Dante`s Inferno - recenzja

Dante`s Inferno - recenzja

Dante`s Inferno - recenzja
marcindmjqtx
04.02.2010 12:04, aktualizacja: 30.12.2015 14:05

Dante's Inferno miało na pewno jedną z najbardziej zauważalnych i kontrowersyjnych kampanii reklamowych przełomu 2009 i 2010 roku. "Spontaniczne" protesty, podsyłanie redakcjom pieniędzy, piekielne kołysanki - wszystko to bardziej pasowałoby do autentycznej adaptacji poematu Dantego Alighieri, niż jedynie inspirowanej nim rzeźni, jaką jest gra studia Visceral. Lekki przerost formy nad treścią to właśnie uczucie, które będzie wam towarzyszyć przez większość wędrówki po dziewięciu kręgach piekła.

Skąd ja to znam? Powiedzmy to sobie od razu. Dante's Inferno nie tyle czerpie inspiracje i pomysły z serii God of War, co po prostu jest jej najzwyklejszą kalką. Nikt, kto grał w demo nie powinien mieć co do tego wątpliwości, a pełna wersja uwydatnia podobieństwa jeszcze bardziej.

Jasne, miejsce postaci z mitów zajęli bliżsi nam kulturowo (anty)bohaterowie, ale naprawdę trudno pozbyć się wrażenia, że Visceral więcej czasu poświęciło na upodabnianie kluczowych elementów rozgrywki do uznanego wzoru, niż na szlifowanie własnych pomysłów.

Weźmy na przykład podstawową broń - kosę, którą Dante kradnie Śmierci. Może ona zmieniać swój zasięg w zależności od aktualnie wykonywanego ciosu, co bardzo kojarzy się z Ostrzami Chaosu, jakimi władał Kratos. Technika Dantego również opiera się w głównej mierze na zadawaniu większej ilości słabszych ciosów, niż na potężnych zamachach, których moglibyśmy oczekiwać od takiej broni.

Dłuższe sekwencje quick time event również są częstym elementem rozgrywki i to nie tylko przy największych bossach, a okazjonalne przerwy w walce wykorzystano na wrzucenie może nie tyle zagadek, co po prostu denerwujących przerywników zręcznościowych, które mogą się nie udać nawet jeśli pozornie wszystko robimy dobrze. Brzmi znajomo?

Ach, nie zabrakło również łażenia po ścianach, ale akurat ono wygląda naprawdę fachowo, bo Dante porusza się po zbitych w jedną masę potępieńcach. Ich zawodzenie, prośby i groźby wrzucały mi na plecy nieprzyjemny dreszczyk. Każdy, kto oglądał film Między niebem, a piekłem pewnie będzie miał to samo...

Sędzia i kat

Uzupełnieniem arsenału głównego bohatera jest krzyż Beatrycze, który pełni funkcję ataku na odległość. Warto o nim pamiętać, bo inaczej pokonanie niektórych przeciwników może stanowić spory problem. Atak krzyżem nie zabiera może zbyt dużo zdrowia, ale szybka seria skutecznie unieruchamia większość przeciwników na moment, pozwalając wyprowadzić skuteczniejszego combosa.

Obie powyższe bronie są ze sobą połączone systemem potępiania lub rozgrzeszania napotkanych postaci i demonów. Po ich pokonaniu Dante może wydać sąd nad ich duszą i ukarać ją za grzechy, popełnione za życia lub uwolnić od ich brzemienia. Brzmi poetycko, ale w obu przypadkach chodzi o jakiś rodzaj efektownej dezintegracji sądzonej duszy (wbicie ostrza w głowę i odkopnięcie nagiego ciała to jedna z możliwości - tylko dla dorosłych!).

W zależności od naszej decyzji otrzymujemy święte lub nieczyste punkty doświadczenia. Ogólnie rzecz biorąc, te pierwsze pozwalają ulepszyć ataki związane z krzyżem, a drugie ulepszają kosę. Dante dysponuje również kilkoma magicznymi zaklęciami, które również ulepszamy wydając odpowiedni rodzaj punktów doświadczenia.

