Czy twórca Dragon Age 2 powinien pisać bałwochwalczą recenzję swojej gry?
Wojny BioWare o Dragon Age 2 ciąg dalszy. Tym razem, po banowaniu niezadowolonych graczy, kontrowersje wzbudził jeden z twórców gry, który na serwisie Metacritic opublikował bałwochwalczą recenzję swojego dzieła.
16.03.2011 | aktual.: 06.01.2016 13:27
Parę dni temu na serwisie Metacritic w dziale "recenzje użytkowników" pojawił się zupełnie bezkrytyczny, oceniający grę na maksymalną notę artykuł dotyczący Dragon Age 2. Można w nim było przeczytać między innymi, że:
Wszystkie złe opinie, jakie zobaczycie na temat tej gry to tylko kwestia przewrażliwienia albo osobistych preferencji. Jeden z użytkowników serwisu Reddit, posługujący się pseudonimem GatoFiasco, doszedł do wniosku, że coś z rzeczoną opinią jest nie tak. Nie zajęło mu wiele czasu dojście do tego, że osoba, która ją stworzyła, jest w rzeczywistości pracownikiem BioWare, studia odpowiedzialnego za Dragon Age 2. Poirytowany sytuacją, GatoFiasco opublikował odpowiednią informację na Reddit, powołując się między innymi na kwestie moralności. Jego zdaniem takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Faktycznie, ciężko się z nim zgodzić, prawda? W końcu nikt nie powinien być sędzią we własnej sprawie.
Przedstawiciel Electronic Arts, wydawcy DA2, postanowił jednak pracownika BioWare bronić:
To oczywiste, że twórcy gier oceniają swoje dzieła. Tak to działa w przypadku Oscarów, tak jest w przypadku Grammy, założę się też, że Barack Obama głosował na siebie w ostatnich wyborach. Nieszczęsna recenzja została jednak usunięta (głos pozostał).
Co o tym sądzicie? Czy to tylko wpadka rozgoryczonego, niezadowolonego z oskarżeń recenzentów i użytkowników twórcy, czy też może partyzancka akcja marketingowa (na zasadzie: "skoro są ludzie, którzy narzekają na nasze dzieło, to sami będziemy je, dla równowagi, wychwalać"), która, jak widać, nie wyszła? Pamiętajcie też o tym, że czasami nie fair zachowują się także zwykli użytkownicy tego typu serwisów, oceniając produkcje, których nie skończyli bądź nawet nie widzieli. Wydaje się jednak, że twórcy nie powinni się w takie internetowe przepychanki włączać.
Tomasz Kutera