Czyżby gry bez multiplayera się skończyły?
Wraz z nadejściem XXI wieku nadeszła era internetu, która dodała nowe tchnienie do wrażeń płynących z gier. Idea kontaktu i rywalizacji z innymi graczami wprowadziła naszą branżę na wyższy poziom.
Podobnego zdania jest Frank Gibeau - prezes EA Games, który w nowym planie biznesowym firmy zakłada odsunięcie się od produkcji przeznaczonych jedynie dla pojedynczego gracza, które są pozbawione opcji internetowych.
"Sądzę, że ten typ gier jest skończony. Sieć to miejsce gdzie dzieje się zarówno akcja, jak i innowacja." Zapewne decyzja podjęta przez EA spowodowana była przez zbyt niską sprzedaż gier "Dead Space" i "Mirror's Edge", które prócz kampanii dla jednego gracza i paru DLC, nie posiadały wcale, bądź miały bardzo ubogi tryb multiplayer.
"Szczerze wierzę, że produkty, które zamierzamy wydać, muszą być w jakiś sposób połączone z siecią." mówi Gibeau. Decyzja EA ze strategicznego punktu widzienia wydaje się być dobra, lecz ze strony graczy niekoniecznie może to być przyjęte w pozytywny sposób. Gracze nie lubią jak jest im coś wpychane na siłę. Multiplayer dołączony do Uncharteda 2 był swoistym strzałem w dziesiątkę ze strony dewelopera, lecz z kolei doprawiony tryb multi do GTA IV nie cieszył się ogromną popularnością.
No cóż, pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że decyzja EA przyniesie pozytywny rezultat zarówno dla EA, jak i dla graczy.
[źródło gamelife] Adam Magdziak