Czy to był kolejny najlepszy kwartał?

Czy to był kolejny najlepszy kwartał?

marcindmjqtx
18.12.2011 15:00, aktualizacja: 15.01.2016 15:43

Zbliża się koniec roku, czas więc na pierwsze podsumowania. A trzeba przyznać, że ostatni kwartał 2011 roku był naprawdę smakowity. W szalonym świecie gier pewnikiem stało się już to, że ostatni kwartał roku obfituje w największe hity. To trudny okres dla każdego gracza i jego portfela. Gdzie znaleźć czas na sprawdzenie wszystkich gier, jak zaplanować domowy budżet tak, by starczył na wszystko?

W dzisiejszych czasach, kiedy materiały dotyczące gier krążą w sieci długo przed premierą, trudno o spektakularne zaskoczenie. Ostatni kwartał roku jest od wielu lat najgorętszym okresem, który wyciąga z kieszeni ostatnie zaskórniaki i niszczy życie towarzyskie. Nie było tajemnicą, że sytuacja powtórzy się i w tym roku, więc zaskoczeni powinni być tylko ci, dla których to dopiero początek przygody z grami.

Skoro wiedzieliśmy, czego się spodziewać, nie powinien zaskakiwać również fakt, że to kwartał kontynuacji - a w dużej mierze trzecich części. Co jakiś czas rynek udowadnia, że najlepiej sprzedają się uznane, popularne marki. Jest oczywiście sporo debiutów, ale często pozostają niezauważone, szczególnie w natłoku kolejnych odsłon uznanych nazw. Oczywiście najwięcej zależy od poziomu gry, ale sami przyznacie, że świetne „Vanquish” czy równie wciągające „Shadows of the Damned” zostało przez rynek niedocenione, a wyniki sprzedaży mogły rozczarowywać.

Mamy nożyczki, więc odcinamy Coraz wyraźniej widać, że wydawcy (bo to zapewne w dużej mierze ich decyzja) i twórcy najchętniej odcinają kupony od znanych i kochanych przez graczy serii. Trudno się tej praktyce dziwić - w końcu sprawdzona marka gwarantuje spory zysk i tylko nierozważna firma zabija kurę znoszącą złote jaja.

Na przykład takie Call of Duty jest z nami już od 2003 roku, a istny bum na gry z serii wywołało wydane jesienią 2007 roku „Modern Warfare”. Potem szło już taśmowo i każdego roku, gdy tylko liście spadły z drzew, na rynku pojawiała się nowa gra z serii CoD. „World at War”, „Modern Warfare 2”, „Black Ops”, „Modern Warfare 3”. Sprytnie? Niezbyt. Dochodowo? Bez wątpienia.

Powoli rozpędza się też Ubisoft z serią Assassin's Creed. Pierwsza gra z serii ukazała się w 2007 roku i choć świetna, zostawiła pewien niedosyt. Jesienią 2009 roku na rynku pojawił się „Assassin's Creed II” i nie było już wątpliwości, że kolejne odsłony serii muszą się ukazać. Tak się też stało, tyle tylko, że nie były to kontynuacje w normalnym kształcie, ale jakby dodatkowe opowieści - choć oczywiście sprzedawane w pełnej cenie. Jesień 2010 - „Brotherhood”, jesień 2011 - „Revelations”. W przyszłym roku ma pojawić się trójka, oby.

Ale to oczywiście nie koniec przykładów. „Gears od War” - jesień 2006, „Gears of War 2” - jesień 2009, „Gears of War 3” - jesień 2011 (tyle tylko, że w przypadku trzeciej części była to końcówka przedostatniego, a nie ostatniego kwartału). Epic przyjął plan wydawania gier co dwa lata, za co wdzięczny jest mój portfel. Trylogia została skończona, ale to przecież nie koniec, nikt nie zabije tak dużej marki. Krążą pogłoski o tym, że serią zajmie się polskie People Can Fly - czy gra pojawi się jesienią 2013? Zapewne tak, trzeba być przecież konsekwentnym.

Jesień to świetny czas na kontynuację, wiedzą to również fani pewnego popularnego, kosmicznego uniwersum, za którym aż do przesady szaleją Amerykanie - końcówka III kwartału 2009, „Halo 3: ODST”. Mija rok, przychodzi wrzesień - „Halo: Reach”. Mamy 2011, liście spadły z drzew, a na sklepowych półkach pojawiło się „Halo CE Anniversary”. Mam w tym okresie urodziny, więc co roku nikt nie ma problemów z prezentami.

