Czy wizja przyszłości z Mass Effecta: Andromedy kiedykolwiek się ziści?
Nie wszystkie prognozy twórców gry wzięły się z czystej fantazji. Ta o drodze, jaką przejść może program kosmiczny, wydaje się prawdopodobna.
Kiedy pod koniec zeszłego tygodnia Electronic Arts umożliwiło abonentom swojej usługi wcześniejsze zagranie w Andromedę, sieć zaczęły zalewać pierwsze wrażenia i materiały. Wśród nich znalazła się jedna ciekawostka, która mogła umknąć graczom skoncentrowanym na pytaniu, czy ta gra jest w ogóle dobra.W głównej kwaterze bohatera Andromedy ci bardziej spostrzegawczy znaleźli „model SpaceX”. Tak nazwana replika rakiety do złudzenia przypomina najnowszy wynalazek firmy Elona Muska - Falcona Heavy. W wizji przyszłości twórców gry, to właśnie ona walnie przyczyniła się do podboju kosmosu przez ludzkość.
Czytaj także: Mass Effect: Andromeda – recenzja. Z gracją kroganinaAle pokusa wysyłania ludzi w kosmos nigdy nie straciła swojej siły. We wczesnym XXI wieku prywatna firma, SpaceX, jako pierwsza podjęła wysiłki, mające pozwolić na relatywnie niedrogie podróże kosmiczne dzięki systemowi startu, który można wykorzystywać wielokrotnie. Zrewolucjonizowała wysiłki w tym zakresie jako pierwsza jednostka, czy to rządowa czy prywatna, której udało się z powodzeniem odpalić a następnie w całości odzyskać rakietę nośną, co pozwoliło na jej użycie w kolejnych startach. Dzięki sprzętowi wielorazowego użytku tańsze, zrównoważone kosztowo podróże kosmiczne zaczęły być w zasięgu ręki.Piszą twórcy gry w opisie tego modelu. Czym takim jest Falon Heavy? I czy rzeczywiście może się on przyczynić do uczynienia z ludzkości kosmicznej potęgi?Pierwszy start wielorazowej rakiety Falcon 9, opracowanej przez SpaceX, miał miejsce 4 czerwca 2010. Wyniesienie ładunku na orbitę zakończyło się powodzeniem, ale sprzętu nie udało się już odzyskać. Wtedy jeszcze firma chciała, by rakieta użyta w pierwszej fazie startu po wykonaniu swojego zadania wylądowała w oceanie na spadochronie.Pomysł ten przyjęty był przez obserwatorów i środowiska naukowe ze sceptycyzmem. Choćby dlatego, że woda morska powoduje szybką korozję i niezbyt nadaje się do przechowywania w niej rakiet - nawet jeżeli miałyby być one szybko odzyskane przez właściciela. Zwracano uwagę, że NASA również wyławia swoje rakiety z oceanu. Proces naprawczy, jakiemu trzeba je później poddawać, jest jednak tak złożony, że wątpliwe, by dawał agencji jakiekolwiek oszczędności.Wszytko to jednak nie musiało oznaczać, że pomysł SpaceX skazany jest na porażkę. Zwracano jedynie uwagę, że jego realizacja będzie bardzo trudna. Jak się ostatecznie okazało, problemy pojawiły się na długo zanim rakieta w ogóle znalazła się w oceanie.
Zarówno rakieta z czerwca 2010 jak i kolejna z 8 grudnia tego samego roku nie dotarły nawet do etapu otwarcia spadochronów, pozwalających na bezpieczne lądowanie w oceanie. Rozpadały się już na etapie ponownego wejścia w atmosferę. „Udało nam się odzyskać części rakiet pierwszej fazy” - powiedziała prezes firmy, Gwynne Shotwell, na konferencji prasowej w kwietniu 2011. Jasne było, że musi ona opracować jakieś alternatywne rozwiązanie.Zamiast spadochronów firma postanowiła wyposażyć rakietę w dodatkowe silniki, pozwalające jej na wykręcenie i samodzielne bezpieczne wylądowanie. Falcon 9 wersja 1.1 pierwszy raz wystartował 29 września 2013. Rakieta miała po wyniesieniu ładunku podjąć próbę powrotu na umieszczoną na oceanie platformę. I chociaż udało się zmienić trajektorię jej lotu i skierować ją w odpowiednim kierunku, to siły aerodynamiczne działające podczas ponownego wejścia w atmosferę okazały się zbyt silne. Spowodowały niekontrolowany obrót, którego efekty były niemożliwe do skorygowania przez system kontroli wysokości.SpaceX jeszcze przed tą próbą podkreślał, że nie spodziewa się odzyskania rakiety. Eksperyment miał jedynie dostarczyć dodatkowych danych i informacji o zachowaniu szeregu nowych technologii w warunkach rzeczywistych. Cele te spełnił i został uznany za sukces.
