Zgodnie stwierdzają, że jeżeli jakimś sposobem wciąż są żywi, w co wątpią, to warto podjąć próbę ucieczki z przeklętej planety. Jeżeli natomiast są już martwi, a wszystko, czego doświadczają, to jakiś koszmarny czyściec, to tym bardziej nie powinni się już przejmować o swoje zdrowie i sposobu na ewakuację poszukają dla czystej rozrywki. Wizje, którymi poddawani są obaj bohaterowie, nie pomagają graczom w jednoznacznej ocenie sytuacji.
W Awakened znajdziecie bowiem większe nasycenie elementów, których obecność w Dead Space 3 podejrzewaliśmy przed premierą. Wtedy to spekulowaliśmy na temat choroby psychicznej Isaaca, zwidów, koszmarów, rozdwojenia jaźni itp. We właściwej grze te elementy zostały zepchnięte na bok, za to w dodatku grają pierwsze skrzypce.
Pamiętacie pewnie z podstawki sceny brutalnych samobójstw członków kultu? W nowej przygodzie przyjdzie Wam poznać bliżej ich samych i ich praktyki. Tym razem nie ograniczają się tylko do autodestrukcji - chcą zabrać ze sobą na "drugą stronę" obu naszych bohaterów. Robią to w sposób bardziej wyrafinowany niż dotychczasowi przeciwnicy. W związku z nagłymi atakami wizji spowodowanymi przez monolit (marker) Isaac i Carver nie są w stanie stwierdzić, kiedy atakują ich prawdziwi wrogowie, a kiedy zjawy. Do tego nowy przeciwnik stosuje metody prześladowania znane chociażby z serii Silent Hill. Niestety tych ciekawych zastosowań jest zdecydowanie zbyt mało, by móc Przebudzenie pochwalić. Schemat ogranicza się do nagłych ataków przeciwników, którzy po 30 sekundach i 4 magazynkach okazują się tylko zjawami. Szybko poznacie się na tych praktykach i zaczniecie biegać wte i wewte, odliczając sekundy do ich końca.
Ramy przygody są interesujące i z przyjemnością rozegrałbym ją jako jedno z zadań pobocznych głównego wątku. Wrak statku, którego załoga oszalała, ale zamiast w nekromorfy zamieniła się w zgraję żądnych krwi wariatów, brzmi interesująco. Niestety, czyniąc z tego dodatku ostateczne i „prawdziwe” zakończenie gry, Visceral Games niepotrzebnie namieszało w kanonie wydarzeń i podniosło tę interesującą misję do rangi zwieńczenia całej przygody. Awakened nie jest w stanie podołać temu brzemieniu.
Awakened ma więc dwa oblicza. Z jednej strony przyzwoitą przygodę związaną z kultem i statkiem przemodelowanym na krwawą świątynie, z drugiej nieudolną próbę związania tej przygody z nowym zakończeniem.
Wszystkiego po trochu W swojej konstrukcji Awakened to miniatura podstawki. Jest w niej odrobina biegania po powierzchni planety, solidna porcja eksploracji wraku i gdzieś w międzyczasie spacer lub dwa w przestrzeni kosmicznej. Wszystkie lokacje zostały odtworzone przy wykorzystaniu tych z podstawki. Na potrzeby kultu i wspomnianych wcześniej wizji trochę je podkolorowano i nadano im ostatniego szlifu w postaci zestawu krwi, świec i figur z ludzkich ciał. Dorzućcie do tego garść filtrów bujających ekranem, zmieniających odcienie kolorów na bliższe czerwieni i pomarańczu, oraz hałas przypominający rozstrojony telewizor, a otrzymacie cały obraz zestawu doznań nazwanego Awakened. Budowanie nastroju nowymi „dekoracjami” jest interesujące i pasuje do opowiadanej przygody, ale ataki filtrów i dźwięku szybko trafią na listę doznań niepożądanych.
Nowi przeciwnicy są interesujący w wyglądzie i raczej nudni w zachowaniu. Kultyści zachowują się jak samobójcy i za wszelką cenę dążą do kontaktu fizycznego z Isaakiem lub Carverem. Ich projekt jest interesujący i przywodzi na myśl widok udręczonych ciał z filmu Event Horizon (Ukryty wymiar), który jeszcze przy okazji pierwszej części Dead Space często pojawiał się na liście źródeł, z których rzekomo czerpali twórcy.
Werdykt Jak już wspomniałem, Awakened to dobry pomysł na zadanie poboczne. Niestety ten sam pomysł już nie wystarcza, by ponieść ciężar zakończenia tak dobrej gry jak Dead Space. W tej formie jest absolutnie zbędny i bez dobrego uzasadnienia (poza finansowym) miesza w łańcuchu wydarzeń znanych z podstawowej wersji. Jest nie tylko niesatysfakcjonujące, ale zwyczajnie wkurzające bo próbuje Wam wmówić, że nie dość się natrudziliście, a całe Wasze zaangażowanie w dopięcie przygody w oryginale na nie wiele się zdało. Przebudzenie jest jak ten jeden dzieciak z podwórka, który na każdą Waszą propozycję krzyczał „razy tysiąc!”, wiec nie sposób było z nim wygrać. Tak właśnie czuje się prawdziwy fan po skończeniu dodatku. Żałuję, że Visceral Games nie zdecydowało się na zabieg z części drugiej, gdy dodatkową misję z DLC stanowiła przygoda innego bohatera. Nie kolidowała z głównym wątkiem i nie wpływała na kanon.
Forma, poprzez którą Awakened przekuło satysfakcjonujący finał oryginału w niepotrzebny bełkot, jest w moim odczuciu krzywdząca dla gry. Dlatego też odradzam Wam zakup tego dodatku i przyjęcie zakończenia, którego doświadczyliście w Dead Space 3, za obowiązujące. Może kiedyś, gdy Awakened wyląduje w puli rozszerzeń przecenionych, sięgniecie po nie i się ze mną zgodzicie.
Marcin Jank