Piekielny brak pomysłów Niestety podpakowanie głównego bohatera nie przekłada się znacząco na radochę płynącą z rozgrywki. Owszem, nowe ciosy wyglądają nieźle i zdarzało się, że po "zakupach" udało mi się w końcu przebrnąć przez dłużącą się walkę, ale co z tego, że dostajemy nowe możliwości, skoro ciągle lejemy tych samych przeciwników?

Wydawałoby się, że podzielenie przez Dantego (tego prawdziwego!) piekła na dziewięć kręgów powinno oznaczać nowy zestaw przeciwników przy każdym kroku bliżej do siedziby Lucyfera. W tym elemencie Visceral jednak zawiodło moje oczekiwania.

Owszem, w Pożądaniu spotkamy seksownie wijące się upiory, które gdy nie szatkują nam twarzy pazurami, atakują długaśnym członkiem. W Rozpuście trafimy natomiast na obrzydliwie grube stwory, które gotowe do pożarcia wszystkiego szczęki mają również na końcu rąk. Jednak im niżej schodzimy, tym mniej podobnie pomysłowych kreacji spotkamy. Zamiast rozgryzania strategii na nowy rodzaj demona, walki zmieniają się więc w coraz dłuższe maratony siekania kolejnych fal dobrze znanych przeciwników. Przedsionek piekła to już tylko kolejne areny, na których musimy pokonać hordy wrogów i przy okazji spełnić jakiś specjalny warunek, jak walka bez czarów czy pokonanie wszystkich jednym combosem.

Znudzenie to nie jest uczucie, które powinno towarzyszyć bohaterowi, wkraczającemu w kolejne kręgi piekła. Zwłaszcza, że im bardziej się w nie zagłębiamy, to bardziej imponująco wyglądają scenerie. Pierwsze kręgi zapominamy w zasadzie od razu, ale w późniejszych zdarzało mi się przystawać na chwilę, by lepiej je sobie obejrzeć. Gracz jest prowadzony bardzo wąską ścieżką i w zasadzie cały czas do przodu, więc autorzy postarali się, by w odpowiednich miejscach kamera skupiała się bardziej na „widoczkach” ( o ile można tak nazwać jezioro wrzącej krwi, w którym zanurzają się klatki z potępionymi duszami...), niż na naszym bohaterze. Mimo wszystko Dante's Inferno nie jest grą, która zostanie mi w pamięci z powodu oprawy graficznej.

Skoro gra czerpie z poematu, to jej silną stroną powinna być fabuła. W końcu autorzy Dante's Inferno mieli ją podaną jak na tacy. Faktycznie, fabularne wstawki filmowe są zrealizowane świetnie i mogłyby konkurować z najlepszymi, ale szkoda, że nie łączą się one w sensowną, napędzającą gracza opowieść. Trudno kolejne przerywniki (nie ważne, komiksowe czy renderowane) połączyć w zgrabną całość. Z każdego filmiku dowiadujemy się po prostu o kolejnej tragedii, która spotkała głównego bohatera i z którą przyjdzie zmierzyć mu się w jego piekle.

Werdykt Kopiowanie to ponoć najwyższa forma pochlebstwa, ale w wypadku Dante's Inferno w pełni zadowoleni mogą być tylko pracownicy studia Sony z Santa Monica. Gracze wszystko, co oferuje im gra Visceral widzieli wcześniej. Mało tu świeżości, urozmaiceń i nowych pomysłów. Wydawanie sądu nad potępionymi duszami to za mało. Cieszy jedynie na początku, a później czeka tylko rzeź nijakich przeciwników, zwieńczona hucznym finałem, po którym wiemy niewiele więcej niż na początku przygody. Gra zapewne zaspokoi fanów gatunku, ale nie zaoferuje im nic ponad to, co już dobrze znają.

Maciej Kowalik

Dantes Inferno (PS3)

  • Gatunek: akcja
  • Kategoria wiekowa: od 18 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)