Jak było kiedyś? Czwarty kwartał to od lat najbardziej napakowany hitami okres roku. Dokładnie tak samo było w 2010. Schemat jest również ten sam - kontynuacje przeplatają się z nowymi markami, znane nazwy z zupełnie obco brzmiącymi tytułami. W październiku Peter Molyneux sprezentował nam „Fable III”, Capcom pozwolił postrzelać w „Lost Planet 2”. Był też nowy Fallout („New Vegas”), a także „The Sims 3” i ?„Star Wars: The Force Unleashed II”. Oczywiście wszystkie sprzedały się bardzo dobrze, czym niestety nie mogło się pochwalić świeżutkie „Vanquish” i również debiutujące „EA Sports MMA”. Listopad należał do „Call of Duty: Black Ops”, posiadacze PS3 natomiast pognali do sklepów po długo oczekiwane „Gran Turismo 5”. O klientów zawalczyły również innowacyjne (głównie ze względu na kontroler) „Kinect Sports” i „Kinectimals”. Była oczywiście nowa gra z serii Need for Speed („Hot Pursuit”), a także fajne platformówki na Wii - „Donkey Kong Country Returns” i „Epic Mickey”. Nie sposób zapomnieć o „Assassin's Creed: Brotherhood” i świetnym „God of War: Ghost of Sparta” na PSP. W grudniu nie działo się zbyt wiele, przynajmniej na konsolach. Pecetowcy dostali natomiast „World of Warcraft: Cataclysm”.

Odrobinę spokojniej było w 2009 roku, ale jeśli planowaliście wtedy nabyć wszystkie hity, to Wasze portfele musiały rzewnie płakać. Październik: przenośne „Gran Turismo PSP”, które trochę rozczarowało, świetny z punktu widzenia każdego metalowca „Brutal Legend”. Dalej - filmowe „Uncharted 2: Among Thieves”, „Borderlands”, „Forza Motorsport 3” i „Tekken 6”. Był również całkiem innowacyjny (znów - dzięki kontrolerowi) „DJ Hero” i świetny dodatek do czwartego GTA, „The Ballad of Gay Tony”. Listopad należał do „Call of Duty: Modern Warfare 2”, ale to nie koniec hitów. „Assassin's Creed II”, „Left 4 Dead 2”, „God of War Collection” i „New Super Mario Bros. Wii” przykuły do telewizorów miliony graczy. Grudzień znów biednie, na uwagę zasługiwał w zasadzie tylko „The Saboteur”.

Mam wrażenie, że z każdym kolejnym rokiem mamy jeszcze mocniejsze czwarte kwartały. 2009 był niezły, 2010 świetny, ale w tym roku zupełnie nie wiedziałem, jak ustawić listę priorytetowych zakupów. Dlatego właśnie część tytułów wydanych w ostatnich miesiącach zwyczajnie odłożyłem na bok, w przeciwnym razie musiałbym siedzieć przed konsolą przynajmniej kilkanaście godzin dziennie, by nie ominąć żadnej ważnej produkcji.

A jak było tym razem? Co więc dostaliśmy w tym ostatnim okresie 2011 roku i dlaczego każdy szanujący się gracz powinien mieć przynajmniej część z tych tytułów na półce?

Call of Duty: Modern Warfare 3

Trzecia część serii, która szturmem zawojowała poletko FPS-ów. Sprawdzone schematy, bardzo grywalne tryby sieciowe i skryptowana opowieść, która każe siedzieć na brzegu fotela przez całą kampanię. Czy to najlepsza część serii? Chyba nie. Dla Activision to kura znosząca złote jaja i chyba nikt nie wierzy, aby firma kiedykolwiek zrezygnowała z tej serii. Maciek Kowalik napisał:

