Czy Sniper: Ghost Warrior wstrzeli się w swoją niszę?
W 2005 roku Rebellion swoim Sniper Elite pokazał, że da się zrobić grę ze snajperem w roli głównej. Teraz w ślady oksfordzkiego studia idzie polski City Interactive ze swoim Sniper: Ghost Warrior. W miniony poniedziałek miałem możliwość zobaczyć, jak gra prezentuje się na żywo.
O tym, że gracze uwielbiają wcielać się w snajperów pisałem jakiś czas temu, więc pomysł na grę kręcącą się dokoła wypatrywania celów przez lunetę i oddawania raptem kilku precyzyjnych strzałów zupełnie mnie nie dziwi.
Akcja Sniper: Ghost Warrior rozgrywa się w fikcyjnym wyspiarskim państwie u wybrzeży Ameryki Południowej, gdzie władze przejął zły dyktator i tylko Amerykanie mogą przynieść wyzwolenie i demokrację. Jak? Wysyłając snajpera, to jest gracza, aby zaprowadził porządek. Już z daleka pachnie to kinem akcji klasy B i z tego, co miałem okazję zobaczyć podczas pokazu, wątpię, aby fabuła stanowiła najmocniejszą stronę gry.
Pozostaje więc rozgrywka, czyli realistyczny symulator strzelca wyborowego. Mogłem na żywo zobaczyć to, co wcześniej było pokazywane na filmikach w internecie - zdejmowanie jednego strażnika po drugim, wzdłuż dosyć wąskiej ścieżki. Następnie prowadzący przekradał się przez bazę i po cichu eliminował przeciwników bez zwracania uwagi głównych sił wroga, które akurat ćwiczyły musztrę na placu apelowym.
Aby wszystko przebiegało sprawnie, grał na najniższym poziomie trudności, co oznacza, że gracz nie musi przejmować się wiatrem, odległością, pulsem czy prawami fizyki, bo czerwona kropka i tak pokazuje mu, gdzie trafi. Im wyższy poziom, tym mniej ułatwień. W przypadku podniesienia alarmu na planszy pojawiają się dodatkowi przeciwnicy, którzy instynktownie wyczuwają, gdzie gracz się skrywa i w rezultacie prędzej czy później trzeba powtarzać misję.
Podstawowe pytanie: czy to wyglądało strawnie? Tak, wyglądało. Lubię wszelkiego rodzaju misje snajperskie w grach, więc produkcja oferująca większą dawkę tego typu rozgrywki brzmi dla mnie co najmniej interesująco. Aby nie nudzić, City Interactive postanowiło przełamać tempo, dodając kilka misji nastawionych na tradycyjną FPS-ową akcję - te fragmenty wyglądały niezbyt inspirująco, ot kolejna strzelanka, łącznie z typowo szynowym poziomem, podczas którego siedzący w pontonie gracz musi strzelać do pojawiających się na brzegu wrogów. Twórcy zapewniają, że w grze znajdzie się też etap, w którym będzie można wcielić się w spotera oznaczającego cele snajperowi, niestety nie zaprezentowano go podczas poniedziałkowego pokazu.
Oprócz tego SGW oferować będzie trzy tryby gry dla wielu osób, które mogą okazać się całkiem interesującą rozgrywką dla wszystkich miłośników siedzenia w krzakach i wyczekiwania na ofiarę. Nie jest to rzecz, która spodoba się wszystkim. Konkurencja w gatunku strzelanek jest spora, więc dobrze, że City Interactive zamiast mierzenia się z motyką na słońce, po prostu próbuje swojej grze znaleźć jakąś ciekawą niszę.
Sniper Ghost Warrior napędzany jest silnikiem Chrome, tym samym, z którego Techland korzystał przy Call of Juarez i gra wygląda bardzo ładnie. W galerii powyżej możecie zobaczyć wioski, instalacje przemysłowe i platformę wiertniczą, ale nie wiadomo, jak bardzo urozmaicone będą misje i czy przypadkiem większości czasu, tak jak na pokazie, gracz nie spędzi w dżungli. Ale przynajmniej jest to ładna dżungla. Podczas prezentacji pokazywano wersję na Xboksa 360.
Nieufność graczy względem SGW jest zrozumiała - przez lata wydawania niskobudżetowych strzelanek City Interactive wyrobiło sobie taką, a nie inną markę i trudno będzie przeskoczyć uprzedzenia. Myślę jednak, że warto ich nowej produkcji dać szansę. Budżet gry to całkiem duże, jak na nasze warunki, 3 miliony złotych. Sniper ukaże się na X360 w cenie 120 zł, a za sukces firma uzna sprzedaż na poziomie 200-300 tys. egzemplarzy. Nikt tu nie twierdzi, że tworzy wielki hit, który wstrząśnie światem elektroniczną rozrywki, nie obiecuje gruszek na wierzbie. Jak gra sprawdza się w praktyce, będziemy mogli przekonać się pod koniec czerwca, kiedy to trafi do sklepów.