Czysty gameplay ze zremasterowanym Crashem Bandicootem pokazuje, że marzenia się spełniają
Do obejrzenia dwa poziomy i intro z "jedynki". Drogie Vicarious Visions - dziękuję, że rozumiecie "liska"!
W sobotni wieczór zajęty graniem w The Last Guardian zapomniałem zupełnie o obejrzeniu konferencji PlayStation Experience, więc gdy w internecie mignęło mi nagle "Crash Bandicoot N.Sane Trilogy trailer", myślałem, że zapowietrzę się ze szczęścia. Pal licho The Last of us czy Uncharted! Potem odpaliłem rzeczony zwiastun i współlokator aż przybiegł z sąsiedniego pokoju, żeby zobaczyć, czemu wykrzykuję jak mantrę "O kur...!". Nie zgadzam się się z Pawłem i uważam, że odświeżony Bandicoot wygląda przepięknie. Nie spodziewałem się AŻ TAKIEJ renowacji.
Jeśli mało Wam nowych materiałów albo jakimś cudem nie jesteście przekonani do odświeżonego stylu, powinniście obejrzeć materiały pokazujące czysty gameplay. Możecie zwiedzić dwa poziomy - ten pierwszy, rozczulający prostotą oraz nostalgią, i Heavy Machinery. A do tego załapiecie się jeszcze na przerywnik filmowy, w którym niezawodny Neo Cortex majstruje przy Crashu:
CRASH BANDICOOT Remastered Gameplay PS4
Czy to nie wygląda wspaniale? Jeśli natomiast przewrażliwieni po Skylandersowym gadającym Crashu zmartwiliście się "o-oł" Bandicoota, gdy ten wypada przez okno, to spokojnie: możecie nie pamiętać, ale w taki sam sposób "przemówił" w oryginale. Vicarious Visions - studio odpowiedzialne za "remaster plus", jak samo to określiło - rozumie, co czyniło "liska" tak charyzmatycznym i czuć to w ich podejściu do tematu. Model Crasha oparty jest na tym z "dwójki", co zobaczycie na poniższym zestawieniu, przy okazji wzdrygając się na widok brzydactw z najmroczniejszej ery Activision. Przy zremasterowanym Bandicoocie jeszcze bardziej widać też jak nietrafiony jest najświeższy model ze Skylandersów.
Oprócz samego wyglądu strzałem w dziesiątkę są animacje jamraja. Jak na przykład ta, która pokazuje, ile pudełek pominęliśmy podczas poziomu...
... albo różne sposoby, w jaki Crash pokazuje zdobyty diament - dotychczasowe materiały pokazują, że może go wyjąć "zza pleców" (końcówka tego nagrania) lub prosto z przełyku (tutaj w 1:20). Gdy natomiast zasłużymy na diament, ale go pominiemy, Crash w uroczy sposób się zirytuje. Po raz pierwszy od lat oglądam ukochaną postać z dzieciństwa i widzę, że zachowuje się dokładnie tak, jak powinna. Aż nie mogę się doczekać na animacje z jo-jem albo taniec, albo kultowe pośmiertne "łoł!".
Na świetne zrozumienie materiału źródłowego wpływa też z pewnością fakt, że autorzy remastera pracowali już dawno temu nad grami z Crashem - głównie tymi na Gameboya Advance'a. Na swoim koncie mają m.in. Crash Bandicoot: The Huge Adventure (2002) czy Crash Bandicoot 2: N-Tranced (2003). Niby to oni odpowiadają też za model ze Skylanders: Imaginators, ale... No nie wiem, powiedzmy, że każdemu się zdarzają pomyłki. Najważniejsze, że przy N.Sane Trilogy wszystko przebiega zgodnie z planem. I nawet jeśli komuś nie pasują pewne detale, to chyba trudno się nie zgodzić, że oferowany remaster zapowiada się co najmniej przyzwoicie?
Na deser mamy natomiast okładkę. Trylogia kosztować będzie 39,99 dolarów, co wydaje się bardzo rozsądną ceną. Grę znajdziemy już nawet w oficjalnym sklepie. Przypominam, że premiera "w 2017", ale biorąc pod uwagę, że widzimy głównie materiały z "jedynki", nie zdziwiłbym się, gdybyśmy mieli zagrać bardziej pod koniec roku. Cóż, czekaliśmy tyle lat, to poczekamy i kilka miesięcy.
Tak że tego... PRAISE THE WUMPA.
Patryk Fijałkowski