„Modern Warfare 3” spełniło pokładane w nim nadzieje, ale nie przynosi nam ani krzty więcej. Fabularna kampania nie ma ani polotu oryginału, ani tak ciekawych zwrotów akcji jak zeszłoroczne „Black Ops”. To ta sama historia i znani bohaterowie, którzy na szczęście przechodzą w stan spoczynku w odpowiednim stylu. Gdyby nie przegięcia dwójki, zakończenie trylogii mogłoby być bardziej nieprzewidywalne, ale dobrze, że ktoś potrafił to wszystko posklejać. Multiplayer jest rozbudowany jak nigdy, ale oprócz pakietów zmiany są głównie kosmetyczne, a wraz z liczbą map nie idzie ich jakość. Gra się świetnie, ale to zasługa długiej ewolucji serii, a nie jej ostatniej odsłony. Battlefield 3

Główny konkurent trzeciego Modern Warfare, który stawia jednak na inne aspekty sieciowej rozgrywki. Dla wielu osób kampania okazała się rozczarowująca, ale wszyscy, którzy spodziewali się trybów sieciowych, w których liczy się przede wszystkim drużynowa współpraca, nie mogą się czuć zawiedzeni. Czy gra sprostała bardzo dużym oczekiwaniom? Maciek Kowalik napisał:

„Battlefield 3” jest wielki. Problem w tym, że tak samo wielkie było „Bad Company 2”, a przejście na nowy silnik nie pociągnęło za sobą na konsolach żadnego skoku jakościowego, i obietnice DICE nie zostały spełnione. Szwedzi mają jednak ten komfort, że ich pomysł na wieloosobową rozgrywkę, polegający na oddaniu graczom swobody w kreowaniu starć, jest tak unikatowy, że broni się sam. Żadna sieciowa strzelanina nie zaoferuje Wam tylu spektakularnych akcji, jak opisywany tytuł. Tryb kooperacji jest natomiast bardzo miłym dodatkiem, o wiele ciekawszym i bardziej zróżnicowanym, niż płatny Onslaught w „Bad Company 2”. Assassin's Creed: Revelations

Ubisoft regularnie wydaje kolejne odsłony Assassin's Creed, choć do trzeciej części wciąż daleka droga. Każda kolejna odsłona przygód skrytobójców jest przez fanów bardzo wyczekiwana, nie inaczej było i tym razem. Chyba zgodzicie się jednak ze mną, że najwyższy czas na pełnoprawną kontynuację, która pokaże nowe oblicze Assassin's Creed? Ileż można odgrzewać ten sam kotlet, posypując go jedynie inną panierką? Tomek Kutera napisał:

„Revelations” to gra dla fanów. Przede wszystkim z powodu fabuły. Dla niezorientowanych w serii historia będzie zupełnie niejasna. Takim osobom polecałbym - jeszcze raz - najpierw zapoznać się z poprzednimi odsłonami (choć pierwszą można pominąć, bo jest bardzo przeciętna), a potem, jeśli przypadną im do gustu, zająć się najnowszą. Jeśli zaś chodzi o fanów serii, to niech wiedzą, że dostaną jeszcze raz to samo, ze wszystkimi wadami i zaletami gry. Tych drugich jest dużo więcej, więc nie pozostaje mi nic innego, jak z czystym sercem polecić „Revelations”. To bardzo dobra gra, choć nie da się ukryć, że to w pewnym stopniu także - mimo wszystko - odgrzewany kotlet. The Legend of Zelda: Skyward Sword

Pierwsza gra z serii Zelda na tej generacji konsol. „Twilight Princess” był przecież tylko ulepszonym portem z GameCube'a. Spore oczekiwania, w pewnym sensie huczne pożegnanie konsoli Nintendo Wii. Czy się udało? Wszystko wskazuje na to, że tak. Gra nie wprowadza do serii drastycznych zmian, powiela pomysły poprzedniczki. Serwuje jednak nową przygodę w  ślicznej oprawie. To magiczny świat, do którego warto zajrzeć na dłużej. Michał Puczyński napisał:

„Skyward Sword” to gra bezdennie głupia, naiwna i nieporadna pod względem fabularnym. I co z tego? Jeśli dobrze się orientuję, gry mają bawić, a ta jedna zapewnia świetną rozrywkę na całe tygodnie. Owszem, jest bardzo podobna do swoich poprzedniczek, ale jednocześnie wprowadza wystarczającą liczbę nowości, abyśmy nie odnieśli wrażenia, że gramy kolejny raz w to samo. Nieważne, czy lubisz tę serię, czy do tej pory nie tykałeś jej nawet kijem - jeśli grasz dla samej radochy z grania, szesnasta „Zelda” to obowiązkowy zakup na święta. Super Mario 3D Land

