Dead Space 2 - horror wieloosobowy
Na minionej konferencji EA to właśnie Dead Space 2 był grą, której zarezerwowano stosunkowo najwięcej miejsca w najbardziej komfortowych warunkach. Chętnych do gry w niego też było mnóstwo. Co konkretnie pokazywano? Tryb wieloosobowy, oczywiście, bo tak poza tym to chyba wiemy już o tym tytule naprawdę wszystko.
06.11.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:55
Zanim przejdziemy do samych wrażeń, przypomnijmy, na czym w ogóle rozgrywka wieloosobowa w Dead Space 2 polega. Mamy dwie drużyny po czterech graczy. Jedna wciela się w ludzi, druga w nekromorfy, a więc, wyglądających w większości jak zmutowane dzieci, obcych. Nie ma tu klasycznego deathmatchu, capture the flag czy czegoś w tym stylu. Zamiast tego dostajemy pięć map - zadaniem ludzi na każdej z nich jest wypełnienie jakiegoś zadania (np. na Titan Mines należy pozbierać części urządzenia znajdującego się w centrum planszy i dzięki temu naprawić je), a nekromorfów - niedopuszczenie do tego.
Ludzie Jeśliby sporządzić listę najbardziej "solowych", czyli słabo nadających się zabawy z kimś, gatunków gier, survival horrory znalazłyby się pewnie gdzieś na szczycie, tuż obok przygodówek i gier logicznych. Tymczasem efekt, jaki starano się uzyskać, tworząc tryb wieloosobowy DS2, to w przypadku ludzi właśnie horror. I, po tym, co widziałem, stwierdzam, że chyba się udało. Ku mojemu zaskoczeniu nie utracono specyficznego klimatu zaszczucia i niepewności, jaki znamy z trybu dla pojedynczego gracza. Nekromorfy ciągle potrafią przerażać - z tym, że w tym wypadku kierują nimi inne żywe osoby.
Od strony technicznej, sterowania i tak dalej, gra się tak samo, jak w Dead Space. Po prostu. Poza tym nie ma tu żadnych klas postaci, można co najwyżej wybierać różne bronie czy pancerze (zdobywane za punkty doświadczenia). Jeśli zaś chodzi o stronę bardziej praktyczną, to gra zmusza do wspólnego, powolnego (zapomnijcie o bardzo dynamicznej rozgrywce), ale i metodycznego, działania. Przykład? Służę: gdy zdobędzie się na przykład jakąś Ważną Część, którą trzeba gdzieś odnieść, postać ją niosąca porusza się bardzo wolno. Nie ma szans, by sama była w stanie umieścić ją tam, gdzie trzeba. Kooperacja jest kluczem do wszystkiego.
Nekromorfy W przypadku nekromorfów atmosfera horroru gdzieś ulatuje. Szkoda, ale nie oznacza to, że nie jest interesująco. Do wyboru mamy czterech różniących się zupełnie możliwościami obrzydliwców. Każdym gra się trochę inaczej. Mi najbardziej przypadł do gustu Lurker, mogący chodzić po ścianach i atakujący na dystans. Nie ma to jak ukryć się pod sufitem i stamtąd szyć do zdezorientowanych ludzi.
Ciekawym rozwiązaniem jest także to, że po śmierci gracze-nekromorfy moga wybrać sobie miejsce, w którym chcą się pojawić na mapie (oczywiście nie każde - "wchodzić" można przez klatki wentylacyjne). Choć nie jest to w żadnym wypadku rewolucyjny pomysł, to jednak sprawdza się bardzo dobrze i pozwala na lepsze planowanie ofensywy. Szkoda tylko, że trzymanie się w grupie nie jest w wypadku nekromorfów tak kluczowe, jak u ludzi. Owszem, jest przydatne, ale i bez niego można zwyciężyć.
Wartość dodana Twórcy gry twierdzą, że tryb wieloosobowy w Dead Space 2 powinniśmy traktować jedynie dodatkowo. To, na czym się skupiają, to przede wszystkim solowa przygoda. Tak też to na razie faktycznie wygląda. Choć multi zapowiada się bardzo dobrze, to nie na tryb na kilkaset godzin zabawy, ale kilkanaście, góra kilkadziesiąt - dobrze spędzonych. Na pewno warto będzie tej mało dynamicznej, zespołowej rozgrywki spróbować. Tylko znudzić może się szybko.
Tomasz Kutera