DCUO: Koniec chaosu w DC Universe Online
Cześć typy, dawno się nie słyszeliśmy, nie? Pewnie nie tęskniliście? Wiedziałem, ale spoko, to dobrze robi na mój image superłotra. No to dziś krótko i spadam na wieki.
11.04.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:15
Jak pewnie nie pamiętacie, bieganinę po Metropolis i złoczynienie przerwało mi wezwanie do ośrodka Cadmus (taka DeCeUniwersowa Strefa 51), gdzie, nie zgadniecie, zmaterializowali się kosmici. Brainiac, do znudzenia ten Brainiac, ale tym razem było inaczej. W tłuczeniu po mordach i hełmach wspierało mnie trzech innych złoczyńców i powiem, Wam, że jako drużyna wymiataliśmy. Bo co to za sens być superłotrem, gdy nie można poszpanować przed innymi swoimi mocami. Mimo konieczności przebijania się przez 50 pierdółkowatych podwładnych, dwóch mniejszych ważniaków i największego ważniaka na koniec nie czułem się jak ostatni trep na posyłki. Nagroda też była konkretna, więc czym prędzej zgłosiłem się do następnego alertu. Szkoda, że trzeba wbić na konkretny poziom, by się tam załapać.
Druga fajna akcja to symulacje - w pewnym momencie można się zgłosić do prawdziwego badguya, Black Adama, który pozwoli nam się wcielić w skórę w jakiegoś fajnego łotra z pierwszej ligi. Na początek jest tylko Harley Quinn, ale dobre i to. Potem w miarę postępów Robin, Batman, Bane, Nightwing, Huntress - i jako tacy bohaterowie można sobie wzajemnie pokopać tyłki, np. przejmując punkty kontrolne, a wszystko kultowych miejscówkach: fabryczka Ace Chemicals albo szpital Arkham, a nawet jaskinia nietoperza. Dobre na oderwanie się od szarego życia.
Spotkać innych superludzi można także na ulicach miasta. W pewnym momencie z plakatu wywieszonego w knajpie dowiedziałem się, że za 5 superbohaterów dopadniętych na ulicach czeka mnie nagroda. Uczucie towarzyszące polowaniu i szukaniu ofiary po mieście nie da się porównać z niczym innym. A już na pewno przerasta ono ganianie za jakimiś szeregowymi miśkami z gangu. Skończyło się na tym, że wolałem okładać się po gębach z innymi łotrami albo robić wspólne wypady niż ganiać za zadaniami od Jokera czy Luthora.
Przydałoby się zmontować jakąś ekipę na wspólne wypady, bo taki boss jak Bizzarro nieźle mi wtłukł. W końcu dałem radę, ale musiałem wytężyć wszystkie siły.
Przyszło mi jakoś podsumować moje ponad miesięczne bieganie po świecie DC Universe Online. Kilka spostrzeżeń już Wam przekazałem, ale nie mają one aspirować do recenzji. Potraktujcie je jako wskazówki, czym ta gra jest. Zwłaszcza osoby, które nie mogą się zdecydować, czekając albo na duży dodatek, obniżkę ceny. Sporo z Was tę grę już ma za sobą i to nie do nich pisze, bo odkryli więcej niż ja, który dobiłem do 18. poziomu, nie mając siły na więcej.
Jako fan komiksów z DC bardzo doceniam jej wygląd i wierność realiom, szkoda tylko, że miasta są tak żałośnie puste, co kontrastuje z ich wielkością i majestatem. Za pierwszym razem zapierają dech - wejście na budynek Daily Planet czy Wayne Enterprises to konieczność i czysta radocha - lecz każde kolejne przebiegnięcie/przelot niemal pustymi ulicami psuje to wrażenie. Doceniam liczbę oryginalnych miejsc, które służą jako miejsca wykonywania zadań albo instancje i herosów lub łotrów, którzy są zależnie przeciwnikami lub przewodnikami. Do tego animowane komiksowe wstawki po każdym zadaniu. Wszystko to sprawia, że fan tego środowiska będzie się świetnie bawił samym wcielaniem się w bohatera - jak i ja czyniłem na początku.
Ale - bo musi być jakieś ale, inaczej nie pisałbym wyżej o zmęczeniu materiału.
Trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo DC Universe to dużo nabijania poziomów w średnio ciekawych okolicznościach. Choć gra ma niezłą mechanikę walki, dobrze łączącą slasher z rpgowym używaniem zdolności, to jednak potrafi nużyć. Dlatego warto skombinować sobie drużynę. Mnie nie udało się zmontować jakiejś stałej ekipy, ale za każdym razem, gdy na szybko skrzyknęła się grupka superzłoczyńców, grało się dużo, dużo lepiej. To nie jest gra dla samotników, chyba że są cierpliwi. W WoW da się grać samotnie, co potwierdzają relacje z tego świata. Całkiem dobrze grało mi się samotnie w Age of Conan, choć w końcu nadeszła chwila, gdy drużyna stała się niezbędna. W DCUO taki moment nadchodzi szybko, ok. 10. poziomu.
Poleciłbym więc grę tym, którzy mają znajomych też w to grających albo szybko nawiązują znajomości. Także tym, którzy czekali na MMO na PS3, bo póki co wyboru za bardzo nie ma, a gra jest solidna. Bawiłem się całkiem nieźle, ale aż do dużego dodatku dodającego np. umiejętności Green Lantern, kóry należy do moich ulubionych herosów, nie czuję potrzeby, by do niej wracać.
Ciąg dalszy na razie nie nastąpi.
Paweł Kamiński