Najlepsza przenośna platformówka na rynku. Ten tytuł powinien był pojawić się wraz z premierą 3DS-a, pomagając w sprzedaży nowej konsoli. Nintendo popełniło tym samym spory błąd i musi teraz mocno trzymać kciuki, żeby ludzie chcieli wyciągnąć z szuflad zakurzone konsole. A uwierzcie mi na słowo - naprawdę warto. To świetne połączenie „Super Mario 64” i „Super Mario Galaxy”, a wszystko to do pogrania w autobusie czy pociągu.

Batman Arkham City

Pierwszy Batman („Arkham Asylum”) był ogromnym zaskoczeniem. Wiele oczekiwaliśmy po Arkham City i okazało się, że gra sprostała pokładanym w niej nadziejom. Chyba nikt się nie spodziewał, że produkcje z komiksowym bohaterem mogą być aż tak dobre, klimatyczne i wciągające. Godny następca świetnego „Arkham Asylum”. Aż strach pomyśleć, co twórcy przygotują następnym razem. Tadek Zieliński napisał:

To OSTATECZNA gra o Batmanie. To także najlepsza gra o superbohaterze, jaka powstała. Tworzy iluzję absolutną, angażuje gracza na dziesiątkach poziomów, każąc mu się skradać, walczyć, czytać biografie przeciwników, słuchać rozmów pomiędzy więźniami i ratować każdego nieszczęśnika, który wzywa pomocy. Niby można ją skończyć w 10 godzin, ale trzeba nie mieć serca, żeby tak podejść do tego tytułu. Uncharted 3: Oszustwo Drake'a

Kolejna „trójka”. Gra zebrała świetne recenzje, porywając posiadaczy PS3 emocjonującą, filmową przygodą. Słyszy się jednak tu i ówdzie, że nie przebiła świetnej części drugiej. Dla jednych najlepszy tegoroczny tytuł na PS3, dla innych tylko bardzo dobra kontynuacja. Bez wątpienia jedna z tych gier na konsolę Sony, którą trzeba koniecznie sprawdzić. Tomek Kutera napisał:

Nie ma wątpliwości - „Uncharted 3” to świetna gra. Nie ma też jednak wątpliwości, że nie tak genialna, jak poprzednia odsłona serii. Choć twórcy nadal udanie zacierają granice między filmem a grą, to jednak nie udało im się przeskoczyć poprzeczki, którą sami sobie zawiesili dwa lata temu. Ale nie zrozumcie mnie źle: nadal mamy do czynienia z jedną z najlepszych obecnie gier akcji na rynku, więc to, że nie jest perfekcyjna, nie oznacza, że nie jest warta uwagi. Rewolucji nie ma, ewolucji też niespecjalnie, gry roku raczej nie będzie, ale i tak wstyd ten tytuł ominąć. Forza Motorsport 4

Bój na linii Gran Turismo - Forza Motorsport trwa i wiele wskazuje na to, że wyścigi przeznaczone na konsolę Microsoftu mają przewagę. Podczas gdy fani japońskiej gry czekali, Forza zdążyła się ukazać w kilku odsłonach. Czwórka nie jest przełomem, ale to bez wątpienia najlepsze wyścigi w tym roku, obowiązkowy zakup dla każdego fana motoryzacji. A napisałem o niej tak:

Jeśli miałbym wybrać najlepszą konsolową samochodówkę tej generacji, byłaby to bez wątpienia „Forza Motorsport 4”. To nie tylko doskonała gra, która zapewni Wam samotną zabawę na przynajmniej kilkadziesiąt godzin, ale i idealny przykład tego, jak dobrze połączyć półprofesjonalną symulację z arcade'ową zabawą. „Forza 4” to ponadto encyklopedia samochodowa, gdzie w trybie Autovista spędzicie długie godziny - zarówno patrząc, jak i słuchając. Halo CE: Anniversary

Pierwsze Halo na nowym silniku? Przed premierą wielu fanów mówiło, że weźmie grę w ciemno. Odświeżona wersja nie spotkała się jednak z tak wielkim entuzjazmem jak oczekiwano, a oceny wyraźnie odstają od punktacji wystawionej pierwowzorowi. Nie zmienia to jednak faktu, że tytuł powinien stanąć na półce każdego fana przygód Master Chiefa. To również świetna okazja do sprawdzenia pierwszej odsłony serii dla osób, które nie miały tej przyjemności 10 lat temu.

