Danganronpa 2: Goodbye Despair - recenzja

Danganronpa 2: Goodbye Despair - recenzja

Danganronpa 2: Goodbye Despair - recenzja
marcindmjqtx
09.09.2014 15:24, aktualizacja: 30.12.2015 13:26

Niedźwiadek-psychopata wraca i znów uwziął się na pierwszoroczniaków z Hope's Peak Academy. Wkrótce poleje się krew. Różowa krew.

Jeśli ktoś nie lubi japońskich klimatów, przekonanie go do Danganronpy 2 za pomocą suchego tekstu będzie szalenie trudnym wyzwaniem. Bo cóż mógłbym napisać? Że kilkunastu uczniaków trafia na wyspę, gdzie zły miś Monokuma nakłania ich do zabijania się wzajemnie? Że jedna z bohaterek słynie z teatralnego przewracania się w taki sposób, by pokazać majtki reszcie ekipy? Gdyby wymienić wszystkie dziwactwa tu zgromadzone, autorem tekstu mogłyby się zająć odpowiednie służby. A jednak koneserzy tych odjechanych klimatów wiedzą, że Japończycy między jeden a drugi głupi dialog potrafią wcisnąć fantastyczną historię i niebanalne pomysły na rozgrywkę.

Danganronpa 2: Goodbye Despair - zwiastun Tak było w pierwszej części, tak jest i teraz. W skrócie rzecz ujmując, Danganronpa stanowi połączenie Persony (licealny klimat, pielęgnowanie relacji z kolegami), Phoenixa Wrighta (rozprawy "sądowe" i przerzucanie się dowodami) i filmu "Battle Royale" czy bardziej u nas znanych "Igrzysk śmierci" (eliminowanie się przez uczniaków). Wszystko to podlane jeszcze bardziej absurdalnym sosem. To przedstawicielka gatunku graficznych powieści, które mają to do siebie, że dużo w nich historii, a relatywnie niewiele rozgrywki, na dodatek liniowej. Ale to w sumie mój jedyny zarzut. Bo odrobina nieliniowości by się przydała.

Tak, Danganronpa 2 bywa komiczna w powielaniu stereotypów

Jako się rzekło, wraz z 15 osobami trafiamy na rajską wyspę. Monokuma twierdzi, że wyprał nam pamięć, dlatego nie wiemy, co wydarzyło się przed wylądowaniem w tym miejscu. Zresztą liczy się to, co przed nami - czyli eliminowanie się nawzajem. Pierwsza ofiara pojawia się szybko, a przy każdej schemat naszych działań jest podobny. Analizujemy miejsce zbrodni, zbieramy poszlaki, a następnie toczymy coś w stylu procesu, składającego się z mozaiki minigier.

Do dyspozycji mamy "pociski prawdy", którymi strzelamy w wypowiedzi kolegów, które nie mają pokrycia w prawdzie. To jeden z elementów szukania prawdy. Innym razem kompletujemy brakujące słowo z rozsypanki, pojedynkujemy się "tnąc" pojawiające się na ekranie argumenty. Jedną z ciekawszych nowinek jest tu gierka przypominająca Frequency, w której poruszamy się w głąb tunelu, co pewien czas wybierając odnogę ze zdaniem najbliższym prawdy. A na sam koniec uzupełniamy kadry komiksu, rekonstruując dokładny przebieg morderstwa.

16 walczących o przetrwanie. A właściwie 15 plus... zdrajca

Twórcy postarali się, by tę formułę urozmaicić. Przebieg zabójstw jest mniej oczywisty niż w pierwszej części. Nie brakuje zaskakujących zabiegów, a przy tym Danganronpa 2 nie zapomina, że jest grą. Nie będę tu wymieniał zaskakujących zabiegów, bo podpadałyby pod paragraf o spojlerowaniu, napiszę za to o tym, co dodano do rozgrywki. Wyspę zwiedzamy teraz przy ujęciu z boku, a wbudowany licznik kroków przekłada się na zaliczanie kolejnych poziomów doświadczenia i rozwój hodowanego przez nas stworka - musimy go karmić i sprzątać po nim, co owocuje bonusami. Dla odmiany łatwiej teraz skompletować pełną sztamę z kolegami, którym również wręczamy prezenty.

Danganronpa 2 to jednak przede wszystkim historia. Każda z postaci ma wyraźnie nakreślony charakter, co jest przyczyną niejednego gagu, ale i ma wpływ na rozwój opowieści. Chiaki jest zapalonym graczem, Mahiru fotografem, a główny bohater, Hajime... swojej kluczowej umiejętności nie pamięta, co, jak łatwo się domyślić, nie pozostaje bez związku z fabułą. Ta świetnie zazębia się z wydarzeniami z pierwszej części, jednocześnie fundując nowe tajemnice. Dla fanów wielopoziomowych konspiracji rzecz nie do przeoczenia.

Humor sytuacyjny zasługuje na medal

Na wskroś japońska produkcja nie podbije serc osób wypatrujących na Vicie Unchartedów czy BioShocków, ale nie przeszkadza mi to w żaden sposób w tym, by Danganronpę 2 gorąco zarekomendować. Choć warto najpierw nadrobić "jedynkę". To niebanalna, dopieszczona opowieść, w dodatku rozpisana na 30 godzin (a dodatkowe tryby, np. minigra w stylu Fat Princess, czekają). Zdecydowanie lepiej grać z japońskim dubbingiem. Skoro na Vitę podobno nie ma gier, to może warto spróbować?*

* Choć w gruncie rzeczy to kolejny port, bo 2 lata temu gra pojawiła się na PSP, choć tylko w Japonii...

Marcin Kosman

Platformy: PS Vita Producent: Spike Chunsoft Wydawca: NIS America Dystrybutor: - Data premiery: 05.09.2014 PEGI: 16

Grę do recenzji udostępnił wydawca. Screeny pochodzą od redakcji.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)