Informacje uzyskane podczas tego startu pozwoliły firmie na przeprowadzenie z powodzeniem operacji startu i lądowania rakiety nośnej już niecały rok później. Falcon 9 v 1.1 zgodnie z założeniami po wyniesieniu ładunku na orbitę wylądował na oceanicznej platformie 18 kwietnia 2014. Po osiągnięciu tego celu rakieta - również tak, jak zakładano - przewróciła się i spadła do oceanu. Firma nie była jeszcze na etapie odzyskiwania wykorzystanego sprzętu, ale cel ten znajdował się już w zasięgu ręki.Pierwsze lądowanie Falcona 9 v 1.1, po którym rakieta utrzymała się w pionie i nadawała do ponownego użytku, miało miejsce 21 grudnia 2015. Opadła na ziemię na terenie przylądku Canaveral, na co SpaceX otrzymało wcześniej zgodę od amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa.Łącznie pomiędzy wrześniem 2013 a końcem 2016 roku wykonano szesnaście testowych startów i lądowań Falcona 9 v 1.1. Sześć z nich zakończyło się sukcesem, czyli odzyskaniem rakiety w stanie pozwalającym na jej ponowne użycie.Od sukcesu SpaceX do nawiązania kontaktu z innymi inteligentnymi rasami i zaklepania sobie miejsca w jakiejś kosmicznej radzie narodów jeszcze daleka droga, ale wraz ze swoim nowym projektem firma stawia sobie mniejszy i znacznie bardziej realistyczny cel - wysłanie ludzi na Marsa. Wszystko właśnie dzięki pojazdom i statkom kosmicznym wielorazowego użytku.Krokiem milowym w drodze do tego celu ma być rakieta, opracowana od podstaw z myślą o lotach załogowych - Falcon Heavy, który to właśnie jako easter egg znalazł się w Mass Effect: Andromeda. Podobnie jak Falcon 9, będzie on zdolny do wylądowania po wypełnieniu swojego zadania. Różnić ma się jednak znacznie większą mocą. W momencie wprowadzenia do użytku będzie dwa razy silniejszy od najpotężniejszej wykorzystywanej aktualnie rakiety.
Wszystko to dzięki połączonym trzem rdzeniom Falcon 9, po dziewięć silników każdy. Ich łączny ciąg to 2,25 miliona kilogramów, czyli jak podaje SpaceX - równowartość osiemnastu samolotów Boeing 747. Tylko jedna rakieta w historii - Saturn V - była zdolna do wyniesienia poza Ziemię większego ładunku, a ostatni raz korzystano z niej w 1973 roku. Falcon Heavy pozwalać ma na start z ładunkiem ponad dwukrotnie większym niż najbliższa do jego osiągów stosowana obecnie rakieta - Delta IV Heavy. Ma to robić o 1/3 taniej, obiecuje firma Elona Muska.Mars jest bliższy ludzkości odniezbadanych zakątków galaktyki. Bliższy jest też graczom. Czerwoną Planetę zdobywaliśmy już w klasycznej hybrydzie RTS-a i strzelanki - Battlezone. Walczyliśmy o jego wolność w Red Faction. No i oczyszczaliśmy go z demonicznej plagi w Doomie. Wiemy, o co chodzi. Jesteśmy przygotowani.Kolejny start Falcona Heavy planowano na 16 marca tego roku. Miał wynieść na orbitę satelitę komunikacyjnego Inmarsat 5 F4 londyńskiej firmy Inmarsat. Ostatecznie jednak zadanie to wykonał Falcon 9. Nie podejmowano podczas tej operacji próby lądowania.Nie było to pierwsze odłożenie w czasie pierwszego startu nowej rakiety. Firma podchodzi do jej testów od 2013 roku. Z jednej strony kolejne opóźnienia mogą wynikać z chęci zadbania o jak największe bezpieczeństwo i zapięcia wszystkiego na ostatni guzik. Z drugiej - jak zauważają niektórzy - tak potężna rakieta na razie może zwyczajnie nie być firmie potrzebna.
22 grudnia 2015 udało się bowiem wystartować i wylądować rakiecie Falcon 9 w wersji 1.2 (nazywanej również FT - Full Thrust, pełen ciąg). Od pierwotnego projektu różni się ona m.in. dwukrotnie większym ciągiem, pozwalającym na wynoszenie na orbitę wszystkiego poza największymi satelitami. Z punktu widzenia firmy, która prowadzi przecież ostatecznie działalność komercyjną, mocniejsza rakieta może nie być póki co nieopłacalna.Aktualnie pierwszy demonstracyjny start Falcona Heavy planowany jest na trzeci kwartał 2017 roku. Jeżeli się powiedzie, firma wykorzysta go do wystrzelenia w kierunku Marsa dwóch niezależnych sond w 2018 i 2020 roku. A już cztery lata później chce startu pierwszej komercyjnej misi załogowej na Czerwoną Planetę.Jeżeli plany te się powiodą, to prywatna firma może jako pierwsza umieścić ludzi na powierzchni Marsa. NASA chce tego dokonać dopiero w latach 30. tego stulecia. Co istotne, rozwiązanie Elona Muska może nastąpić nie tylko wcześniej - może być również znacznie rozsądniejsze ekonomicznie.
Dzięki osiągnięciom SpaceX nastąpił renesans eksploracji kosmicznej. Wielorazowy system startu stał się później kluczowy w utworzeniu przez Europejską Agencję Kosmiczną pierwszej stałej bazy na Marsie - Lowell City - w 2103 roku.
Można również przeczytać w opisie modelu rakiety SpaceX w Andromedzie. Przypuszczenia twórców gry Mass Effect mogą się okazać zbyt optymistyczne, ale widać, że nie wzięły się znikąd.
Dominik Gąska