Minecraft

To fenomen. Z pozoru prosta gra, odstająca wyglądem od wszystkiego, co pojawiło się  na rynku w ostatnich latach, rozkochała w sobie graczy. Duch kreacji, jaki opętał miłośników „Minecrafta” trudno przyrównać do innego wirtualnego zjawiska. Znajdziemy tam praktycznie wszystko, w „Minecrafcie” odtwarzano przecież nawet zwiastuny tegorocznych hitów. Niedawno ukazała się pełna wersja gry, niestety opinie na jej temat są mieszane. Wiele osób twierdzi, że gra wciąż ma zbyt wiele błędów i warto było z premierą jeszcze trochę poczekać. Ale to nie przeszkadza w... graniu? Nie, w tworzeniu, bo właśnie od tego jest „Minecraft”.

Skyrim

Niepozbawiony błędów tytuł, który porwał prawie wszystkich. Internet aż roi się od obrazków czy filmików, które traktują o „Skyrim”. Są już nawet sytuacyjne żarty, pokazujące jak bardzo gra przyciąga do ekranu. Magiczna przygoda, która zauroczy nie tylko fanów RPG. Niektórzy jednak wciąż udają, że nie widzą pudełka na sklepowej półce - oczywiście w trosce o swoje prawdziwe życie. Paweł Kamiński napisał:

„The Elder Scrolls V: Skyrim” nie jest łatwą grą do oceny. Z jednej strony ma widoczne wady, jednak przy ogromie zalet nie są one dyskwalifikujące. To angażująca produkcja, która wciąga i nie daje o sobie zapomnieć. Jedna z tych gier, o których myślimy przed snem, zastanawiając się, co jutro będziemy w niej robić. Poleciłbym każdemu, kto szuka gry rozbudowanej, bez jednej słusznej ścieżki; piaskownicy, w której spędzi sporo godzin na robieniu tego, co sobie akurat wymyślił. Obok „Dark Souls” jest to mocny kandydat do mojej gry roku, przy którym spędzę pewnie resztę zimy. Gears of War 3

Choć gra ukazała się jeszcze w trzecim kwartale, to nie sposób o niej nie wspomnieć. Jedna z największych marek na 360 i jedna z najlepszych strzelanek dostępnych na rynku. Czy część trzecia zdołała przebić dwie poprzednie odsłony? Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi - na pewno „Gears of War 3” jest bardzo udanym zwieńczeniem krwawej trylogii. Krzysztof Pielesiek napisał:

Krótko mówiąc, spodziewaliśmy się przeboju i przebój otrzymaliśmy. Wielbiciele serii na pewno nie zawiodą się na jej ostatniej odsłonie i mogą ją brać w ciemno. Ten tytuł można gorąco polecić także miłośnikom strzelanek. Z całą pewnością będzie to jedna z najbardziej udanych produkcji tego roku, a zarazem zakończenie trylogii, na które czekaliśmy. Brawo, Epic Games. Wielu graczy uzna ten okres za bardzo wtórny i przewidywalny. Warto jednak się zastanowić, dlaczego co roku powtarza się podobny scenariusz. Dlaczego jesień to kolejna odsłona Call of Duty, czemu jesienią często dostajemy też kolejne części Halo? Wydawcy nie robią niczego bez powodu. My zwyczajnie czekamy na ten chłodny pogodowo, a gorący hitowo okres. Chcemy również dostawać kolejne strzelanki, najlepiej ulubionej, popularnej marki. Nie sądzę, aby czwarty kwartał 2012 roku miał się jakoś drastycznie różnić od tegorocznego. Znów dostaniemy więcej hitów, niż jesteśmy w stanie ograć, znów trzeba będzie odłożyć część gier na długie zimowe wieczory, by finalnie wiosną wyjść na prostą.  No i oczywiście nowe Call of Duty, bez niego nie ma jesieni. Czy był to najlepszy kwartał tego roku? Na pewno najgorętszy - jak zwykle.

Paweł Winiarski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)